Śmiało, zmieścimy się!
Na poszukiwanie balonu minister Mariusz Błaszczak wraz ze zwierzchnikiem naszych sił zbrojnych Andrzejem Dudą mogą wysłać piosenkarkę Sławę Przybylską. Nie jest poprawne politycznie dziś przyznawać się do znajomości rosyjskiej, a wręcz radzieckiej poezji, ale kłamać też nie wypada, więc przyznam się, że uwielbiam piosenkę poety i barda, przyjaciela Polski Bułata Okudżawy pt. „Balonik” w wykonaniu Sławy Przybylskiej.
W historii polskiej piosenki poetyckiej Bułatowi chyba tylko Seweryn Krajewski dorównuje śpiewnością, rzewnością pozbawioną kiczu i sięganiem po teksty rzekomo proste, ale wywołujące ciarki u słuchaczy.
Tytułowy balonik gubi się stęsknionej samotnej dziewczynce, lata mijają, za balonikiem rozgląda się dziewczyna, kobieta, staruszka. Na szczęście pod koniec życia… balonik wraca. Poeta zostawia nas co prawda z lekką niepewnością: czy balonik w ogóle istnieje? A może to tylko niebieskie niebo, marzenie, miraż.
Nie wiadomo, komu urwał się balon latający nad Polską, ale liczyć możemy tylko na to, że sam się może jakoś tam znajdzie. Podobny balon latał niedawno nad Stanami Zjednoczonymi, amerykańskie wojsko najpierw go namierzyło, potem zestrzeliło, a następnie pozbierało części. Ten balon szpiegowski Chińczycy opisali jako „meteorologiczny”. Naprawdę szkoda mi dawnych czasów, gdy balony były symbolem beztroski, urodzin, spacer z dzieckiem po lunaparku, lirycznym symbolem ulotnego uczucia…
Minister Błaszczak to szef MON. Pracowita, nieustraszona pszczółka w przemówieniu w ramach dni partii w ulu wybzyczała radośnie, że polska armia będzie coraz liczniejsza, że kupujemy od Koreańczyków i Amerykanów na potęgę, a polskie jelcze już zaraz będą woziły himarsy i w ogóle, i w szczególe stajemy się potęgą odstraszającą Putlera.
Nie dowiedzieliśmy się, skąd tylu chętnych szeregowych znajdziemy, bo mamy niż demograficzny, ale kto by się drobiazgami przejmował.
Przypominam, że to ten sam minister, który prowadził zoofilską konferencję z rasistowskimi filmikami, w dodatku prezentowano materiały przedatowane jak zgniłe jajo. Przypominam również, że nie dalej jak kilka miesięcy temu z kolei minister Maciej Wąsik odpalił wraz ze strażakami wielki przegląd schronów podziemnych i naziemnych. Może już czas, by panowie połączyli siły, bo jeden nie potrafi wyjaśnić, skąd biorą się wojskowe obiekty latające nad naszymi głowami, a drugi wciąż jasno nie przekazał, które schrony nie są li tylko obiektami zainteresowań hobbystów od poniemieckich bunkrów, zabytkowych militariów, harcerskich ćwiczeń, nie są stacjami metra czy parkingami, tylko wyposażonymi obiektami dla przestraszonych Polek i Polaków.
Rok temu, dokładnie 20 maja 2022 r., posłanka Magdalena Biejat z Lewicy na konferencji powiedziała, że „obrona cywilna kraju jest mitem”. Posłanki i posłowie Lewicy wskazywali, że standard, w którym jedna czwarta cywilów ma możliwość schronić się gdzieś w pobliżu to domu, to bardzo niski standard! Co z badaniami ministra Wąsika? Partia PiS słusznie podlizuje się straży pożarnej, prezentując im wozy strażackie, organizując wiece i festyny w remizach czy wręczając nagrody. Remiza to obok kościoła najważniejsze miejsce w małych miasteczkach czy wsiach, wpływy w remizie na pewno przy urnach wyborczych zaowocują.
Natomiast czy poza kupowaniem głosów wśród straży pożarnej i wycieczek krajoznawczych po pięknej Najjaśniejszej mamy wyremontowane, nowoczesne schrony i system informacji: gdzie migusiem mamy się udać z synami, dziadkami itd., bo właśnie nadlatują drony, balony, rakiety?
Minister Błaszczak i minister Wąsik na pewno się lubią, bo obaj co prawda nie mają żadnego doświadczenia zdobytego na poligonie czy pracy w wojsku, za to studiowali na wydziale historycznym. Pamiętają zatem na pewno historie o ułanach albo Kamilu Baczyńskim z pistoletem w dłoni, albo kampanii wrześniowej i znają opowieści ocaleńców, którzy przez dni powstania w getcie warszawskim widzieli śmierć bliskich, w tym noworodków, z głodu, bo w tychże „schronach” właśnie nie było żadnego wyposażenia, wody, zapasów.
Nie jesteśmy w stanie wojny, prawda? Lecz zakupy generałowie i nasze pszczółki czynią sobie na wielką skalę. Fotografują się w mundurach przy wielkich lufach, latają do Japonii i Korei, sławiąc Najjaśniejszą jako potęgę militarną, ale my, zwykli cywile, rodzice z dziećmi, maturzyści, ludzie starsi sami mamy załatwić sobie schronienie, bawiąc się w „prepersów”.
Drodzy Czytelnicy „Polityki”: może kupimy sobie na zrzutce jakiś sprzęt do szukania skarbów i metali i po pracy i po szkole znajdziemy prezydentowi i ministrom te drony, rakiety, balony? W stenogramach z tragicznego lotu do Smoleńska krzyczano: „śmiało, zmieścisz się”. I teraz NIC się nie zmieniło. Śmiało, schrony są, zmieścimy się.
Naprawdę ufamy panom Mariuszom tylko dlatego, że są pracowitymi pszczółkami wiernymi głównemu trutniowi? Procedury bezpieczeństwa to dla nas nudy na pudy, bo my mamy ułańską fantazję, a wojnę powietrzną to nasi strażacy swoimi imponującymi sikawami odstraszą.