Edukacja seksualna dla dorosłych

Mam przyjaciół, którzy od dekady pracują w Dżakarcie. Służbowo bywają w Tubanie i Bogorze. Opowiadali mi pół roku temu, że parlament Indonezji podniósł wiek, w którym dziewczęta mogą zawierać ślub, do 16. roku życia, bo z biedy wysyłano w Indonezji do ślubu dziewczynki 14-letnie. Oni podwyższyli, a my obniżymy. Społeczeństwo i posłowie chyba dojrzeli do debaty o tym, że panowie lubią, gdy z przodu liceum i z tyłu liceum.

Tak czytam sobie o ciążach wśród nieletnich i widzę, że polscy mężczyźni lubią, gdy partnerki (żony?) są dziecinne. Niewinną kwiaciareczkę taki doświadczony nauczyciel czy kapłan obdaruje może kucykiem pony albo legginsami w Hello Kity, razem sobie obejrzą pod kocem „Stranger Things” na komórce i dalej już jakoś to pójdzie.

Ponadto wiadomo, że ciąża u nieletniej jest winą tej nieletniej. Zamiast pokazać dowód przez dziurkę w konfesjonale, a na randce po prostu wachlować się legitymacją szkolną, to diablica afiszuje się z długimi nogami i wydyma całuśne usteczka na Instagramie – młody kapłan po prostu jakoś zapomina, że można np. zaprosić mamę i tatę wybranki na herbatkę na plebanii czy w swoim gniazdku kawalerskim czajnik odpalić i pogadać, jak tam wyniki w szkole i w której to się jest klasie.

Dlaczego ksiądz Isakowicz ogłosił w mediach społecznościowych, że modli się za kapłana Tymoteusza, który jest na bezterminowym urlopie, i za jego rodziców? A co z dzieciątkiem kapłana i jego wybranką? Kobieta nigdy nie ma urlopu od ciąży i macierzyństwa i być może ciężki jest los licealistki, która karmi na żądanie, jednocześnie szykując się do testu z geometrii. I co z 500 plus? Jeżeli obniżymy wiek państwa młodych do 16. lat, to bądźmy konsekwentni. Taka kobieta jest już gotowa do dbania o męża i dom. Wtedy 500 plus dostaje tylko dzieciątko. No bo co? Nieletni tatuś, nieletnia mamusia i ich dzieci – każdy po 500 plus?

Przestańmy rozmawiać tylko o edukacji seksualnej w szkołach, a pomyślmy nad edukacją seksualną w seminariach duchownych i na studiach świeckich, bo krzywdę dzieciom robią dorośli faceci, którzy sami nie mają pojęcia, jak założyć prezerwatywę i gdzie ją kupić. Po długim okresie postu taki młody człowiek naprawdę może nie zapanować nad sobą i ciąża gotowa. Dziewczynki na wsi mają daleko do ginekologa i może jeszcze za wcześnie na spiralkę, a na pigułki mama i tata nie dają kaski.

Jeśli ksiądz nie ma prawa jazdy i nie może kupić gumek na stacji albo wstydzi się, wiadomo, ksiądz też człowiek, a wstyd może ktoś mu wbił do głowy w domu czy na religii, to może wysłać gosposię z plebanii po antykoncepcję dla siebie i wybranki. Gosposia i tak robi zakupy, a gumki są lżejsze od ziemniaków czy włoszczyzny.

Kapłaństwo to ciężki i niebezpieczny zawód. Zupełnie nagle jakiś dziaders z kurii może wysłać księdza do innej parafii. Częste zmiany partnerek lub partnerów to ryzyko, że będzie niezła kiła. Wiedza o antykoncepcji powinna być szerzona tym mocniej, że szatan nie śpi i wyskakuje też z Tindera, a i agencje towarzyskie dowodów osobistych nie podstawiają klientom pod nos, bo to i ciemno bywa, rolety wiśniowe, wódeczka i takie tam – czytać się małych literek w dokumentach nie chce.

Edukacja seksualna dla dziadków też powinna funkcjonować. Babcie robią dziś międzynarodowe kariery, dziadkowie na kontraktach na Wyspach – wnuki niedopilnowane wyczyniają dzikie swawole.