Getto dla kobiet

Berliński pomysł stworzenia sylwestrowej strefy bezpieczeństwa dla kobiet można by rozszerzyć na cały rok. Niebawem czekają nas przecież zimowe igrzyska olimpijskie, a potem mistrzostwa świata w piłce nożnej mężczyzn, więc będą strefy kibica. Panowie będą wlewać w siebie po kilka(naście) reklamowanych na okrągło jako fajne, orzeźwiające, przyjemne i sportowe piw dziennie, a zatem nader aktywni się zrobią. Buzie się zaróżowią, chęć do prezentacji bicepsów i brzuszków wylewających się spod z trudem dopiętych koszul wzrośnie, potem pomacha się chętnie szalikiem, flagą i poglądami, a do atrybutów dołączy się też kobiety. Nasze barwy, nasze kluby, nasze granice, nasze kobiety. Kobietę, jak puchar, zdobywa się, a potem się ma. Można sobie przestawiać z półki na półkę i chwalić się nią oraz chronić przed kradzieżą tudzież porwaniem.

Takie osobne strefy dla pań zapewne na co dzień ucieszyłyby wiele kobiet. Kobiety bowiem głównie narzekają na mężczyzn. Nasłuchałam się już od dziecka tyle o koszmarnych chłopakach, mężach, kochankach, że uważam, iż jedynym powodem, dla którego kobiety bywają z mężczyznami, jest to, by nie stracić okazji do narzekania na nich i bycia od nich lepszą. Brak mężczyzn mógłby doprowadzić do tego, że musiałybyśmy częściej dostrzegać wady w sobie, a na to próżność nasza i perfekcjonizm wbijany od kołyski nam nie pozwalają. Przecież my jesteśmy grzeczne, czyste, łagodne i to my, a nie panowie, jesteśmy strażniczkami ognisk domowych. Wśród nas nie ma borderów, alkoholiczek, furiatek, brudasek, kolaborantek, nie przeklinamy, wulgaryzmami się brzydzimy, z porno nie korzystamy, na dzieci ręki nie podnosimy.

Wszelka segregacja sprawdzała się już w niedalekiej przeszłości i komu to przeszkadzało? Uniwersytety dla kobiet. Oddziały psychiatryczne dla pań. Plaże dla kobiet z dziećmi. Miejsca w autobusach dla białych. Segregacja jest wręcz czymś naturalnym. Zobaczcie, w takiej np. Tunezji w kawiarniach siedzą sami panowie, dzięki czemu kobiety są bezpieczne w domu. W pociągach są już strefy ciszy. Można zrobić wagony tylko dla kobiet. Sklepy spożywcze tylko dla kobiet – bo jak czasem sterczy taki gamoń, co to selera naciowego od szparagów nie odróżnia, to mi się normalnie nóż w kieszeni otwiera.

Powiem więcej: panowie nie płakaliby wcale za paniami, jeśli stworzono by strefy sylwestrowe dla mężczyzn. Kto chce się bawić z własną starą w Sylwestra czy podczas mundialu? Wysłuchiwać tego zrzędzenia, które i tak wraz z kacem czeka po powrocie do domu? Ile można meczów obejrzeć jednego dnia, ile wydać na wino, wciągnij brzuch, bo nie da się z tobą tańczyć!?!?! Jak się potrzebuje kobiety jako słuchaczki, sprzątaczki czy chwilowej przyjemności – nie bierze się jej ze strefy, tylko z tindera albo z własnej firmy.

Czy dzielenie nas na strefy gwarantuje nam bezpieczeństwo i dobra zabawę? Co z homoseksualistami? Wszystkie dziewczyny wiedzą, że najlepiej tańczy się w klubach gejowskich. Wyjść na miasto z dwiema ciotkami do klubu z kubańską muzą – bomba. Może z zaświadczeniem o gejostwie będzie można wejść do strefy kobiet?

To nie ma sensu. Nie będziemy ofiarami dlatego, że będziemy unikały kolegów Turków, Polaków czy Irańczyków? Edukujmy się nawzajem, jak się dogadać, jak się wieczorami mądrze zachowywać, jak się bezpiecznie bawić, jak reagować na obraźliwe zaczepki – i tłumaczmy sobie i innym, że „no means no”. Kiedy uczyłam się w liceum amerykańskim, rozdano dziewczynom gwizdki – jeśli idziesz wieczorem przez kampus i czujesz się zagrożona, wyjmujesz z torebki gwizdek i robisz hałas. Zjawia się straż kampusowa. O przemocy wobec kobiet i dzieci organizowano wykłady w ramach godzin lekcyjnych. Obowiązują reguły bezpieczeństwa i do tych reguł należy się stosować, a nie te reguły obchodzić za pomocą doraźnych płotów. Płacimy podatki, wymagajmy od policji i służb, by gwarantowali nam bezpieczną zabawę.