To jest kraj dla samobójców

Kilka dni temu człowiek próbował dokonać aktu samospalenia pod Pałacem Kultury i Nauki. Jego stan jest ciężki. Żona i dzieci już zawsze będą musieli żyć z tym faktem i próbować go pojąć. Z tego miejsca przesyłam Państwu szczere wyrazy współczucia i wszystkim Wam życzenia powrotu do zdrowia.

Nie zgadzam się z niektórymi kolegami i koleżankami po fachu, którzy powołując się na specjalistów, zalecają niekomentowanie tej sprawy. Jeśli coś nas porusza – piszmy. Nie bądźmy obojętni. Jedna dziennikarka powiedziała mi, że nie będzie się wypowiadać o sprawie, bo Światowa Organizacja Zdrowia zaleca niekomentowanie samobójczych śmierci, by nie zachęcać ewentualnych naśladowców. Czytałam opublikowany w 2014 r. raport WHO dotyczący samobójstw na świecie. Rocznie ponad 800 tys. osób popełnia samobójstwa na świecie. Nasz rząd lubi powtarzać, że my, Polacy, nie musimy iść drogą, którą idzie reszta zepsutej Europy. Możemy ratować Europę, być oazą, mieć tu raj za płotem utkanym z różańców. Jeśli jest tu tak dobrze, to dlaczego zajmujemy trzecie miejsce w Europie pod względem liczby samobójstw?

Pisałam już o tym kiedyś, lecz w piśmie „dla kobiet”, więc wiadomo – niepoważnym. Miesięczniki nie są opiniotwórcze. Tygodnik to co innego… Motywacji do życia nie mają w Polsce szczególnie mężczyźni. O wiele częściej wybierają śmierć. Są w dawniejszej historii samobójstwa głośne. Na przykład Witkacy targnął się na swoje życie i fakt ten jest komentowany, interpretowany, badany. Szuka się tej najważniejszej z przyczyn – czy niezrównoważenie psychiczne (oj, bez przesady, może tylko ekscentryk), czy problemy miłosne (ale żona wybaczała), czy narkoman (zabawne eskperymenciki pod okiem lekarza), czy może inwazja sowiecka (wcześniej wszak był aktywnym żołnierzem na Wielkiej Wojnie). Może wszystkie czynniki razem wymieszane, a może rodzaj teatralizacji swego odejścia też miał tu znaczenie? Niedawno odebrał sobie życie reżyser Marcin Wrona. Giną znani i nieznani, intelektualiści i ludzie słabiej wykształceni. Polacy popełniają samobójstwa przez lata – zapijając się, okaleczając się. Nastolatki głodzą się na śmierć. Bardzo wzrosła liczba nastolatków popełniających samobójstwa.

Co powoduje, że tak wielu z nas nie ma motywacji do życia? Czasem depresja ma podłoże chemiczne. Trzeba się leczyć farmakologicznie. Ale do tego potrzebna jest opieka bliskich, rodziny, specjalistów, otoczenia, pracodawcy, służby zdrowia. Na razie tylko rezydenci walczą o poprawę w służbie zdrowia. Polscy psychiatrzy od wielu lat bezskutecznie krzyczą prosząc o pomoc. Sporadyczne kampanie społeczne na temat depresji oraz przejmujące teksty Tomasza Jastruna o jego chorobie to o wiele za mało. Jedna sesja prywatnie u terapeuty to ponad 100 złotych. A depresję ma się latami.

Niektórzy ludzie przez dekady czują się bezradni, zrozpaczeni, nie godzą się z rzeczywistością. Nie chodzi o to, czy rządzi Tusk czy Szydło. Ani on ani, ona nie zaczęli pracy nad systemem pomocy ludziom, którzy nie mają motywacji do życia. O tym właśnie jest raport WHO dotyczący samobójstw. O systemowej pomocy, a nie o tym, że media mają nie komentować samobójczych śmierci. Mężczyźni w Polsce od lat nie potrafią sobie w życiu poradzić. To fakt. Mężczyźnie trudniej niż kobiecie prosić o pomoc, łkać, wracać do mamy. Bo ma wziąć się w garść i być ojcem rodziny.

Nie prowadźmy politycznych przepychanek nad grobami, tylko wzorem rezydentów czy stowarzyszeń kobiecych weźmy się do roboty i pomyślmy, jak cierpiącym skutecznie pomagać, by chcieli działać, wstawać rano, ruszyć najpierw do łazienki, a potem być może na barykady. Żeby wygrać lepszą Polskę, trzeba być gotowym na długi marsz. Być w formie.