Piszingery Kissingery
Rodacy, którzy nie potrafią cieszyć się z porażek, tylko „histeryzują” na ulicy i w zagranicy, są zniewoleni umysłowo; najpewniej mają mózgi przeżarte pszenicą, która winna jest wszystkim plagom XXI wieku.
Od kilku tygodni rodacy ci płaczą nad rozlanym mlekiem i martwią się, jak naprawić partaninę dyplomatyczno-wizerunkową, której winien jest rząd. Histeryzują, a nawet przepraszają za to, że w polskim Sejmie siedzą jurni członkowie ONR. Ludzie, szklanka jest do połowy pełna, a nawet jest wreszcie cała pełna. Ministerstwo Spraw Zagranicznych od stosunków z Izraelem, Niemcami oraz Stanami Zjednoczonymi zaczęło po prostu wreszcie wprowadzać polską metodę dyplomatyczną, która jest wywrotowa, jest nowoczesna jak polskie auta elektryczne i przejdzie do historii niczym maszyna enigma. Dyplomacja wreszcie zrzuciła kajdany i gorsety. Dosyć umizgów, drobnych kroczków, udawania, że wróg to przyjaciel, a czarne jest szare. Nie z nami te maniery, salony balony, noty śmoty, memoranda kormoranda, kuluary gitary. Prawda jest jedna, prawda jest tylko polska, a my mamy na nią patent. Jeśli ktoś chce znać prawdę, musi przyjechać do Polski i tutaj ją sobie wkuć na blachę i tatuaż. Gdyby Polacy rządzili całym światem od chwili Wielkiego Wybuchu – tak w ogóle to Wielki Wybuch był Polakiem, stąd nazwa „wielki” – to nie byłoby wojen, Szwabów, Żydów, Arabów i innych nierówności, maca byłaby wegetariańska, a do USA wizy byłyby dla wszystkich prócz nas.
Miło już było i skończyło się ruiną. Ruiny to niech se w Atenach stoją – my oramy. Teraz zatem, gdy w grafik premiera Morawieckiego, między jego wizytą w Toruniu a rekonstrukcją oblężenia Częstochowy, wpisze się kanclerz Merkel, to poklepujemy ją po plecach, mówiąc: „Heil are you, moja towarzyszko. U was w enerdowie tylko takie garsonki macie? Gdzie te czasy, kiedy świeciłaś golizną na nudystycznych plażach Freie Koerper Kultur? Jak ta twoja beemka, dużo małp się udusiło, żebyś się tu dotelepała? Moje audi już na złomie – Beatka zaszalała, słyszałaś chyba?”.
Wizytując we Francji Macrona i jego żonę Brigitte, prezydent Duda obowiązkowo powinien klepnąć małżonkę prezydenta po pupie, żartując: „O, ty jeszcze coś tam masz? To prawdziwa czy silikonowa?”. A następnie dyskusje o prawach polskich pracowników rozpocząć warto od Żydów algierskich: „No i co, Emanuel? Niemcy im zapłacili, a wy co? Żaby wam chyba nie pozdychają z głodu, jeśli byście tym ciapatym w waszych koloniach jakieś reparacje rzucili?”.
W Izraelu warto ich ustawić, żeby tak nie jojczyli, bo nasze powstania były najprzegrańsze i najkrwawsze, a przez to ich przewrażliwienie to nawet morze mają martwe. Zaś premierowi Palestyny można zawsze zwrócić uwagę, że w garniturze wygląda na przebranego i żeby zaczął nosić ładnie wypraną arafatkę.
Niech wreszcie zakłamane piszingery Kissingery dyplomacji pojmą, że Polska jest magiczną krainą mlekiem płynącą. Rozlanym wprawdzie, ale takie też jest zdrowe.
Komentarze
Proszę Pani mam wrażenie, że tu chodzi o coś zupełnie innego – ściana wschodnia, gdzie nie ma żadnych perspektyw, a często i nawet zwyczajnych sklepów spożywczych (widziała Pani kiedyś sklepy obwoźne na kołach, które jeżdżą od miejscowości do miejscowości?), a jedynym centrum kultury jest miejscowy kościół, zaś obcokrajowcy, nie licząc wschodnich gastarbeiterów, którzy przelatują przez te miejscowości w drodze do Warszawy, pojawiają się chyba tylko wtedy, kiedy zgubią drogę, poczuła się mocno dowartościowana. Ludzie, którzy ledwo wiązali koniec z końcem, nagle dostali 500+, a teraz jeszcze ktoś wspiera werbalnie ich katolicyzm i zaściankowość, podnosi do rangi ogólnokrajowej filozofii ich nieufność wobec wszystkiego co obce i kosmopolityczne. To naprawdę działa i jestem w stanie wyobrazić sobie, że ci ludzie pójdą murem za PiS-em. Świat widziany z tej perspektywy jest zupełnie inny niż ten, który można zobaczyć w Warszawie, czy Krakowie.
Bardzo zabawne, ale chichoczac przy czytaniu było mi także wstyd.
A propos Polski jako kraju miodem i mlekiem plynacym tak wyobrazam sobie bal ze zlotej epoki pisowskiego dobrobytu. Wszyscy sa zamozni, wszyscy maja piekne mieszkania , samochody i zony. Wszyscy zbieraja sie i bawia. Rumu Bacardi nie pija. Albo speszeni sa butelka o nietypowym ksztalcie, albo wola tradycyjne trunki. Do stolu zasiadaja o pierwszej. Rozchodza sie nad ranem. Przeladowany sobolowymi futrami wieszak w przedpokoju urywa sie ze sciany. Nastepnym razem dzieje sie dokladnie tak samo. Bacardi (nie pija), wieszak (urywa sie), rozchodza sie dopiero o swicie.
sorry, chyba nie doroslem intelektualnie. Nic dziwnego, moj przyjaciel mowi ze inteligencja jewst wrodzona albo techniczna. jestem przedstawicielem tej drugiej ale co widze Pani Ojca w Lozy Prasowej mowie do zony: o, dobra sklad dzisiaj. Pani felietony tez chetnie czytam, ale dzisiejszy jest dla mnie jakis belkotliwy. No chyba ze to taki strumien swiadomosci jak w Ulissesie albo Finnegans Wake?
To nie dziw ze nie nadazam…
Z pelnym szacunkiem
Zbigniew
przepraszam za literowki, wiem ze to objaw niechlustwa i wstydze sie 🙁
Myślę że to o Pani pisze, to nasza cecha narodowa. Ale w całym medialnym szumie o polskiej racji stanu, w całej tej prasowej fali krytyki umyka mi jedno. Nikt nie zapyta co rządzący chcą ukryć, dając prasie coraz to nowe tematy na żer. Bo dla mnie to dość oczywiste, że zasłona dymna w postaci poważnych w sumie tematów o polskiej dyplomacji, Żydach, „polskich obozach śmierci” może być przykrywką do czegoś dla Polski znacznie bardziej znamiennego. Czekam na noc w Sejmie. Na jakąś ustawę poprzedzoną tymi właśnie „ustawkami”. Tylko za nic nie domyślam się, czego.
Nasz Prezydent modli się teraz Ojczyzny dojnej nie zabieraj Panie,ministrowie tak ciężko pracują dla niej.
Panu Brudzińskiemu dedykuję nowe hasło na wiece cały kraj z was się śmieje ministrowie i złodzieje