Złote i nieskromne

Czytam, słucham i czuję się jak bokserska grucha na łańcuchu. Raz mnie prawy hak, raz mnie lewy sierpowy walnie, prawy prosty pchnie, kręci mi się ten mózg jak zepsuty kalejdoskop, w którym nic się już w żadną jasną konstelację nie układa. No bo jak to z nami jest? Kto w moim kraju ma prawo być bogaty i dlaczego nikt? Jeżeli nikt, to dlaczego lewica z utopią równości nie cieszy się powodzeniem? Podziwiałam i podziwiam ludzi zamożnych i tych mających smykałkę do interesów, ale jestem w tym chyba osamotniona. Gdybym był bogaczem… Nikt by mnie nie lubił.

Czy chcemy, żeby nasz premier był sprawnym, światowym, sprawczym, przedsiębiorczym mężem stanu, który i w Davos zabryluje, i z Trumpem transakcję domknie? Myślałam, że chcemy, i dlatego „naszą Beatę” schowano, bo ona rekinką biznesu nie była, ot, tylko rozdawała to, co nasze, ale sama majątku nie miała.

Morawiecki to człowiek Zachodu, mniej prowincjonalny, bardziej menedżer bankowy, odróżniający „spread” od „spray”. A wiadomo, jak to z Trumpem jest przecież. Parę dni temu powiedział otwarcie, że on od wielu lat podatków nie płaci, bo unikanie podatków „it’s a sport”. My Polacy kochamy amerykańskich przywódców – wolność, wielkość, kowbojskość. Reagan ma pomnik, Trumpa witały tłumy. Nie po to premier Morawiecki kształcił się na amerykańskiej uczelni, żeby nie umiał potem tak po kowbojsku (w naszej wersji – tak bardziej po harcersku) zdobywać nowych ziemi, działek, zaskarbiać sobie serca innych zamożnych ludzi – w tym przypadku ziemią obiecaną jest działka, a kolegą z negocjacyjnego stołu lub klęcznika jest kard. Gulbinowicz, taki Trump Kościoła. Podobno też cudny żartowniś.

I bach! Kardynał też nie może być bogaty? Nie może handlować ze świeckimi klientami? No, na żonę na razie kardynał działki nie mógł przepisać, ale liczę, że w końcu ten celibat jakiś Luter skreśli, bo to wynalazek, który się nie sprawdza, i kardynałowie będą zapisywać włości na żony. Luuuudzie, nie byliście w Watykanie? Nie widzieliście, jakie to wszystko złote i nieskromne? Zegarki? Wiadomix, kardynałowie też noszą. Kto bogatemu zabroni. Kościół ma ogromne wydatki. Teraz zwalą się im zadośćuczynienia. Dlaczego kardynałowie, z takim majątkiem, nie mają być sprawnymi biznesmenami? Też im zabraniacie?

Nie rozumiem, dlaczego kardynał sprzedał działkę państwu Morawieckim tak tanio. Czy z przyjaźni – to chyba nieco nie fair. Wszystkie owieczki są równe – dlaczego w ogłoszeniach parafialnych przetargu nie ogłosił? Morawieccy ufali w Panu mocniej? Jakoś się odwdzięczali? Może dawali dotacje na szkołę katolicką dla dzieci albo na tacę? A może kardynał bał się tego populistycznego hejtu, który dosięga biznesmenów świeckich, takoż biznesmenów kościelnych, i sprzedawał, „nie zaciągając się” – bez przyjemności, prawie pozbywał się działki, jak brzemienia?

Media z każdej strony walą w ludzi zamożnych. Ryszard Krauze, Jan Kulczyk, Dominika Kulczyk, Mateusz Morawiecki, teraz jeszcze biedny boguduchawinny kard. Gulbinowicz. Bogaci Żydzi to już w ogóle, niech oddają kamienice zamieszkane i te niezamieszkane. Wygląda na to, że jedyną działką, którą w spokoju można się cieszyć w moim państwie, to wąska biała kreska. Mała działka – bogactwo doznań – nikt się nie dowie, a i razem z żoną można wciągać.