Do Towarzystwa Psychiatrii
Nie chcę szerzyć mowy nieparlamentarnej. Zresztą to określenie jest od paru lat już nieadekwatne, prawda? Ani wykrzywiać swej twarzyczki w „Krzyk” Edwarda Muncha, więc po kilku oddechach ujjayi (nie ćwiczę jogi, ale techniki oddechowe warto opanować, mieszkając w Polsce) przekażę znak pokoju lekarzom psychiatrom, którzy kilka dni po zamordowaniu Pawła Adamowicza, ojca, męża oraz człowieka, który zginął tragicznie na służbie w obronie swych wartości, wystosowali wielce zrównoważone i słuszne oświadczenie w świat. Kto nie czytał, ten trąba, więc tutaj.
Cieszy mnie, że jest w kraju psychiatryczne towarzystwo i uważam, że każdy obywatel Polski w tym towarzystwie powinien się obracać, bo stan psychiczny obywateli jest w proszku, a raczej w braku proszków.
W odpowiedzi na tak szlachetne pismo ja też składam swoje oświadczenie: Towarzysze psychiatrzy! Czas intelektualnych listów, apeli i oświadczeń skończył się wraz z epoką Jacka Kuronia i „Listu otwartego do partii”, bo teraz to już nawet Poczta Polska zlikwidowała usługę telegramu, zaś liczba petycji i listów, a to w obronie czytelnictwa, a to rodziców osób niepełnosprawnych, LGBT, obronie dzików, pszczół, zwierząt futerkowych czy drzew – jest tak ogromna, że listy stały się jak mokre płatki śniegu, opadają i od razu topnieją. Podobnie jak Państwo psychiatrzy pogrążam się i wyrażam, i znam to całe uspokajanie o tym, że żałoba to proces. Ale teraz konkretnie. Czy nie macie wrażenia, że każdy z nas albo już jest, albo w każdej chwili może czuć się zdesperowany jak Stefan W.?
Większość z Was, psychiatrów, jeśli pracuje w polskiej służbie zdrowia i widzi nędzę szpitali i nędzę pacjentów, już dawno pewnie stacza się w obłęd. Czytałam „Psy ras drobnych” Olgi Hundt. Dlaczego to nie jest w lekturze? Wy przynajmniej macie swoich superwizorów i macie wykształcenie – tego Stefan W. nie miał. Czy krzyczycie, alarmujecie, działacie wspólnie, niepodzieleni na skłócone grupki, czy strajkujecie tak mocno jak rezydenci, górnicy, nauczyciele w obronie pacjentów? Czy edukujecie nas jak onkolodzy, jak leczyć się na Polskę profilaktycznie – bo coraz więcej Polaków zapada się psychicznie! Psychiatria stacza się po równi pochyłej. Prywatne wizyty są poza możliwością większości z nas. Tymczasem depresji, nerwicy, psychozy, bulimii, schizofrenii i innych chorób nie leczy się jak skręconej nogi za pomocą kilku wizyt i gipsu, ale – jak sami wiecie – czasem całe życie, i to bez skutku. Rośnie liczba samobójstw wśród nastolatków. Młodym Polakom nie chce się tu żyć.
Stefan W. jest zupełnym przeciwieństwem swojej ofiary. Bez wykształcenia, bez fachu, bez celu, bez majątku. Myślę o jego biednej matce. Kto tej kobiecie pomagał i pomaga w relacji z synem. Co będzie z nią teraz? Zaleje ją hejt. „Chama wychowała mama” – odpowiedzialność za problemy dzieci zwala się w Polsce zawsze na matki. Nie dopilnowała, nie wychowała. Nie na oświatę i nie na służbę zdrowia. Ojciec? Nie, nie, to kobiety mają dawać sobie radę. Psycholog szkolny w podstawówce Stefana W. był?
Stefan W. był izolowany w trosce o nasze bezpieczeństwo, ale czy też w trosce o jego zdrowie? W więzieniu. Tam się radykalizował, czy tam się raczej edukował i leczył? Konkretnie: jak to wygląda w Polsce? Nie miał pracy? Konkretnie: czy ktoś pomagał mu szukać? Czy psychicznie nie był w stanie podjąć takiego wyzwania, jakim jest praca? Kto opiekuje się psychiką ludzi bezrobotnych? Dochód minimalny? Czy ten dochód powstrzymałby go od napadów na banki? Może złagodziłby jego poczucie zawiści – bogatsi jeżdżą na Kanary, on też chciał niczym Krzysztof Kolumb stanąć w Las Palmas, odkrywać nowe miejsca.
Stefan W. jak wielu z nas nie potrafił cieszyć się szczęściem innych, tych, którym się wiodło. Konkretnie: czy ktoś nas tego uczy? Jeżeli prawdą jest, że Stefan W. przyjmował leki i przestał, to konkretnie: jak działa ten system opieki pozaszpitalnej? Kardiolodzy od kilku lat gryzą trawę, by wprowadzać w samorządach telemedycynę. Lobbują, krzyczą na kongresach, cisną polityków, media, pokazują statystyki umieralności na zawały, udary. A co z monitoringiem i szybką pomocą dla pacjentów z zaburzeniami psychicznymi?
Szanowne Towarzystwo Psychiatryczne, czas na zwarcie szyków, interwencję bardziej spektakularną i skuteczną niż pisanie oświadczeń, bo te ostatnie co prawda nas elegancko upominają, okej, ale poza tym to podnoszą na duchu tylko ich autorów i autorki. Ja też nie lubię określeń „wariat”, „szaleniec”. To może lepiej o Stefanie W. napisać „zdesperowany pacjent”? Co ja, statystyczna Polka, mogę zrobić, by zmienić tę sytuację? Z poważaniem, Obywatelka i być może Wasza przyszła Pacjentka.
Komentarze
Bardzo odpowiedzialny tekst Pani Agaty. Rzeczywiście zaburzenia i choroby psychiczne rosną (a nie tylko są bardziej ujawniane) w 21. wieku internetu. Mają coraz większy wpływ na życie społeczeństw.
CHOLERA.Wszak trzymają w szpitalach ludzi zdrowych ,a chorych w więzieniach.Psychiatrzy nie wybudują nowych szpitali ,nie otworzą nowych oddziałów psychiatrycznych.Mogą zbadać i larum wołać ,.na pogłębiające się szaleństwo w głowach ludu ,co to wszystko kupi.W mediach socjologów I PSYCHOLOGÓW. jak mrówków ,psychiatrów brak.Dlaczego?WstydzĄ się ,czy nie Ą zapraszani.sOCJOLOGOWIE ,Z NATURY TO POLITYCY,a psycholohia ,ma się tak do nauki jak ochrona wieprzków przed dzikami.Psychoogia bada mózg przed wejściem,informacji .Psychiatria ,co się w mózgu dzieje,.A TO JEST NAJWAżNIEJSZE.
„Psychiatria stacza się po równi pochyłej. Prywatne wizyty są poza możliwością większości z nas.”
Prywatne wizyty są poza możliwością większości ludzi na świecie, ale do niedawna funkcjonował dosyć niezawodny i funkcjonujący chyba ze dwa tysiąclecia „zamiennik” – konfesjonał, lub szerzej ujmując uczestnictwo w jakiejś religii. Niekoniecznie KK.
Ale teraz wszystko się pozmieniało. Zapewne z inspiracji towarzystw psychiatrycznych przypuszczono gwałtowny atak na religie i ich obrzędy, by zwiększyć ilość pacjentów, a tym samym swoje zyski:)
Prognozy.
Depresja to coraz większy problem. Jest w czołówce najczęściej występujących chorób na świecie według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Według prognoz do 2020 roku będzie na drugim miejscu wśród najczęstszych chorób, a do 2030 roku – na pierwszym.
Kogo to dzisiaj obchodzi…
Mój nick nieco zwodniczy…powiedzmy, że jestem kukułem…
Tak się złożyło, że korzystam od lat wielu z usług poradni zdrowia psychicznego. Rokowania sensowne – dramatu raczej nie ma.
Z czym mi się kojarzy lekarz psychiatra? A kojarzy mi się od ponad 2o lat.
Otóż chyba jako jedyny do pracy ( wiem, bo przychodnia w której pracują lekarze różnych specjalności, znajduje się nieopodal mego miejsca zakwaterowania) otóż ów lekarz psychiatra od zawsze do pracy dojeżdża autobusem linii podmiejskiej.
Tyle czasu wystarczy żeby polubić i ten środek lokomocji.
Jak zwykle przejmująco mądry, dociekliwy tekst pod przykrywką ironii i sarkazmu. Pani Agato dziękuję.
Mnie też irytuje ten stereotyp. Pacjent psychiatry to „wariat” i zakon…nie, nie zakonnica, ale „szaleniec” , „czubek”.
Kiedyś pisałem o pewnym zdarzeniu którego smutną bohaterką była pacjentka poradni psychiatrycznej.
Dlaczego smutną? Bo był to jej pogrzeb. Niekatolicki. Uroczystość na cmentarzu prowadził protestancki celebrans, również znajomy zmarłej. Wspominał ją. Mówił o jej chorobie, o tym że się leczyła. po przebytej bodajże grypie nastąpiły jakieś powikłania. Zaczęła leczyć się. I wspomniał o zdarzeniu którego zmarła była uczestniczką.
Otóż któregoś razu chora w gronie kilku jeszcze osób brała udział w terapii zajęciowej.
Przebieg całego zdarzenia żegnający zmarłą znał od osoby prowadzącej zajęcia.
Osoby biorące udział w terapii miały za zadanie powiedzieć o czym marzą.
I dzieliły się swoimi marzeniami. Jeden chciał jakieś buty. Drugi chciał rower. Inna chciała wyjechać nad morze.
A kiedy prowadząca zajęcia zapytała Małgosię ( takie nosiła imię) o to co Ona by chciała, o czym marzy? Małgosia – pacjentka poradni zdrowia psychicznego – odpowiedziała:
– A ja chciałabym żeby ludzie byli dobrzy i żeby byli szczęśliwi…
Siedzę i myślę nad Pani wpisem. I przyznaję, że rozumiem ten krzyk niemal jak u Muncha, ale nie bardzo rozumiem jego funkcję. Bardziej wskazywałabym tu szkołę jako miejsce kształtowania się kultury psychologicznej (psychiatra, truizm, to lekarz).
Od przedszkola należałoby dzieciom mówić o nastrojach, o złości, o bezpiecznych sposobach rozładowania agresji. Jest pismo Sens, są Charaktery, jest Ja i Ty (czy jakoś podobnie) w Polityce. Kto ma taką potrzebę, dokształca się z emocji.
Co do leków. Można zmusić podczas hospitalizacji do ich brania, w leczeniu ambulatoryjnym – nie.
Osobiście jestem pacjentką i psychiatry, i psychoterapeuty. Na NFZ. I co mnie zadziwia? Przychodzące tam osoby zwykle wyglądają sympatycznie. Umalowane, ładne młode kobiety. Zadbane. Podkreślam, na NFZ.
Stefan Z. jest łotrem i moim zdaniem cały felieton powinien być skierowany do szefa więziennictwa. To właściwy adresat.
Dzięki podpisowi pani premier Kopacz w teneder age po 50-ce zainteresowało się mną zaraz po wybuchu wielkiego kryzysu krymskiego nasze wojsko, które lubię, ale lubię czynnie za młodu gdy ciało i psychika aż prosi się o przygodę. Otóż dostałem po gruntownym – najlepsze, najwszechstronniejsze, bardzo profesjonalne kilkudniowe badania w życiu, dziękuję – przeglądzie zdrowia zaktualizowaną kategorię zdolny do służby tylko na czas wojny. Stało się to przyczyną dwóch traum. O ile wcześniej dostawałem wezwania bez świadomości wojny, po nowej kwalifikacji wojna dwukrotnie wybuchła dla mnie. Bardzo bardzo nieprzyjemne i ciekawe. To były pomyłki systemu. Nigdy nie zagłosuję na PO.
Oczywiście bardzo dobry i potrzebny tekst. Z psychiatrią jest jak z geriatrią – zwiększa się liczba pacjenów wymagających długotrwałej opieki. Nie jest to jednak dziedzina przynosząca punkty (dobrze wyceniana, jak kardiologia inwazyjna) i niestety w ramach kapitałowego modelu służby zdrowia (rynku usług medycznych „!”) generująca koszty….
A na marginesie, to jak nie miał pracy, jak był „żołnierzem” Zachara…….
Ktoś dobrze powiedział, a mówił to specjalista, że jeszcze nie poznał nikogo, kogo więzienie by wyprowadziło na prostą. Resocjalizacja w warunkach więziennych to po prostu fikcja. Przebywanie w zakładzie, gdzie się jest poddawanym bezustannej kontroli i reżimowi, uczy jedynie życiowej bezradności. Do tego jeszcze kontakt z innymi życiowymi wykolejeńcami, dla których ktoś taki jak Stefan W. może być git człowiekiem, prawdziwym hojrakiem, może tylko działać wzmacniająco na nieprawidłowe cechy osobowości. Oczywiście są to w pewnym stopniu generalizacje i mogą się zdarzać pozytywne wyjątki, ale nie zmieniają one ogólnej zasady.
Reasumując – podejrzewam, że ten człowiek wyszedł z więzienia jeszcze gorszy niż był, a że nie miał żadnego pozytywnego pomysłu na swoje życie, więc umyślił sobie ten zamach, żeby zabłysnąć w świetle chwilowej sławy – do czasu aż publika i media rzucą się na kolejnego zbrodniarza.
Wydaje mi się – refleksja z dziedziny psychologii społecznej – że trochę ludzi wyczuwa intuicyjnie toksyczność polityków Platformy Obywatelskiej, że nie szanują dostatecznie obywateli, nie okazują dostatecznie szacunku obywatelom, że więcej tam szminki niż skóry, chęci wydawania się kimś raczej niż bycia kimś…
Polecam wystąpienie Prof. Wciórki z Kongresu Zdrowia Psychicznego:
https://www.youtube.com/watch?v=TBumZUphE8c&t=339s
Przeczuwam i diagnozuję, że polskie społeczeństwo będzie o wiele zdrowsze w nowym porządku konkurencji twórczych sił ugrupowania Roberta Biedronia contra wielka siła kreatywna Mateusza Morawieckiego.
Natomiast PO spełnia kryteria jednostki narcystycznej, którą charakteryzuje tzw. entitlement.
Polecam wystąpienie psychiatry Prof. Jacka Wciórki na I Kongresie Zdrowia Psychicznego!