Kto czeka, ten błądzi?

Kto czeka, ten błądzi. Kolejki tworzą się wciąż nowe, mutują jak wirusy w kalejdoskopie. Pandemia zamienia wielu w petentów. „Reżyser mówił nam, że próby ruszają za dziesięć dni, myślisz, że teatry wrócą 19 lutego?”, pyta mnie Bożena, wypatrując u mnie pocieszenia. Aktorka. Okrywa miękki zmysłowy dekolt, ramiona i talię nepalskim szalem. Rzekomo przytyła, ale ja nie zauważam, jest piękna tak samo jak w dawnych czasach sceny i planów filmowych.

Podjada sery z bezczynności, wspominając stare role. Czeka, aż aktorzy wrócą do grania. „Nie dajesz nowego życia doniczkom?”, pytam. Nie czekaj. Rób to, co akurat można robić. Pandemia uruchamia w ludziach twórcze talenty. Znajoma pyta na socialach, czy nie mamy starych doniczek, bo postanowiła je malować. Znana wokalistka mówiła mi w wywiadzie radiowym, że od roku nie była na próbie z zespołem, więc zajęła się lepieniem z gliny. Marta, która prowadziła duże show w telewizji, zajęła się rozwożeniem posiłków dla powstańców.

Inni czekają. Na powrót teatru. Na powrót szkół muzycznych. Na powrót dżudo. Na dymisję ministra Czarnka. Na powrót chóru. Michał, mój znajomy, który prowadził dzielnicowy chór amatorski, wywiesił jednak miesiąc temu białą flagę. Bez nut? Próby online to nie to samo. Ile można się oszukiwać. Michał czeka na powrót śpiewu. Jemiołuszki mają się lepiej niż chóralistyka. Parę dni temu słyszałam jednego takiego w lesie, jak śpiewał na cały dziób.

Ustawianie się w kolejce, a następnie czekanie w kolejce to trudna postawa, trzeba mieć wrodzony talent. Podobno w czasach PRL górnicy nie musieli stać w kolejkach do wyciągów narciarskich, bo mieli osobne wejścia. Czekanie na szczepionkę dla mojej grupy wiekowej to dopiero będzie wyczyn. Żadne punkty mi się nie należą. Ani wcześniaka nie urodziłam, ani lekarką nie jestem, ani cukrzycy nie mam – wszystko przeciwko mnie.

Ja nie czekam, bo zanim się urodziłam, już byłam niecierpliwa. Urodziłam się szybko, rodziłam szybko. Ani na Godota, ani na mężczyzn nie czekałam, ani na kolejne wybory nie czekam, bo nie lubię stać w oknie jak petentka. Zabrali mi pracę w TV? Znalazłam inną. Zabrali moim dzieciom spacery do szkoły? Spacerujemy po lesie. Zabrali im klasę? Przychodzą do domu koledzy z naszej klasy. Zabrali licealistom nauczycielki – cóż, na szczęście nauczyciele nie boją się wpaść na korepetycje, wiadomo, egzamin z chemii na studia łatwy nie jest, a portfel nie znosi próżni.

Nie myślę o niedzieli, każdy dzień jest dobry, żeby pod ciężarem koronawirusa łeb mi odpadł. Czekanie na błąd przeciwnika to nie jest taktyka na te czasy, lepiej być w ruchu, to i własnego toczącego się łba człowiek nie zauważy.