Stara nienormalność
U mnie stara nienormalność, a u Państwa? W wyborach na prezydenta Najjaśniejszej ten sam sprany pojedynek między telewizją narodową a „świeżym” kandydatem PO. Ostatnie trzy tygodnie mam wrażenie, że coś złego stało się z moimi zmysłami, bo ja zupełnie nie czuję tej „świeżości” kandydata, o której jak mantra szczebioczą komentatorki i komentatorzy.
Może powinnam zdjąć już maseczkę i wwąchać się w perfum Platformy? Oczywiście, remonty fasad są mile widziane, lepsze to niż nic, ale żeby potem nie skończyło się jak z remontem ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Z tyłu to samo zaplecze – stare, obdrapane podwórka, od late te same na nich składy kolegów rządzą, a dziewczyny zachwycone im kibicują. Jak tylko ogłoszono, że kandydatką na urząd prezydenta RP jest Małgorzata Kidawa-Błońska, pisząca te słowa, tu na tym blogu, krakała, że ten pomysł się u nas nie sprawdzi.
Nie narzekam, ale też nie zaklinajmy rzeczywistości. Cieszę się, że opozycja nie składa broni, ale nie widzę NOWYCH pomysłów na przywództwo intelektualno-duchowe, które porwałoby moje serce i ciało.
Wszyscy konkurenci prezydenta Dudy popełniają ten sam błąd. Nie szanują przeciwnika. Podobnie komentatorzy. Prześcigają się w złośliwej szyderze i wyliczaniu błędów i grzechów Dudy. Ale to przecież wiemy: że „długopis”, że konstytucja zbezczeszczona, że podnóżek prezesa, że pierwsza dama to niema kukła. No dobrze, porechotaliśmy z tym kabaretem o Adrianie, ale co z zaletami Andrzeja Dudy? Nie, ja nie żartuję. Prawie połowa Polaków jednak w nim coś dostrzega, więc lepiej nie udawajmy, że tych mocnych stron nie ma.
Po pierwsze, sprawy godnościowe. Duda płomiennie, patriotycznie przemawiał – to ma kolosalne znaczenie. Dlaczego akceptujemy, że w Szwecji czy USA wielu obywateli ma flagi na masztach w swych ogrodach czy nosi czapki z flagą, a sami szydzimy z tego poczucia narodowej wspólnoty? Może jednak dla wielu Polaków polska flaga jest powodem do dumy?
Po drugie, Dudabus rusza w Polskę. Prezydent starał się jeździć w, jakby to powiedział prof. Piotr Marecki, „Polskę przydrożną”. Czyli de facto przecież całą Polskę! Ludzie nie mogą wyrwać się z malutkich miejscowości, bo drogi są fatalne, bo nie stać ich na bilet czy paliwo – proszę, oto szef przybywa do nich na swoim latającym dywanie.
Po trzecie, polityka historyczna. Duda intensywnie wspierał pewien fragment polskiej historii – ten o żołnierzach wyklętych. Cóż, może i nie jest to, hmm, szczęśliwy pomysł, ale widać, że Polacy nie są gotowi na wychwalanie pacyfizmu – lubią militaria, bohaterski opór, mają głód pojęć takich jak „niepokonani”, „niezłomni” i w ogóle żywot partyzantów w lesie do końca walczących, nawet jeśli bez rozsądku, jest im bliski.
Po czwarte, prezydent Duda skutecznie animował Polonię amerykańską, odwiedzając tamtejsze polskie kościoły. Pamiętał o Polakach, którzy z tragicznych powodów znaleźli się poza obecnym terytorium RP – np. spotykał się z rodzinami polskimi w Kazachstanie albo wręcz starał się je sprowadzić do kraju. Można powiedzieć, że to piękny gest, i wzruszyć się, a można i to wykpić, twierdząc, że Adrian lata sobie po świecie za nasze podatki…
Jestem osobą głęboko ateistyczną. Kongres świeckości to maciupcia grupka Polek i Polaków – bracia i siostry, znajmy proporcje. Gdzie my, a gdzie tłumy na Jasnej Górze czy corocznie obchodzone w polskich rodzinach rytuały: chrzciny i komunie. Znam setki katolików, którzy mogą codziennie narzekać na Kościół, na księży, opuszczać msze czy nie bywać u spowiedzi, ale gdy nadchodzą komunie, to nagle biała sukieneczka i impreza dla sąsiadów i rodziny po prostu MUSI BYĆ.
Prezydent Duda jest katolikiem i się swej wiary nie wypiera. W Najjaśniejszej, powiedzmy sobie szczerze – jest to zaleta. Na koniec wyliczanki: prezydent odgrywał rolę „ojca narodu”. Musi być podtatusiały, ludzie muszą czuć, że mogą zwrócić się do tatusia o pomoc, tatuś pomoże, jest ciepły, jest blisko, wybacza słabszym, bo sam nie jest doskonały.
Myślę, że fakt, że prezydentowi Dudzie brakuje żonglerki językami obcymi, nie jest światowcem – że to w oczach narodu może być jego zaletą… Profesjonalizm bywa przerażający, bo tworzy dystans i kompleks niższości.
Nie wierzę, że dziś telewizja narodowa czy jakakolwiek telewizja jest w stanie tak skutecznie jak kilka lat temu wypromować kogokolwiek na cokolwiek. Jacek Kurski jest jednym z najzdolniejszych menedżerów telewizyjnych, wszak nikt nie odmówi mu wyników oglądalności i pomysłu na twardą propagandę w informacjach przerywaną usypiającą mentalnie tandetną rozrywką w stylu Zenka. Jednak ostatnie dwa lata to przyspieszone dogorywanie telewizji, a pandemia jeszcze bardziej przestawiła wielu Polaków na internety – Netflix i inne platformy mają rekordowe zyski. Młodzi ludzie coraz częściej żyją bez telewizorów – oglądają seriale i jutuberów w smartfonach. Hipsterzy, prekariat czy ludzie, którzy nie należą do grupy białych kołnierzyków parkujących swe służbowe auta w podziemnych garażach, tylko ledwo wiążą koniec z końcem, od lat szukają „niezależnych” i „zbuntowanych” dziennikarzy, wierząc, że takowi zwykle albo nadają w „Niezależnej TV”, albo mają swoje streamingi – dziennikarstwo telewizyjne kojarzy się z „mainstreamem”, manipulacją, komerchą lub rządowymi, a wręcz międzynarodowymi spiskami.
Mimo to opozycyjni kandydaci, żeby wygrać z Andrzejem Dudą, muszą jeszcze lepiej umieć w internety i docenić przeciwnika, analizować jego atuty, ale przede wszystkim przekonać nas, że ta „świeżość” to nie jest gruba warstwa pudru, który ma przykryć skandal z prywatyzacją w całym kraju (nie tylko w stolicy) i stary liberalizm z najntisów, który doprowadził do tego, że tylu młodych nie ma własnego dachu nad głową, a tylu starszych umiera samotnie, zanim dotrze do nich lekarz.
Komentarze
Za tak swobodne postrzeganie rzeczywistości suspendowano w mniej swobodnych czasach. Nie żeby jakiekolwiek czasy były swobodne, w jeszcze mniej swobodnych.
Na potwierdzenie tekstu pani Passent, przytoczę, któryś raz z rzędu, słowa Wajdy, jakie wygłosił w latach 90 – tych, na jakimś zebraniu wyborczym: Wy zakładacie, że Polacy chcą się leczyć u lekarzy, a Polacy chcą się leczyć u znachorów.
Mądre mowy, na pewno nie przysporzą zwolenników opozycji; Duda gada ich językiem, a przede wszystkim obiecuje cuda na kiju, które lud boży z ukontentowaniem kupuje. A za tydzień i tak już nic z tego nie pamięta.
Słusznie Pani zauważyła, że wbrew pobożnym życzeniom niektórych, rożni heretycy i inni ateiści to margines marginesu i WIARA, że większość Polaków myśli tak jak oni jest zwykłą mitomanią. Polak to przede wszystkim katolik – a dopiero potem pisowiec, peowiec, czy inny czort.
Nowych pięknych idei nie ma z jednego podstawowego powodu – politycy i elektorat Partii czytają i oglądają właściwie tylko swoje media, a te za mało bodźcują do kreatywności, zajęte głównie utwardzaniem wysokiego poczucia własnej roli i doli.
A rywal, jestem przekonany, śledzi pilnie bodźcujące – ale jego – przemyślenia mediów głównego nurtu opiniotwórczego. I rozwija się kreatywnie. Ku chwale Kraju!
Duchowość i duch inspirować może z kultury niereligijnej, np. literackiej, z religii oraz z mistycyzmu. Jest niezbędny dla prawidłowego kształtowania stosunków w domenie materii, kultury materialnej społeczeństwa.
W domenie pieniążków:)
Felieton drąży problematykę przywództwa w Kraju, a Autorka stara się pomóc swojej formacji w przejęciu przywódczej roli w Kraju, która dla zbyt wielu w Formacji wydaje się oczywista i jakby od Stwórcy dana. Stąd brak normalnych ziemskich starań o to przywództwo.
Prawie połowa głosów popierających Dudę , nie wynika z jego zalet, tylko z wad popierających go osób.
Przypomniało mi się jak CEO największego wtedy w Polsce amerykańskiego koncernu mówił, że ojciec nie chciał żeby poszedł na studia, więc poszedł na chwilę do marines in the sixties – but they did not like new ideas:)
Pani Agato. Bardzo dobry felieton. Na swój sposób dramatyczny.
Przebijający bańkę w jakiej żyje wielu ludzi w Polsce.
Tekst także śmiały, czesany pod włos, na swój sposób irytujący.
I dobrze, bo atrament to nie woda.
21:37
Dobrze napisałeś.
Pani Agata zdaje się mówić – stać nas na więcej! I ma rację.
Większość Formacji uważa że już osiągnięto szczyty.
To jest wojna, a nie konkurs na opowiadanie. Tutaj nie ma reguł. Trzeba się bić. Tego chce suweren. Nie liczą się autorytety moralne tylko kto kogo stosując wszelkie możliwe chwyty (także niedozwolone) powali na glebę.
Trzaskowski nie musi martwić się malkontentami z Polityki, bo i tak wszyscy zagłosujecie na niego.
Żeby pokonać Wielkiego Kaczorka – a przecie On cały czas się rozwijał – trzeba dziś wznieść się na wyżyny swoich możliwości społeczno-politycznych, stara lipa nie wystarczy.
Taka ambiwalentna wiadomość z WHO. Organizacja w wyniku doświadczeń światowych z ostatnich miesięcy zmieniła swoje stanowisko w sprawie masowego noszenia masek. Uważa teraz, że to godne zalecenia (wcześniej uważała że nie).
Ma Pani rację, że brak tutaj świeżości i jakości. Rafał Trzaskowski jest raczej reprezentantem środowiska celebrytów, któremu miejsce przy sterze się należy, jak psu buda i tak go promują na to stanowisko media. Rzecz jednak w tym, że celebryci zajmują się raczej sobą, jako potomkowie dziedziczący znane nazwiska żyją ploteczkową przeszłością. Wielu z nich przy tym poza tym niewiele ma ciekawego do powiedzenia. Do rywalizacji o prezydenturę powinien stanąć raczej polityk, który zna problemy, Polaków, a niekoniecznie celebrytów.
Tak dobrze o urzędującym prezydencie sam nie potrafiłbym napisać. Dla mnie najważniejsze, to skrócenie czasu przejścia na emeryturę (jakby darowanie wyroku). Nie wyróżniam się, bo jak mówią badania, 60-80% Polaków jest z pracy niezadowolonych.
„…stary liberalizm z najntisów, który doprowadził do tego, że tylu młodych nie ma własnego dachu nad głową, a tylu starszych umiera samotnie, zanim dotrze do nich lekarz”.
Nie wspominając już o takich „drobiażdżkach” jak niemal całkowity brak potrzeby czytania czy też oglądania co bardziej ambitnych filmów albo spektakli teatralnych…
Bywanie w centrum stolicy czterdziestomilionowego kraju należącego do UE i NATO na seansach kina artystycznego w obecności zaledwie kilku widzów na sali liczącej 238 miejsc to przeżycie dojmujące. Podobnie jak bolesne jest obserwowanie potrzeby wprowadzania przez Teatr Narodowy znaczących obniżek cen biletów bo na dużej sali (597 miejsc) całe sektory zaczynają świecić pustkami już kilka przedstawień po wybitnej premierze naszego największego dramatu narodowego.
Mam nadzieję, że Autorka tylko bawi się w adwokata diabła, żeby podkręcić mobilizację, i jednak nie zagłosuje na Hołownię czy Kosiniaka-Tygrysa -„wracam do domu na kąpanie”- Kamysza.
Byliśmy na spotkaniu z Trzaską w małopolskim mieście wielkości średniej, ale sławy wielkiej, gdzie witano go solą:) i entuzjastyczymi okrzykami.
Ludzi tłum, kolejki do podpisywania list, foto-op co i rusz, kandydat energetyzujący , w świcie Nitras, Pomaska,Sowa. Byli starcy, boomersi, oraz młodzież w wieku 20-30. Młodzież mówi, że przerzuciła sympatie wyborcze na Trzaskę ze względu na LGBT, które on lansuje i to im pasuje. To już więc dodatkowy „plus dodatni”. Kolejnym jest, że jednak, skubany, wygląda. Z bliska jeszcze lepiej.
Było kilku heklerów o podglądach bosakowskich, oraz dwóch emerytów, którzy coś krzyczeli o Dudzie, ale zostali subtelnie wyszydzeni i wysłani do TVPIS.
A propos młodych, co nie mają dachu nad głowa, otóż mają, i to niejeden. Znam co najmniej 5 takich osób, przed 35 rokiem życia. Kredyt, dobra praca w IT czy innych internetach, i dają radę. W żadnym kraju poza komuną i Zjednoczonymi Emiratami nikt nie dostaje od państwa mieszkania w wieku lat 18. Młodzi najpierw wynajmują, i tak jest wszędzie. Jednocześnie wielu kupuje inne mieszkanie na kredyt, na wynajem, i z tego spłaca kredyt. Nie doceniamy młodych, oni się poruszają w tej rzeczywistości jak ryby w wodzie.
„Może powinnam zdjąć już maseczkę i wwąchać się w perfum Platformy?”
Czyżby Pani pragnęła delektować się wonią politycznego trupa? Nie trzeba nawet zdejmować maseczki. Platforma już dawno powinna znaleźć się na śmietniku historii.
„… bo ja zupełnie nie czuję tej „świeżości” kandydata, o której jak mantra szczebioczą komentatorki i komentatorzy”.
A najbardziej to „komentatorki i komentatorzy” z przesiąkniętego do szpiku kości nachalną i prymitywną propagandą blogu nadredaktora Szostkiewicza.
„Z tyłu to samo zaplecze…”
Właśnie. Podobno jest tam też i ów słynny poeta, ten od „To ch…j, d…a i kamieni kupa”…
I co z tych przemyslan autorki praktycznie wynika? Ze zaglosuje na Dude? Ze nie pojdzie na wybory? Ze czeka na ryceza na bialym koniu, co to porwie jej „serce i ciało”?
Ech, tyle pytan i rzadnej odpowiedzi 🙁 Dobrze, ze jestem starym pragmatykiem i np. nie wierze w Boga, nie slucham ksiezy ale ludowa procesje chetnie sobie poogladam. No, i mam nadzieje, ze dla wiekszosci Polakow religia to juz tylko folklor a KK komercyjna organizacja zyjaca z tego folkloru.
A w II turze wybiore KAZDEGO oprocz Dudy i Bosaka.
„Może powinnam zdjąć już maseczkę i wwąchać się w perfum Platformy?”
Czyżby Pani pragnęła delektować się wonią politycznego trupa? Nie trzeba nawet zdejmować maseczki. Platforma już dawno powinna znaleźć się na śmietniku historii.
To dlatego pani Redaktor piszę o wojnie, bo tutaj używając przenośni literackiej oraz wszystkich możliwych środków subtelnej literackiej ekspresji trzeba „walić w pysk”.
@nokraj dajesz nadzieję. 🙂
Pani refleksje bardzo pasują do niedawnej wypowiedzi Szymona Hołowni na temat Rafała Trzaskowskiego:
„Trzaskowski „przede wszystkim jest wiceprzewodniczącym wielkiej partii politycznej, która w ciągu ostatnich pięciu lat przegrała pięć razy wybory”. – I która nie ma nic nowego do zaproponowania Polakom. Wybór kandydata PO nie jest wyborem zmiany, ale powrotem do przeszłości. Tylko inaczej upudrowanej – dodał…. – Nie widzę żadnego programu w PO. Oni wiedzą tylko jedno – obiecują, że chcą wygrać z PiS, a po pięciu porażkach z rzędu za szóstym im się uda””.
Cenzor
5 czerwca 2020
19:45
No co Ty – tyle much nie może się mylić! Nie ma wad!
Grzerysz (14:02)
Hołowni mogę tylko zaoferować chusteczkę do otarcia łez.
Zgadzam się co do każdego z punktów wypunktowanych przez Gospodynię blogu.
Ponieważ mieszkam na stałe od 38 lat za granicą (a w dodatku nie chodzę do kościoła!), nie biorę udziału w wyborach, ale z uwagą śledzę, co się w Starym Kraju dzieje. I patrząc na to wszystko co się dzieje, całkiem nieateistycznie powtórzę za klasykiem:
„…smutno mi, Boże”.
To wszystko, wszystko co się dzieje w Kraju sprawia że najtęższe umysły oceniają iż mamy do czynienia z najlepszymi dekadami w historii Kraju. Pięknie się tu rozwijamy:)
Wspomniany wyżej Amerykanin wrócił z tygodniowego pobytu w USA i jego zastępca pyta: How are you feeling? – Like I am back home:). Został w Polsce na zawsze.
Alicja-Irena 6 CZERWCA 2020 16:47
„Hołowni mogę tylko zaoferować chusteczkę do otarcia łez”.
Hołownia mnie ani ziębi, ani grzeje.
Ale spokojnie podpisuję się pod stwierdzeniami typu Platforma „nie ma nic nowego do zaproponowania Polakom” i „Wybór kandydata PO … jest … powrotem do przeszłości. Tylko inaczej upudrowanej”.
„Ponieważ mieszkam na stałe od 38 lat za granicą … nie biorę udziału w wyborach”.
I bardzo słusznie.
Dziedziniec Kultury – w tym roku z powodu pandemii nie odbędzie się – cudowne darmowe koncerty w otoczeniu pięknej architektury Krakowskiego Przedmieścia. Jazz na Starówce – w tym roku itd. – podobna uczta, itd. itp.
https://www.youtube.com/watch?v=bPeT3BuhjMM
Grzerysz (17:32)
wyobraź sobie, że niektórzy mają mi to za złe, bo jak Polak, to musi katolik i musi patryota. Znamienne, że to pada zwykle z Polonii amerykańskiej (ja troszkę na północ od USA), taki zarzut, bo przecież „naród trzeba wspierać!”
Ja uważąm, że głosuję tam gdzie mieszkam i płacę podatki. Naród wspieram z daleka, w Polsce bywam co roku, ale nic mi do tego, jak w Polsce ma być. To obywatele tam mieszkający na stałe powinni o tym decydować.
Moje uczucia patriotyczne objawiam inaczej. Pielęgnuję moją polskość, ale to jest polskość domowa. Nienachalna, jak powiedziałaby Maria Czubaszek 😉
https://photos.app.goo.gl/9LpewTZZLGKjs83u5
@Alicja-Irena 6 CZERWCA 2020 18:01
A czytałaś Michała Radgowskiego „Polityka i jej czasy”?
W odległych czasach zaczynałem – jak wielu – lekturę POLITYKI od ostatniej strony – felietonów Passenta, wspomnianego Radgowskiego i Iłowieckiego.
Piątek Dziedziniec Kultury Krakowskie Przemieście, sobota Jazz na Rynku Starego Miasta – to jest życie. Oczywiście innych opcji kulturalnych jest tak wiele, że tylko tysiąc osób uczestniczy akurat w tych. Reszta czyta Księgi Jakubowe albo surfuje w globalnej wiosce.
Wzrost zarażeń w Kraju w przededniu otwarcia fitness clubów i kin. No przecież widzę jak wielu wchodzi do sklepów bez maseczki, wbrew obowiązującej strategii. Ludzie powinni może czapeczki teraz nosić, bo czapeczkę można kulturalnie zdjąć z głowy na usta i nos w razie nagłej wizyty w pomieszczeniu.
Notabene, liczba nowych dziennych zarażeń z każdym dniem jest wyższa dla świata. Teraz w czerwcu jest znacznie wyższe niż miesiąc temu kiedy wszyscy żyli pandemią, a wielu w lockdownie.
Ciekawe czy będzie nowy lockdown jeszcze, czy już to zostanie puszczone gdy ludzie się nie lękają, ewentualnie lockdown jako ostateczność gdy na jesieni zabraknie wolnych respiratorów w krajach.
Niestety, nie czytałam książki Radgowskiego – tylko tę „Polityka i jej ludzie” Wiesława Władyki (z autografami wielu ówczesnych Autorów!), wydaną na 50-lecie Polityki.
https://photos.app.goo.gl/EaYLxBukwzJqozT96
Radgowskiego książka wyszła w 1981 roku, wygooglałam właśnie.
Od ostatniej strony papierowej Polityki kto nie zaczynał czytania – ręka do góry 🙂
Tu trzeba też wspomnieć KTT i Urbana pod różnymi ksywami 😉
@Alicja-Irena 6 CZERWCA 2020 19:29
„Niestety, nie czytałam książki Radgowskiego”.
Szkoda, bo to wielce zasłużony i wpływowy członek „starej” redakcji. Wielu z nich (niemal połowa redakcji) odeszło z końcem 1981 roku. Inni – w tym Władyka – napłynęli w kilku kolejnych latach.
Zapytałem bo uważam książkę Radgowskiego za ciekawszą. I generalnie okres końca lat 1960. i lata 1970. (szczególnie ich pierwszą połowę) za najlepszy okres POLITYKI.
Nie śmiem polemizować, bo nie czytałam książki Radgowskiego, natomiast książka Władyki jest właśnie tym, co zapowiada tytuł – wspomina wszystkich autorów, którzy w piędziesięcioleciu (naonczas, 2007r) pisali.
Bardzo dobre abc autorów tygodnika.
@Alicja-Irena 6 CZERWCA 2020 20:34
Nie twierdzę, że książka Władyki jest zła; po prostu bardziej cenię wydawnictwo Radgowskiego (choć pozycja Władyki jest znacznie ładniej wydana), która – z oczywistych względów – dotyczy tylko okresu do 1980 roku. Ale to najciekawszy okres.
PS.
No i bardziej cenię Radgowskiego niż Władykę…
Szkoda – ale zapisuję sobie tytuł, bo także Radgowskiego ceniłam.
Trudno powiedzieć ( bo to jest subiektywna ocena), który okres był najlepszy, mnie się wydaje, że każde lata są ciekawe, no i każde lata przynoszą zmiany, inaczej się pisze i tak dalej – teraz na przykład wszystko wolno, a w latach 70-tych teksty były cenzurowane przez słynny Urząd Kontroli Prasy.
Nie sądzę, żeby teraz istniał taki urząd, a i w Polityce od lat można już pisać wszystko, byle dorzecznie. Tematów jak widać nie brakuje…
Moim zdaniem najlepszym nowym nabytkiem dla autorów Polityki jest Jan Woleński, jeśli chodzi o komentarze polityczne i artykuły o sprawach bieżących.
Gdzie on się ukrywał przez te lata??? Świetny jest!
Mnie bardzo odpowiada internetowe wydanie Polityki, zanim się pojawiła taka wersja, miałam prenumeratę na za Wielką Wodę, co niestety, zabierało trochę czasu, a teraz wszystko pod ręką i dużo więcej niż w wersji papierowej.
Przerwę miałam tylko przez rok, 1981-82 , a tak w ogóle czytam od 1970 roku.
Tygodnik, który podobnie jak ja nigdy się nie starzeje 🙂
@Alicja-Irena 6 CZERWCA 2020 21:39
„Szkoda – ale zapisuję sobie tytuł, bo także Radgowskiego ceniłam”.
Książka Władyki – wydana w roku 2007 – ma tą zaletę, że opisuje przemianę tygodnika na początku transformacji. Np. autor poświęca trochę miejsca „wewnętrznej polemice” (choć spór był publiczny) w redakcji pod koniec 1993 roku. Część zespołu – padają nazwiska Daniela Passenta i Krzysztofa Teodora Toeplitza – była za poparciem bardziej prospołecznego i socjaldemokratycznego modelu rozwoju. Inni – reprezentowani przez Jerzego Baczyńskiego – byli zdecydowanymi zwolennikami ortodoksyjnego neoliberalizmu a la Balcerowicz. Władyka nader obszernie cytuje przyszłego naczelnego (pomijając zupełnie argumenty Passenta i Toeplitza), z czego wnioskuję, że poparł ten kierunek. Oczywiście wygrała linia Baczyńskiego i KTT odszedł z redakcji.
„Trudno powiedzieć ( bo to jest subiektywna ocena), który okres był najlepszy…”
Dla mnie najlepszy okres to taki, w którym pismo miało najwyższy poziom, dobrze się sprzedawało i w pełni zasługiwało na nazwę „opiniotwórczy”.
Z łezką w oku wspominam np. wybitny dział kultury prowadzony przez Tadeusza Drewnowskiego (w latach 1960–1982).
„Gdzie on [Jan Woleński] się ukrywał przez te lata?”
Jan Woleński nigdzie się nie ukrywał – to bardzo znany filozof analityczny, wieloletni wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim. Sporadycznie publikował w różnych miejscach (np. w „Gazecie Wyborczej”).
„Tygodnik, który podobnie jak ja nigdy się nie starzeje”
Niestety, śmiem twierdzić, że „Polityka” zestarzała się i to bardzo. Niebywała jednostronność i coraz większa napastliwość opinii jest – moim zdaniem – zupełnie nie do przyjęcia w tygodniku pragnącym uchodzić za najbardziej opiniotwórczy w czterdziestomilionowym kraju należącym do UE i NATO. Poziom zespołu redakcyjnego jest tylko bardzo bladym cieniem tego z lat 1960. i 1970. No i uporczywe trzymanie się przez trzydzieści lat dzikiego i chciwego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego jakby wyjętego z powieści Dickensa…
Oj, nie tak dosłownie to „gdzie on się ukrywał” – chodzi mi o to, że nie pisywał w Polityce, dopiero od niedawna. Przecież pod artykułem danego autora jest zawsze „metryka” kto zacz.
Gazety Wyborczej nie czytuję – nie stać mnie na prenumeratę wszystkich czasopism.
A poza tym, skoro masz tak niskie mniemanie o współczesnej Polityce – po co ją czytasz? 😉
@Alicja-Irena 7 CZERWCA 2020 10:17
„…chodzi mi o to, że nie pisywał w Polityce, dopiero od niedawna”
Pisuje sporadycznie i chyba tylko na portalu.
„… skoro masz tak niskie mniemanie o współczesnej Polityce – po co ją czytasz?”
Od pewnego czasu już praktycznie nie czytam – zdarza mi się jedynie okazjonalnie kupić „kontrolnie” jakiś numer i z reguły mnie odrzuca. Zaglądam tylko na portal. A tu jeszcze gorzej – teksty dużej części gospodarzy blogów jeszcze bardziej jednostronne, bojowe, agresywne, dość prostackie. Widać takie jest zapotrzebowanie współczesnego czytelnika „Polityki”.
Czy zastanawiałaś się co stało się z tymi co wykupowali na pniu 400000 egzemplarzy dawnego pisma? Przecież większość z nich żyje, są nowi – być może stosunkowo liczni – czytelnicy a tygodnik sprzedaje nieustannie coraz mniej – teraz ledwo 90000 egzemplarzy… Tak, wiem, że inni sprzedają jeszcze mniej ale w takich Niemczech absolutnie wybitny i ambitny tygodnik „Die Zeit” (ciągle format dużej papierowej płachty) sprzedaje co tydzień 500000 egzemplarzy. A mają jeszcze „Der Spiegel”, „Focus”, „Stern”. To łącznie kolejne ponad półtora miliona sprzedaży…
Kluczowa dla rozumienia sytuacji pandemicznej i smogowej rozmowa z pulmonologiem profesorem T.Zielonką w Polityce.
Dla zachęty:
„Wzrost zanieczyszczenia powietrza w dłuższych okresach sprzyja nowotworom, ale niemal natychmiast powoduje zgony na zawał serca, udar mózgu, zatory płuc.
Natychmiast czyli? – J.Żakowski
W ciągu 48 godzin!”
„Od powietrza…”
– ekologicznie prorocze słowa pieśni religijnej sprzed kilku stuleci
Prof. Zielonka wykazuje m.in., że społeczności przez dekady poddawane intensywnym szczepieniom jak polska, nrdowska i portugalska wykazują dziś zdecydowanie większą odporność na coronavirusa od mniej szczepionych.
W pierwszym tygodniu służby wojskowej dostaliśmy taką szczepionę, że ani jeden tam nie wylądował w izbie chorych, mimo czołgania w deszczu i innych atrakcji.
Któregoś dnia mieliśmy ćwiczyć atak w maskach pgaz. ale oficer chyba nie wierzył w wojnę chemiczno-biologiczną i tylko obrzuciliśmy się szyszkami w lesie, w hełmach na głowach.
Na filmach wojennych wielu żołnierzy Wehrmachtu ma na plecach takie etui jak na grubą lunetę z kształtu. To jest na maskę pgaz. Ale w II Wojnie nie użyto gazów, a ci żołnierze zaczęli z czasem w tym etui nosić sobie jedzenie.
Co ciekawe, żadnych książek, biblioteczki – cały skromny czas wolny dedykowany socjalizacji, team building w armii. Tu i teraz, bez eskapizmu w książkowe przygody.
Dzięki wojsku zobaczyłem nawet duże wysypisko śmieci pod miastem i tam wyfasowałem sobie jakąś pozycję do czytania, to był wojskowy kwartalnik historyczny, bo zdaje się je tam wyrzucaliśmy wśród tego ptactwa.
Gruby kwartalnik przełamałem potem na pół i włożyłem w kieszeń na piersi wojskowego płaszcza, gdy opuszczaliśmy szkołę by pociągami udać się indywidualnie do nowych miejsc służby. Jako lekturę do pociągu. Porucznik lustrował każdego indywidualnie przed opuszczeniem i zauważył wypukłość. Najpierw rzucił że wykradane są tajemnice (przecież to jest jawne, więc o co chodzi – odpowiedziałem), rzuciwszy okiem na tytuł pierwszego artykułu wyraźnie wzruszył się moim wzrostem świadomości żołnierskiej i zalecił zapakowanie pozycji do żołnierskiego plecaka.
A jutro matura z języka polskiego?
Na żołnierskiej maturze otrzymałem pytanie: Jak rozwija się do ataku batalion czołgów Bundeswehry?
Wczoraj były otwarte trzy kina w Wwie: Wisła, Muranów i Luna. Ktoś poszedł do Luny i było 4 widzów na seansie.
Także solidnie wyszczepieni za naukowego socjalizmu ludzie radzieccy nie ulegają dziś łatwo śmiertelnej mocy koronawirusa.
Świetny tekst!
@satrustequi 7 CZERWCA 2020 15:06
„Ktoś poszedł do Luny i było 4 widzów na seansie”.
Nie wiem ilu widzów było przedwczoraj w kinie „Muranów” ale zdarzało mi się tam wcześniej bywać na seansach kina artystycznego w obecności właśnie takiej ilości
osób. I nie było to oczywiście spowodowane pandemią koronawirusa ale rezultatem ćwierćwiecza pandemii neoliberalizmu.
W minionym sezonie na 306 nowych kąpielisk powstałych w Unii Europejskiej, 130 powstało w Polsce. Skąd ten rozmach? Polska ma teraz 606 kąpielisk. Najlepsza jakość wody – kąpieliska nadmorskie.
Pisałem tu chwilę temu o najlepszych latach POLITYKI a tu Daniel Passent tak rozpoczyna swój najnowszy felieton w tygodniku:
„Były czasy, kiedy ostatnia strona w tygodnikach była ważniejsza od pierwszej, a władza zarzucała nam, że co innego piszemy na pierwszej stronie, a co innego na ostatniej.
Czasopisma przeglądam od ostatniej strony, czyli od tyłu. Nawyk ten pochodzi z dzieciństwa, kiedy najciekawsze były wiadomości sportowe na końcu gazety. Potem nadeszły czasy, kiedy na ostatniej stronie „Tygodnika Powszechnego” można było znaleźć felietony Kisiela i Słonimskiego, w „Kulturze” – Toeplitza i Janusza Głowackiego, w POLITYCE, w różnych okresach – Jerzego Andrzejewskiego, Michała Radgowskiego, Marka Grońskiego, KTT, Ludwika Stommy i Jerzego Pilcha”.
Autorowi nie wypadało napisać, że największa liczba czytelników rozpoczynała lekturę ostatniej strony POLITYKI od felietonu Daniela Passenta.
A swoją drogą widać teraz, że dekady temu ostatnie strony naszych czołowych tygodników to było mistrzostwo. I pamiętamy przecież jeszcze choćby Jana Zbigniewa Słojewskiego (ps. Hamilton)…
„Kobieta i Życie” – najpopularniejsza jeśli nie jedyne pismo kobiece za starych czasów, a w nim ostatnia strona – plotki damsko-męskie. Całe plotki krajowe zajmowały wtedy jedną stronę w jednym tytule prasowym.
No tak. Kiedyś Politykę zaczynało się czytać z wypiekami na twarzy, co też przemycą mimo cenzury i obowiązującej jedności partyjnej. Dzisiaj niestety, naświetlenie spraw jest na wskroś przewidywalne. Dotyczy to również Tygodnika Powszechnego.
@satrustequi 8 CZERWCA 2020 18:32
„„Kobieta i Życie” – najpopularniejsza jeśli nie jedyne pismo kobiece za starych czasów…”
Była jeszcze „Przyjaciółka” – w pierwszych latach jej nakład sięgał miliona siedmiuset tysięcy egzemplarzy; w późniejszym PRL – ponad trzech milionów…
grzerysz
Tak, ale Przyjaciółka była trochę przyjaciółką i mężczyzn chyba, a Kobieta i Życie to tylko z kobietami czytelniczkami trzymała. Tak coś pamiętam.
Nie, nie pamiętam Przyjaciółki.
Pamiętam Filipinkę dla dziewcząt.
Jak już plotkujemy o tygodnikach – kiedyś świetnych a dzisiaj takich sobie – to należy wspomnieć wydawane również przez POLITYKA spółka z o.o. S.K.A. FORUM – od kilku lat dwutygodnik. Pamiętam, że zacząłem czytać to pismo w 1969 roku. Kosztowało zabójczą dla mnie wtedy kwotę 7 zł (za POLITYKĘ i KULTURĘ trzeba było zapłacić 2 zł). Mnóstwo interesujących przedruków z wielu doskonałych, stających na bardzo wysokim poziomie, źródeł. „Niesłuszne” artykuły były poprzedzane „słusznym” komentarzem i puszczane. Ostatnie lata to pismo głównie reportaży z ogromem zdjęć dużego formatu. Ambitnych treści praktycznie brak.
Aby nie zostać posądzonym o malkontentyzm przytoczę opinię profesora Bronisława Łagowskiego:
„W latach 60. zaczął ukazywać się tygodnik „Forum” poświęcony przedrukom z prasy zagranicznej, głównie zachodniej. Jego pierwszym redaktorem był Jan Gerhard – pisarz, działacz polityczny, człowiek zaciekawiający. Miał on znakomite rozeznanie w prądach myślowych politycznych, a także filozoficznych i miał też wyczucie ważności poglądów. „Forum” za jego redaktorowania dawało bardzo ciekawy obraz życia intelektualnego, zwłaszcza we Francji, którą Gerhard najbardziej się interesował. Utkwiły mi w pamięci artykuły poświęcone strukturalizmowi (w wersji literackiej i filozoficznej), który wówczas był nie tylko powierzchowną modą, lecz zjawiskiem przełomowym, spychającym egzystencjalistyczny i marksistowski „humanizm” na boczny tor. Pojawiły się nowe kombinacje idei nietzscheanizmu-freudyzmu-marksizmu; przewrotowe, bo dawniej nie do pomyślenia. Wystarczy przykładów, bo chodzi mi tylko o pokazanie charakteru publikacji. Do naszego instytutu filozofii przyjechał (lata 70.) stypendysta francuski i stał się gorliwym czytelnikiem „Forum”, gdzie znajdował dobrze wyselekcjonowane artykuły czy ambitne eseje, których musiałby szukać w wielu tygodnikach zachodnich. Ten charakter „Forum” utrzymywał się jeszcze przez jakiś czas po śmierci Gerharda, za redaktorstwa Michała Hofmana. Mógł polski czytelnik zaznajamiać się z „duchem czasu”, z przemianami, jakim podlegała Europa. Później, już w III RP, „Forum” stawało się coraz ładniejsze pod względem graficznym, ale utraciło atrakcyjność intelektualną, cały swój ideologiczny „seksapil”, nie miała redakcja wyczucia, co ważne, a co banalne w prasie zachodniej”.
Polska lewicowa młodzież jest zagubiona.
Najpierw maszerowała w obronie ekologii i boskiej Grety.
To było jakby wczoraj…
Dziś klęka a nawet pada na buzie i tak leży przez 8 minut.
Przepraszając za ” biały rasizm” Jeżeli już polska lewicowa młodzież koniecznie chce za coś przeprosić, to może za wyzysk chłopa pańszczyznianego? Lub za coś co dzieje się dziś i teraz. Np za ofiary ” dzikiej reprywatyzacji”
Adekwatne socjologiczne określenie takie grupy i jej członków to ” Człowiek zewnątrz -sterowny” Charakterystyka: To nadmiar wolnego czasu, wysoki status materialny, łatwo zrozumiała idea i potrzeba empatii… Tak w skrócie.
Ciekawe czy ta złota polska lewicowa młodzież zapętli się. Niczym wąż połknie własny ogon. Już widzę jak w ramach walki z rasizmem zniszczy ” Ławeczkę Tuwima” w Łodzi. Za co? A kto napisał Muszynka Bambo? Który jak wiadomo wciąż mieszka w Afryce, zamiast stać po zasiłek w Brukseli.
Ktoś już zapaskudził pomnik Kościuszki w Polsce, to może teraz pora na tą ” Ławeczkę” ? Endecja ramię w ramię ze ” złotą polską lewicową młodzieżą”
Czemu nie… Świat nie takie widział paradoksy.
W POLITYCE zapadł strach, że jak Trzaskowski wejdzie do drugiej rundy to Hołownia, Biedroń i Kosiniak-Kamysz nie wezwą swoich wyborców do głosowania na kandydata PO/KO. Niezawodny nadredaktor w apokaliptycznym tekście „Jak chcą zniszczyć Trzaskowskiego” pisze: „Są dwa fronty walki z Rafałem Trzaskowskim. Pierwszy to kampania PiS, drugi to szpile wbijane mu przez Kosiniaka-Kamysza, Biedronia i Hołownię”. Ten ostatni – zdaniem Szostkiewicza – „Do insynuacji dokłada głupkowate uszczypliwości o „busiku, który wypakował świeżego, wysportowanego kandydata””. „Prezes ludowców wtóruje Hołowni”, żali się nadredaktor. „Powtarza w ślad za nim, że jedynym celem KO jest „wykończyć PiS””. Szostkiewicz kończy swój hiobowy komentarz wezwaniem jakby wyjętym z poradnika młodego agitatora: „Jeśli nie chcesz PiS u władzy i chcesz głosować 28 czerwca, nie musisz lubić PO/KO, by głosować na Trzaskowskiego…. Nie musisz głosować na niego w pierwszej turze, choć tak byłoby lepiej, ale powinieneś głosować na niego w drugiej turze”.
„… nie musisz lubić PO/KO, by głosować na Trzaskowskiego” – prawda, że urocze?
Jak POLITYKA bardzo musi pragnąć zwycięstwa wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej, partii którą współtworzył jej najukochańszy przywódca, Donald Tusk…
W ogóle nie śledzę drugiej kampanii prezydenckiej. Oglądałem, okazało się że z niesmakiem, finalną debatę telewizyjną pierwszej kampanii i na tym skończyłem.
Liderzy mogą wzywać do głosowania na Xa, ale większość ich wyborców ma swojego drugiego, vicekandydata, i zrobi jak uważa.
Wydaje się że opozycja była na dobrej drodze do zagrożenia reelekcji Dudy gdy Hołownia stał się challengerem dzięki słabiutkiej postawie kandydatki PO. Niestety, wielu nie wystarczy zwycięstwo, to musi jeszcze być zwycięstwo kandydata PO. A dla takowego od lat nie ma podstaw społeczno-politycznych.
Thaddeus Kosciuszko po przybyciu do Ameryki z miejsca otrzymał stopień pułkownika młodej armii. Wtedy jeszcze europejskie stopnie nie wymagały nostryfikacji, a nawet cenione były wyżej, bo w Kraju Kościuszko nie doszedł jeszcze wtedy do stopnia pułkownika. Wyprzedzający swoje czasy przywódca – Napoleon uznał go za wariata i nie doszło do współpracy – emancypował chłopów pańszczyźnianych i niewolników amerykańskich. Zaległe pobory od młodego państwa amerykańskiego nakazał w swoim testamencie (a jego wykonawcą był sam T. Jefferson zaprzyjaźniony z Kościuszką) przeznaczyć na wykupienie czyli uwolnienie niewolników i tych edukację czarnych Amerykanów.
satrustequi
Mam takie skojarzenie z Kościuszką i ,,, naszą ” wyspą kóz”
Jak wiadomo po zwycięstwie nad Kościuszką, Suworow poszedł na Warszawę.
Praskiej Warszawy bronił, generał – Poeta Jasiński, w bastionie zwanym ” Zwierzyńcem” Czyli tam, gdzie dziś mieści się ZOO. Były tam jakieś zwierzęta. Pewnie nie tylko kozy, ale coś egzotycznego. Może żyrafy,,, dokladnie nie wiem.
W każdym razie generał Jasiński tam poległ wraz ze swoimi żołnierzami. Potem pijani żołdacy Suworowa pozabilali te zwierzęta z tego ” Zwierzyńca” i wraz z zwłokami poległych polskich żołnierzy wrzucili do Wisły ( Ciała gen. Jasińskiego nigdy nie odnaleziono)
Tak więc, tam gdzie płynęły zdechłe kozy pewnego pasterza z Dagestanu, tam też ponad 200 lat temu płyneły martwe dzikie zwierzęta ze ” Zwierzyńca” plus ta żyrafa o której pisałem…
I oczywiście … ciało generała Poety.
Ot i historia Polski. Trochę surrealna ale jakże prawdziwa.
Napisałem dwa komentarze korzystając z gościnności pani Agaty.
A teraz muszę odsapnąć, napije się ” czarnej kawy”
Nie wiem tylko czy ” czarna kawa” nie brzmi zbyt rasistowsko.
„Politycy w Kongresie uklęknęli na 8 minut – tyle, ile duszono Floyda. Proponują reformę policji”.
Świat się wali na kolana, ale czy z kolan wstanie? Indywidualny incydent nie może destabilizować państwa. Ten mord był splotem okoliczności , które złożyły się na tę tragedię, która nie może się stać początkiem końca świata. Te awantury uliczne to dowód świadczący o braku elementarnego związku szabrowników z państwem, z którym powinni się utożsamiać. W mediach amerykańskich na okrągło rozdrapuje się rany okresu holocaustu i niewolnictwa. Szkoda, że nie wracają do neolitu i braku sprawiedliwości w tamtym okresie. Trzeba sobie wreszcie przypomnieć , że biali ludzie również byli niewolnikami, prawie tak samo długo jak ludzie innych ras. To dopiero w XIX wieku zaczęto przebąkiwać o zniesieniu niewolnictwa w skali globalnej. W Polsce, chłop był niewolnikiem, praktycznie do reformy rolnej, którą teraz potępia obóz rządowy i opozycja. Obłuda mediów i polityków osiąga szczyty dawniej niezdobyte. Problem ten będzie jeszcze długo istniał ponieważ taka jest natura człowieka. Nie można sobie pozwolić na destabilizowanie państwa tak ważnego jak Ameryka w imię globalnych rozgrywek politycznych. Trzeba wypisać na sztandarach protestujących i pomnikach hasło „Wszyscy byliśmy niewolnikami”, bo to jest absolutna prawda. Nie można dzisiaj odpowiadać, za wyczyny historycznych troglodytów, ponieważ obecnie żyjący nie mieli na nich żadnych wpływów.
Ameryka pada ofiarą polityki historycznej. Kolejną ofiarą będzie Polska.
Rozbor (analiza) Spinozových zakladnich myšlenek ukazuje, že filosofie není abstrakcí odtrženou (oderwaną) od každodenního světa, ale že je praxí a způsobem života.
Warszawski Sąd Apelacyjny przychylił się do wniosku Roberta Śmigielskiego i zakazał aktorce Weronice Rosati publicznego wypowiadania się na temat przemocowości ortopedy.
Amber kilka razy pobiła Johnny Deppa. Oskarżyła go o przemoc gdy uciekł przed nią do łazienki domowej, chociaż i w niej mu przyłożyła z piąchy.
Amber powiedziała że Johnny nie chciał jej „wypuścić z pomieszczenia”, trzymał drzwi z drugiej strony. Tylko że to były drzwi do łazienki, a w łazience był Johnny a nie ona…
A przecież jak mówi Spinoza: Miłość nie jest czym innym, jak radowaniem się.
W ostatnim miesiącu, po zniesieniu lockdownu, odwiedzalność sklepów w Warszawie była o 52% niższa niż przed pandemią. Zakupowalność o 40% niższa.
AOlsztynski 8 CZERWCA 2020 18:37
„Dzisiaj niestety, naświetlenie spraw [w POLITYCE] jest na wskroś przewidywalne”.
To jedna sprawa. Drugi problem to chorobliwa wręcz niechęć do przyjęcia jakiejkolwiek krytyki neoliberalnej drogi rozwoju tak drogiej redakcji od trzydziestu lat. A powodów do krytyki jest przecież multum. Pamiętam jak choćby niespełna półtora roku temu Mariusz Janicki i Wiesław Władyka w dużym artykule dali zdecydowany odpór Szczepanowi Twardochowi, Pawłowi Sołtysowi (Pablopavo) i Adamowi „Łonie” Zielińskiemu, którzy ośmielali się twierdzić, że Polska do 2015 roku nie była jednak mlekiem i miodem płynącym krajem powszechnej szczęśliwości. Twardoch np. głosił takie „herezje”, że należy rozumieć ludzi, którym „godność odebrało traumatyczne i nieopowiedziane doświadczenie transformacji, a potem samozadowolenie liberalnych elit po fałszywym końcu historii” oraz, że jeśli ktoś nie rozumie wymiaru godnościowego 500 plus, „to nie rozumie niczego z polskiej rzeczywistości społecznej”.
Zakończę cytatem z niedawnego wywiadu z profesorem Andrzejem Szahajem:
„Od dawna również wiemy, jakie są przyczyny naszych licznych kłopotów związanych z neoliberalnym turbokapitalizmem. Jednak aż do dziś była to wiedza wypierana. Robiono też wiele, aby ją zdyskredytować i ośmieszyć. Maczali w tym palce pospołu politycy, ekonomiści i dziennikarze. Jednak coś chyba się zmienia, skoro już nawet „Financial Times”, organ wielkiego kapitału, dostrzega konieczność zmian. Gdy zrobi to także Forum Obywatelskiego Rozwoju [organizacja pozarządowa powstała z inicjatywy Leszka Balcerowicza – grzerysz] i red. Witold Gadomski, uznam, że zmiana jest naprawdę możliwa”.
Jak wspominamy stare tygodniki, to „Kultura” cieszyła się tez wtedy dużą niezależnością. No cóż, były to inne czasy. Publicyści mimo „braku wolności” starali się zachować obiektywizm…
Gdyby program Kościuszki zyskał akceptację Napoleona Bonaparte inaczej wyglądałby nasz hymn, nie byłoby w nim słynnej frazy Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Marsz, marsz Kościuszko nie rymuje się z do Polski, więc byłoby inaczej, a Kościuszko chyba byłby w hymnie narodowym! Na czele Legionów stałby Kościuszko, nie Dąbrowski.
Dodanie dowództwa Legionów do pięknych kart Powstania Kościuszkowskiego i amerykańskiej uczyniłoby Kościuszkę największym herosem w dziejach Kraju. Oczywiście i bez tego jest w panteonie.
Platforma streamingowa HBO wycofała film ” Przeminęło z wiatrem ” jako film skrajnie rasistowski.
Faszyści palili książki widowiskowo. Na stos… Na stos. A potem ogień.
Dziś filmy się ” wycofuje” . Ot, jest i już go nie ma.
Nie ma. Bo jest ” wycofany”
Tak się zaczyna NOWA EPOKA/ ” wycofują ” filmy to pewnie zaraz ludzi będą wycofywać.
15:53
Stosunki damsko-męskie przedstawione w tym i innych filmach również pozostawiają wiele do życzenia.
Z braku pieniędzy w kryzysie w parkach miejskich…zaprzestano koszenia trawy.
Wyglądają doskonale, jak je matka natura projektowała dla nas. Wydawanie pieniędzy na koszenie trawników zwiększa PKB ale w sposób wątpliwy, bo szkodliwy dla środowiska naturalnego. Trzymajmy się z dala od spalinowych kosiarek. Brawo!
W Stanach dojrzewa przekonanie, że nikt tak nie zaszkodził ruchowi MeToo, jak Amber. Okazało się że istnieje bogata dokumentacja (nagrania i świadkowie), jej znęcania się nad Deppem którego potem oskarżyła o przemoc, której lubiany aktor nie dopuścił się.
Andrzej Szarmach skazany za przemoc domową
Jak informuje „Le Telegramme”, dwukrotny medalista mistrzostw świata w piłce nożnej, były reprezentant Polski Andrzej Szarmach został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu i dwa lata terapii za znęcanie się nad swoją żoną we Francji.
Zawodnik nosił miano „Diabeł” w czasie kariery piłkarskiej, identycznie jak Amber wśród licznego personelu Deppa; nazywano ją „Devil”.
satrustequi
Co do Kościuszki? Już nie pamiętam argumentów. To był wtedy trudny wybór.
Może trzeba czuć epokę?
Przeciwnicy Kościuszki, zarzucają mu, ze podpisał lojalkę. I był jakoś w ten sposób zobowiązany… Słowem honoru. Co wtedy miało znaczenie.
Zwolennicy Kościuszki, powiadają, że nie wierzył Napoleonowi. Ponieważ ten żądał krwi polskiej jednocześnie jego gwarancje były iluzoryczne. Więc Kościuszko był ostrożny. Może tak…
Były całe opracowania historyczne na ten temat. Na swój sposób ciekawe.
Ciekawostka z innej beczki. Kościuszko mógł wygrać bitwę pod Maciejowicami, gdyby na czas zdążył gen. Poniński ze swoją brygadą ( syn tego zdrajcy Ponińskiego od Sejmu Rozbiorowego ) Gen. Poniński spoznił się dosłownie kilka godzin…
I potem, przez pierwsze lata XIX wieku toczył się spór, a nawet był proces o to, czy jego spoznienie się pod Michałowicami nie było jednak celowe….?
Czyli dziesiejsze spory i dyskusje o ” resortowe dzieci” miał swój początek już w XIX w. A Pewnie też wcześniej…
Z tego co pamiętam, Sąd wojskowy uniewinnił młodego Ponińskiego z zarzutu zdrady ojczyzny.
Nie Michałowice a Maciejowice. Przepraszam.
Czytałem biografię Kościuszki i to po angielsku, ale szczegółów nie pamiętam, większości szczegółów. Miał czarnego ordynansa w Ameryce i świetnie razem się czuli ze sobą. Od Napoleona chciał Polski, dużej i niepodległej. A nie Księstwa Warszawskiego.
Agrippa Hull żył w wolności, odmówiwszy zaproszeniu Kościuszki do Europy.
Chętnie wspominał swojego przyjaciela z Polski. „Jeśli chcecie, młodzieży, dostaniecie opowieść. Bo jeśli chodzi o generała, miłość i pamięć nigdy nie zawodzą” – podkreślał.
Minister Finansów USA powiedział dziś, że drugiego lockdownu nie będzie. Nauczyliśmy się do jak wielkich problemów prowadzi lockdown po pierwszym razie.”
Words of wisdom!
Rafał Trzaskowski w 2009 z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu warszawskim uzyskał mandat eurodeputowanego VII kadencji, w latach 2013–2014 był ministrem administracji i cyfryzacji a w latach 2014–2015 wiceministrem spraw zagranicznych do spraw europejskich w randze sekretarza stanu. Był liderem listy wyborczej PO w okręgu krakowskim i posłem na Sejm VIII kadencji (2015–2018), W 2016 został członkiem zarządu krajowego PO. W listopadzie tego samego roku został powołany na funkcję ministra spraw zagranicznych w gabinecie cieni utworzonym przez Platformę Obywatelską, 22 listopada 2018 rozpoczął urzędowanie na stanowisku prezydenta Warszawy (był wspólnym kandydatem Platformy Obywatelskiej i partii Nowoczesna). Od 2020 jest wiceprzewodniczącym PO (za Wikipedią).
Dlaczego o tym piszę? Otóż wczoraj znany z POLITYKI Jacek Żakowski napisał na portalu magazyn.wp.pl, że głównym błędem mogącym Trzaskowskiemu zaszkodzić w ubieganiu się na stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest „nadmierna ekspozycja własnego środowiska. Może to jest niesprawiedliwe i przykre, ale im rzadziej Trzaskowski będzie się pokazywał w towarzystwie mocno opatrzonych polityków PO – od Budki i Kierwińskiego po Tuska i Komorowskiego – tym dla niego lepiej”.
Tak więc, zdaniem środowiska entuzjastów Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący PO powinien unikać jak ognia eksponowania faktu, że jest wieloletnim i prominentnym działaczem tej partii, ministrem w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz…
„Polacy chcą zmiany” – pani Kidawa na starcie swej kampanii prezydenckiej zakończonej poparciem 4%.
Otóż zmiana to nie powrót starego (platformianego). J.Żakowski wyciąga inteligentne wnioski z powodzenia Hołowni w pierwszej kampanii prezydenckiej.
A i drugi kandydat PO ma ułatwione zadanie wiedząc co zadziało na Polaków w pierwszej kampanii przed chwilą – retoryka Hołowni.
Nowy kandydat PO jest najnowszym ze wszystkich kandydatów do prezydentury, ponadto zmienił kandydatkę głosząca potrzebę zmiany. Powiew świeżości.
Nie bój się zmiany na lepsze:
https://www.youtube.com/watch?v=Q-lX5ZOpA-k
Uwag Jacka Żakowskiego widać nie doczytał Donald Tusk. A może i doczytał ale myśli, że jest mądrzejszy. I zatwittował: „Prezydent Rzeczpospolitej powinien dbać o jej reputację. Andrzej Duda robi wszystko, aby ją zrujnować. Jego kampania to wstyd na cały świat”.
Prezydent Duda celnie mu odpowiedział: „Panie Donaldzie, miał Pan okazje wystartować w wyborach i prowadzić swoją kampanię. Był Pan dwukrotnie namawiany by się ze mną zmierzyć przez swoje środowisko. Wolał się Pan jednak schować za plecami MKB a pozniej RT. Wie Pan jak się na taką postawe mówiło na podwórku?
Cykor…”
Dyskusji Donalda Tuska z Prezydentem Dudą część dalsza.
„Panie Andrzeju, interesowała mnie konfrontacja z pańskim przełożonym. Ale, jak to mówią na podwórku…” napisał ni stąd, ni zowąd powalony celnym ciosem Tusk.
Prezydent Duda znowu był dużo lepszy: „Panie Przewodniczący, z moim Mistrzem, moim Prezydentem skonfrontował się Pan w 2005 roku. I przegrał Pan sromotnie… A co było potem wszyscy pamiętamy”.
Pod koniec maja Rafał Trzaskowski wziął udział w debacie eksperckiej pt. „Nowe media publiczne”. Uczestniczył w niej też Edwin Bendyk z „Polityki”.
„Wspólnie ustaliliśmy przede wszystkim najważniejsze zasady. Po
pierwsze oczywiście zasada apolityczności tak, żeby nowa telewizja publiczna nigdy
nie była już upolityczniona i nigdy nie podlegała politykom. Po drugie etyczna w
działaniu tak, aby nowa telewizja publiczna pozbawiona była manipulacji, siania
nienawiści i hejtu. Po trzecie – misja edukacyjna, która jest jedną z najważniejszych
misji telewizji publicznej” – wyliczał Trzaskowski” (podaję za portalem PAP).
Zasady bardzo szlachetne, szkoda tylko, że nie ustalone i wdrożone 30 lat temu. No ale wtedy telewizją publiczną rządzili „swoi” i jej upolitycznienie jakoś nikomu nie przeszkadzało…
A tak na marginesie, czy redaktor Bendyk mógłby wpłynąć na Zarząd firmy POLITYKA Spółka z o.o. S.K.A. aby „Polityka” i jej portal były etyczne w działaniu tak, aby pozbawione była „manipulacji, siania nienawiści i hejtu”?
Przypomnę, że tylko w ciągu ostatnich kilku lat sprzedaż tygodnika zmniejszyła się o 40000-45000 egzemplarzy. To mniej więcej połowa tego co „Polityka” sprzedawała w pierwszych miesiącach tego roku a więc ogromnie dużo. Śmiem twierdzić, że duża część tych czytelników odeszła bo nie mogła już zaakceptować napastliwości (żeby nie użyć mocniejszych słów) i niezwykłej jednostronności prezentowanych poglądów.
W zasadzie zawsze telewizja publiczna była rządowa.
Reprezentowała, że tak powiem – narracje opcji rządzącej.
Tak było wcześniej i jest teraz.
Oczywiście na swój sposób telewizja Kurskiego jest przaśna.
Nieco plebejska ale zarazem prężnie działa ” Teatr Telewizji”
Czego od lat 90 tych nie było…
To tak w WIELKIM skrócie.
@człowiek z komodo 14 CZERWCA 2020 11:27
„Czego od lat 90 tych nie było…”
I jakoś licznym druhom Rafała Trzaskowskiego, którzy przez ćwierćwiecze zajmowali przecież w naszym życiu politycznym kluczowe stanowiska, i później jemu samemu to zupełnie nie przeszkadzało…
Przypomnę raz jeszcze słowa naszego wybitnego aktora, Wojciecha Pszoniaka: „Platforma … odpuściła kulturę, Tuska interesowała piłka nożna”.
W pandemii najbardziej spadło czytelnictwo Przeglądu Sportowego, o 30%.
Z listu kandydata Hołowni do ludzi lewicy, opublikowanego miesiąc temu w Krytyce Politycznej:
„Doceniam konsekwencję lewicy w prezentowaniu wyrazistego stanowiska w sprawach ochrony środowiska, walki o klimat, troski o prawa zwierząt. (…) Przekonują mnie lewicowe teksty o prawach pracowniczych i równości praw kobiet. Dogadałbym się z lewicą w kwestii realizacji przez państwo prawa do mieszkania. Poważne traktowanie losu ludzi z problemem bezdomności również byłoby jednym z oczywistych punktów wspólnych. Tych punktów jest zresztą dużo więcej: od stosunku do ruchów miejskich, przez potrzebę decentralizacji urzędów, aż po politykę historyczną wokół Tadeusza Kościuszki”.
I właśnie: czy nie za mało przez 30 lat mówiło się w Kraju o Tadeuszu Kościuszce. Tak jakby nadanie jego imienia I Dywizji miało spalić Go w politologicznym obiegu. Dywizja zresztą uczestniczyła w walkach o Berlin i niemieckie osobistości zupełnie niedawno odsłoniły tablicę w tym mieście, na budynku uczelni zdobytym przez naszych: „Polskim wyzwolicielom”.
Wehrmacht to była wojenna maszyna. Rozgromili naszą II Armię WP – na parę tygodni przed upadkiem Rzeszy, bez wsparcia lotnictwa…
Z pracy amerykańskiej policji
https://www.youtube.com/watch?v=4i86SUNFFzs
Ogromnie ciekawe dokumenty, lepsze od filmów fabularnych sensacyjnych
https://www.youtube.com/watch?v=eMaJOtOu5M8
Jest tego mnóstwo
https://www.youtube.com/watch?v=Sc8GF8YLsHc
dzięki pracy policyjnych kamer na samochodach i ciele (bodycam)
https://www.youtube.com/watch?v=xzODIKkp-d0
– Ocknijcie się. Najbliższe wybory nie będą o tym, czy wreszcie upadnie przeżarty korupcją polityczną PiS, albo czy awaryjną porcją tlenu zasili się dogorywająca po wewnętrznych wojnach bezideowa Platforma – mówił dziś nie kto inny tylko kandydat Hołownia
Tzw. zasada 10h, która zakłada obowiązek zachowania odległości elektrowni wiatrowej od budynków mieszkalnych nie mniejszej niż dziesięciokrotność jej wysokości (10h) może zostać zliberalizowana jeszcze w tym roku, a zmianę powinno przyspieszyć orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w tej sprawie. Polska jest niekwestionowanym liderem w regionie, jeśli chodzi o moc zainstalowaną w farmach wiatrowych. Biorąc pod uwagę obecną falę inwestycji w te źródła, silna pozycja zostanie jeszcze wzmocniona.
Wiatraki do produkcji prądu, rowery do jazdy po mieście, kosy do koszenia trawy…
Człowiek wymyśla takie zbędne z punktu widzenia ekologii i osobistego fitnessu rozwiązania techniczne jak kosiarka albo odkurzacz do liści zamiast grabi.
Kupa hałasu z tego i innych zanieczyszczeń naturalnego otoczenia, do tego o ile kosa prawie nie zabija braci mniejszych, to kosiarka z całą pewnością likwiduje mnóstwo małych stworzeń, nieładnie…
Kościuszko – kosynierzy. I wszystko jasne.
„Ocknijcie się…”
Otóż to. Dlaczego więc rozprawiamy o gejach, czyj bratanek dostał posadę w państwowym urzędzie, czy minister udzielając wywiadu miał maseczkę czy nie? Skoro zasadniczy spór jest inny. Czy nie jesteśmy w stanie (intelektualnie, moralnie) stawić mu czoła?
Bo przecież chodzi o ustrój polskiej państwowości i w konsekwencji dokonanego wyboru o kształt polskiego społeczeństwo. O kształt Polski, w której będziemy żyć my i nasze dzieci!
Czy będzie to społeczeństwo oparte na znanych nam tradycyjnych wartościach czy „nowe barbarzyństwo”?
18:20 Czy będzie to społeczeństwo oparte na…”
Osobiście koncentruję się na sprawach ekologicznych i ekonomicznych podstaw bytu społecznego. Zupełnie naturalnie nie mam większego zainteresowania dla sporów dotyczących Kościoła, gejów, aborcji. Można powiedzieć że mam wiele zrozumienia i tolerancji dla obu stron i jednocześnie jakoś mnie to nie interesuje, te gorące dysputy:)
@satrustequi 15 CZERWCA 2020 19:09
„Osobiście koncentruję się na sprawach ekologicznych i ekonomicznych podstaw bytu społecznego”.
Oto co w wywiadzie w ostatnim numerze niemieckiego tygodnika DER SPIEGEL mówi francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire (podaję za portalem tygodnika drobny fragment w przekładzie angielskim):
„DER SPIEGEL: One has the impression that your economic policy is already showing signs of change. On a recent TV show, you called for the renewal of capitalism and for its excesses to be stopped. It sounded rather like a left-wing demand.
Le Maire: I have been convinced for some time now of the need to reinvent capitalism. It creates too many social inequalities and ravages our planet. The crisis has only strengthened this view”.
A jak widzi te sprawy Platforma Obywatelska i jej główny ekonomista, neoliberalny doktryner Andrzej Rzońca? W końcu Rafał Trzaskowski jest prominentnym działaczem tej właśnie partii; ba, jest nawet jej wiceprzewodniczącym…
Anna Machcewicz, historyczka dziejów najnowszych pracująca w Instytucie Studiów Politycznych PAN, pisała miesiąc temu na portalu „Gazety Wyborczej” w artykule zatytułowanym „Daliśmy się uwieść neoliberalizmowi. Teraz mamy dziurawe państwo i błędne koło indywidualizmu”:
„Gdyby aktywność obywatelska, na której wychowało się pokolenie lat 80., przetrwała w zderzeniu z modą na neoliberalizm, państwo polskie byłoby o wiele bardziej przyjazne ludziom. A może nawet obdarzane zaufaniem”.
„To, nad czym dziś lamentujemy, utraciliśmy u zarania naszej niepodległości. Taki wniosek można wysnuć z książki grupy młodych krakowskich socjologów na podstawie serii wywiadów z byłymi działaczami nowohuckiej „Solidarności””.