Od tyłu

To był maj, a ja miałam powody i motywację, by zgłosić się na kolonoskopię. Jestem w grupie ryzyka – moja matka zmarła na raka jelita grubego. Ten rak przez pierwsze lata nie daje żadnych objawów. Tylko profilaktyka może nas uratować. Mam motywację, by się badać. Mam rodzinę, pracę, życie jest i tak za krótkie. Dobra matka to żywa matka. Dobra córka to zdrowa córka.

„Wstyd się wstydzić”, mówi profesor Eugeniusz Butruk i takie hasło promuje narodowy program badań przesiewowych. Dla tych w grupie ryzyka kolonoskopia jest darmowa. Genialne, ale. Od dziecka wstyd jest wbijany nam do głowy. Osobne szatnie na wuefie, na plaży dziewczynki przedszkolaczki z sutkami mniejszymi niż dziesięciogroszówki poubierane w kostiumy dwuczęściowe. Wstyd beknąć, wstyd się poryczeć, wstyd się posikać, wstyd narobić w gacie. Ma być czysto. Matka Boska zawsze frontem do nas. Jezus ukrzyżowany wisi tylko frontem do klienta. Z tyłu jakby nic nie mieli. Bozia zawsze w ciuszkach luźnych tak, że tyłeczka jej nie widać. Nawet włosy chustą zakrywa jak Turczynki w Berlinie.

Boimy się kolonoskopii, bo boimy się cielesności. Utraty kontroli nad organizmem. A jak się posikam, a jak będę puszczać bąki? Co ludzie powiedzą? Wydaje nam się, że lekarze, idąc do pracy, myślą, że tam będzie drogeria? Boimy się kolonoskopii, bo nie znamy swojego wnętrza. Obok duszy i czaszki jest jakieś jelito grube? Ma ponad metr! Mówimy: flaki. Ja co prawda uwielbiam dobrze doprawione flaczki, ale znam wiele osób, które flakami się brzydzą. Twarz upiększamy tonikami, maseczkami, poprawiamy usta zastrzykami „na glonojada”. Dbanie o jelito? Czy to nie najważniejsze w dbaniu o urodę?

A od tyłu? Czy nie boimy się kolonoskopii bardziej niż, dajmy na to, echa serca czy badania jąder, bo lekarz wkłada nam coś przez odbyt? Odbyt to jeszcze straszniejsza otchłań niż niebyt. Chyba jest jakiś pierwotny lęk przed atakiem z tyłu. Ja np. w restauracjach czy barach wolę nie siadać tyłem do wejścia, i to nie dlatego, żeby koniecznie widzieć całe targowisko próżności, ale nie przepadam, gdy mi ktoś kręci się za plecami. Nie widzieć, znaczy stracić część kontroli. A erotyka i lęk przed intymnością, penetracją od tyłu? Czyż nie tego boi się mężczyzna homofob – aktu miłości homoseksualnej? Kulturowo też mam tragiczne skojarzenia z podchodzeniem od tyłu. Sowieckie i hitlerowskie egzekucje w tył głowy widziane na setkach archiwalnych fotografii. Spokojnie, Agata, uspokój wyobraźnię, to tylko kolonoskopia…

Psy obwąchują się z tyłu, a niektórzy ludzie się tego boją. Myślę o sobie. Odwrócona tyłem stoję najczęściej w kuchni. Kobieta przy garach, przy patelni, tyłem do domowników i gości, którzy bawią się w dom. Dzieci często przybiegają, łapią mnie za nogi od tyłu. Czy to lubię? Nie bardzo. Dlaczego? Tu bardziej chodzi o pozycję, ale w domu. Kobieta bez twarzy, jako robot kuchenny, tu o wstyd nie chodzi. Własnych trzewi czy zapachów nigdy się nie wstydziłam. Rodzice, mąż kochają mnie w całości, akceptują totalnie. W przeszłości nigdy nie czułam, aby mężczyźni się mną brzydzili. Farciara?

Poradnia Profilaktyki Jelita Grubego. W kolonoskopii nieprzyjemne nie było samo badanie, ale przygotowanie do badania. Dwa dni głodówki, picie litrami wody wymieszanej z lekiem oczyszczającym i kilkanaście wizyt w toalecie. Rozbolała mnie od tego głowa, łeb mi pękał. Oto dowód na to, jak wszystko w tym naszym ciele się łączy w jednym splocie. Najpierw jest rozmowa z lekarzem. Czyli ten moment patrzenia sobie w twarz, rozmowy o tym, jak to dokładnie przebiegnie, że mój ból głowy to normalny objaw, można powiedzieć o tym, czego się boimy, pogadać o dalszym leczeniu, spytać lekarza, czy ma doświadczenie… Fakt, że zrobił już dziesiątki tysięcy takich badań i ma 20 lat doświadczenia, pomógł mi zaufać. Lubię lekarzy. To koleżanki i koledzy, którzy w szkole i na studiach zawsze uczyli się lepiej ode mnie… Po rozmowie pielęgniarka prowadzi mnie do małego pokoiku, gdzie dostaję luźne jednorazowe szorty z dziurą z tyłu i kapciuszki. Tylko tyle, ale aż tyle, by godność pacjentki uratować – fajny pomysł. A potem przejmuje mnie już anastezjolog.

Badałam się w narkozie. Narkoza powinna być refundowana, pomimo że kolonoskopia jest badaniem prawie bezbolesnym. Ale mamy prawo leczyć się w ogóle bez bólu. Przy bólach porodowych, które odczuwałam, to ponoć głaskanie piórkiem, a ból odczuwa się tylko przy wkładaniu endoskopu, wąskiej elastycznej rurki z torami wizyjnymi. Superczad. Lekarze widzą dosłownie całe jelito, z najmniejszymi polipami na ekranie, od razu te polipy usuwają. Do tego endoskop funkcjonuje nieco jak wąż ogrodowy – zakątki, które nie oczyściły się w pełni, spłukuje, by były widoczne lepiej. Mój mąż był ze mną w sali badania. „Ukochanko, widziałem twoje jelita! Są piękne. Pójdę za twoim przykładem, też się muszę zapisać”, mówił potem.

Hokus-pokus i po 15 minutach słyszysz rozmowy, widzisz wszystkie monitory. Lekarz pomaga wstać, anastezjolog prowadzi do pokoiku wybudzeń, mąż zrobił fotkę i filmik, bratowa odebrała jedno twoje dziecko z treningu, a przyjaciółka wzięła twoje drugie dziecko na spacer i dała mu talerz owoców, na dole za kwadrans będzie kolega swoim autem, bo dziś nie mogę jeszcze prowadzić. Na miejscu do ręki dostajesz wynik badania. Albo działamy i leczymy coś, albo jestem zdrowa i nigdy tu nie będę musiała wracać. Profilaktyka jest super. Dla chcącego nic trudnego, choć kobietom na pewno ciężko jest pomyśleć o sobie. Mamy tysiące wymówek. Cóż, trzeba się jeszcze lepiej organizować, drogie siostry.