Gdzie są nasze owieczki

Jaka szkoda, że tak świetny dziennikarz jak Tomasz Siekielski nie pracuje już w telewizji publicznej narodowej. Jest nowa śliczna scenografia w studiu informacji, TVP dociera do małych miejscowości i małych parafii, czyli tam, gdzie film „Tylko nie mów nikomu” będzie miał nikłą oglądalność. Media narodowe mają misję, by dbać o bezpieczeństwo obywateli, tych najmłodszych też, misję, by uczyć rodziców i dzieci, czym jest pedofilia, nie liczyć tylko na nauczycielki i nauczycieli religii, bo im zapewne trudno i niezręcznie będzie poświęcić godzinę lekcyjną na rozmowę o „Tylko nie mów nikomu”, zaś salki parafialne nie zawsze mają internet.

Cieszę się, ze TVP nasze pieniądze z abonamentu i podatków inwestuje w scenografię, a nie tylko pensje dyrekcji, bo media narodowe nie powinny być przaśne i brzydkie, a wiadomo, że widzowie telewizję często oglądają z wyłączoną fonią, więc wygląd ma znaczenie – nie tylko uroda prowadzącej i prezentującego wiadomości. Jednak film braci Sekielskich, Tomasza i Marka, pokazuje, że czasem właśnie skromnymi środkami – bez bajerów, bez dostępu do anteny i sprzętu – można odkryć prawdę, która nas wyzwoli i pozwoli chronić te najbardziej niewinne z owieczek.

Czasem wydaje mi się, że TVP zależy na bezpieczeństwie dzieci narodzonych. Na przykład podczas strajku nauczycieli wiele o braku należytej opieki w szkole mówiono. W śniadaniówkach poświęca się bezpieczeństwu naszych szkrabów wiele uwagi. Jaki kask na rowerek wybrać – pan ekspert omawia. Kiedy kupić córce komórkę, tatuś ekspert radzi. Ile wydać na pierwszą komunię – ksiądz ekspert? Czy obejrzeć z dziećmi film o pedofilii – może Tomek Sekielski, kolega, jako ekspert w śniadaniówce, czy nie? Lepiej nie mówmy o tym przy śniadaniu, tylko w wieczornym wydaniu, do kolacji?

Wszędzie tam, gdzie są zamknięte struktury hierarchiczne, jest dla naszych dzieci niebezpiecznie – dziękuję jako matka Tomkowi Sekielskiemu, bo film pomoże też nam, rodzicom, mówić częściej na tzw. wstydliwe tematy z dziećmi. Część z nas nie da rady tego filmu obejrzeć z różnych powodów, które rozumiem. Wielu dokumentów tragicznych, pełnych wstydu i bólu, nie jestem w stanie obejrzeć. To nie na moje nerwy. Część z nas ateistów uzna, że to nas nie dotyczy. Kościół jest dziełem Chrystusa, więc pewnie i tak jest idealny.

Część się obrazi albo uzna, że film jest wybrakowany, gdyż nie jest o pedofilach świeckich. Na pewno takowi są np. wśród nauczycieli, trenerów, w innych gminach wyznaniowych albo w przedszkolach czy sierocińcach. Tak, ale po pierwsze, może Tomek Sekielski zrobi kolejne filmy o pedofilii, a po drugie, akurat to księża i biskupi są moralnymi wzorami i to od nich wierni oczekują kryształowych sumień.

Dla rodziców i wszystkich dorosłych, którym bezpieczeństwo dzieciaków, nie tylko własnych, leży na sercu – ten film to alert! Wysyłasz dziecko na korepetycje? Co tam się dzieje? Ksiądz zabiera dzieciaki na obóz? Rano modlitwa, potem egzegeza Listu do Koryntian, a potem dziewczynki i chłopcy w mokrych podkoszulkach pod okiem księdza wygrzewają się na pomoście i taplają w jeziorze? W kościele po południu śpiewanie i zabawa, ale na początek wszyscy księdza całują w rękę? W szkołach rozmowa nauczyciela z dzieckiem musi odbywać się przy otwartych drzwiach sali albo w obecności drugiego dorosłego – procedury, czy sprawdzasz, gdzie i co robią twoje dzieci. Czy na sportowy obóz jedzie tylko prezes i trener, czy będzie też pani pielęgniarka?

Film ten to dobry uczynek. Odmieni nas. Jest też znakiem dla nas, dziennikarzy, którzy często znaleźli się poza głównym nurtem, żeby nie bać się nowych form wyrazu, a dla mediów mainstreamowych okazją do pomocy autorom „Tylko nie mów nikomu” – dobre polskie kino promujące wiedzę o zdrowiu psychicznym i dobro dzieci wypada nagłaśniać. Szacun dla „braci S”.