Rodaczki i rodacy!

Średnia ocen mojego starszego syna opadła poniżej kostek. No, może przesada, do połowy masztu. Im dłużej trwa pandemia, tym bardziej ze zdalnej nauki korzystam ja, robię postępy niczym marynarka chińska na Morzu Południowochińskim. Odporność i wyporność aż furczą.

Pan od matematyki ma bardzo donośny głos, dam głowę, że śpiewał w chórze Fasolki, bo słysząc jego uwagi, pole równoległoboku obliczam już migusiem oderwana od tarcia selera. Boję się natchnionej pani od plastyki, bo nie potrafię narysować nic poza znakiem silnego euro, słabnącej złotówki i herbem Orlenu z kaczką.

Po roku troszczenia się o to, by dzieci nie wylądowały w psychuszce, trudno mi odgonić haniebne myśli, że moje dzieciństwo w peerelu było lepsze niż ich dzieciństwo w Niepodległej, a nawet myśli takie, że żałuję, że zdecydowałam się na drugie dziecko. Zdalna szkoła to rozwiązanie na parę tygodni, a nie na całe lata szkolne. Zaszczepiono nauczycieli po to, by siedzieli przed kamerkami w domu ze swoimi własnymi pociechami za ścianą lub na kolanach. Minister edukacji cały zaczytany w pismach Jana Pawła II nie jest w stanie od roku dostosować programu nauczania do sytuacji, w której rozwiązania typu „mała matura” czy „tajne komplety” byłyby słuszne.

„Program jest przeładowany” – to refren znany bardziej niż „we don’t need no education” Pink Floyd, ale ministerstwo edukacji woli popełniać zbrodnię na psychice dzieci i rodziców, niż dokonać szybkich radykalnych przegrupowań. Ponosimy klęskę w szkolnictwie, jednocześnie nie budując szpitali psychiatrycznych dla dzieci, czyli nie znosząc naszych rannych z pola bitwy.

Jak to cudownie, że jako matka i żona mam siostrzane wsparcie najważniejszych liderek Niepodległej: Pierwszej Damy, Pierwszej Córki Doradczyni, Ministry Rodziny, premiery Szydło, która obiecała, że damy radę. Ich ciepłe, inspirujące, płomienne przemówienia oraz konkretne rozwiązania pozwalają przetrwać milionom matek pandemicznych. Matek walczących jednocześnie z wirusem covid i wirusem inflacji, które powodują, że budżety domowe skracamy coraz bardziej.

Podatek cukrowy? Okej, nie pijemy oranżady, lepiej na tuszę, rząd dba, odchudza Polki, to tańsze niż dostęp do dietetyka czy stomatologa w ramach NFZ. Zdrożało światło? Okej, uczymy się wszyscy w jednym pokoju. Zdrożał gaz? Okej, więcej surowych warzyw, mniej gotowania zup. Zdrożało mięso? Okej, zdrowo będzie jeść wegańsko. Zdrożało paliwo? Mamy rower. Zamknięte galerie? Okej, wyciągamy starą maszynę do szycia od babci i łatamy spodnie.

Matki pandemiczne są na targu kilka razy w tygodniu. To nasze wielkie wyjścia glamour – przecież z fryzjera wiele z nas zrezygnowało, bo woda i czynsze poszły w górę, a do tego usługodawcy doliczają koszty maseczek, dezynfekcji. Nie ma już żadnych produktów na targu w Warszawie, które nie podrożały. Nawet ziemniaki i kalarepa podrożały. Pralnia zdrożała – okej, pierzemy wełniane swetry ręcznie, od wody jeszcze żadna z nas nie umarła. Czynsze za mieszkania są astronomiczne.

Wiele par przez ten stres się rozpadło w minionym roku. Ona z dziećmi wraca do mamy, on wprowadza się do kolegi – we dwóch najem wychodzi taniej. Korepetycje zdrożały – nauczyciele są rozrywani, rynek działa na korzyść korepetycji; tych zdalnych i tych w realu.

Matki małych dzieci jedną komorą serca troszczą się o zdrowie dzieci, które też często przechodzą covid ciężko – migreny, kaszel, ból oczu, zmiany w płucach. A drugą komorą o zdrowie swoich matek i ojców. Wysiłek jest wielki – przypominam, że minister zdrowia zalecił cztery zdrowe i pełnowartościowe posiłki dziennie, a zabrał nam stołówki szkolne… Zmywarki ledwo zipią. Kogo stać na nową?

Rozumiem, że Małżonka Prezydenta nie ma takiego oratorskiego talentu jak Emily Pankhurst czy Winston Churchill. Można poprosić o nośny płomienny tekst jakiegoś speca. Mamy wiele zdolnych matek pisarek: Manuela Gretkowska, Olga Tokarczuk – lista jest długa. Liczba doradców prezydenta Dudy niedługo będzie dłuższa niż liczba tomów dzieł Lenina, a „speech writerów” do odpalenia dla żony nie ma? Jeśli nie orędzia, to można poszaleć na socialach.

Nasza Pierwsza Dama to nauczycielka. Jak nie poddać się przy prowadzeniu lekcji zdalnych – czekam na instastorkę. Jak nie martwić się o córkę, która jako trzynastolatka siedzi sama w domu, a mama siedzi na kasie w dyskoncie i nie wie, czy córka podczas zdalnych lekcji np. nie gra online albo sobie dziar nie robi? Ministra rodziny mogłaby pokazać transmisję z tego, jak walczy niczym wściekła lwica, dzień i noc, o to, by każda matka i każdy ojciec, który rzucił pracę po to, by zostać w domu na zdalnym nauczaniu, otrzymał natychmiast należny im zasiłek bezpośrednio na konto.

Od dłuższego czasu regularnie, prawie codziennie, na konferencjach transmitowanych przez FB do ludu Warszawy przemawia prezydent Rafał Trzaskowski. Prezydent Starzyński w czasach najgorszych, a te niechybnie dla stolicy znów nastały, miasto wymiera, zwracał się przez radio do mieszkańców codziennie. Prezydent Andrzej Duda obiecywał, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. A Polek? Jeden pokój do wypłakania się dla matek i wypowiedzenie konwencji stambulskiej to nieco za mało, by dodać nam wiary i godności na czasy zarazy i inflacji.