Czy jestem uprzedzona do katolików?

W stołecznych autobusach często zdarza mi się widzieć dorosłych mężczyzn grających na telefonie w retro-Węża (czy to replika tej gry?) czy inne zręcznościówki. Wgapiam się i dziwię, że jak to tak, dorosły facet i takimi bzdurami się zajmuje, może jeszcze zaraz mi tu w gumę zacznie skakać w środku? To już lepiej w szachy by pograł albo poczytał tygodnik opinii, albo popatrzył filozoficznie w dal, albo frasunek na twarzy jakiś umęczony pokazał, opierając się o drzwi wejściowe niczym św. Sebastian o pal. Kobiety rzadziej w Węża. Raczej insta skrolują.

Po tym jak w ciągu kilku dni z rzędu doszło do seryjnych katastrof: pożar w Notre Dame, a wkrótce zamachy w kościołach i hotelach na Sri Lance, zaczynam się zastanawiać, co będzie moim Wężem? Po prostu mężczyźni są mniej odporni na ból i, nie dziwię się, nie dają już rady, bo tworząc nowoczesne media, a w szczególności te społecznościowe, zgodziliśmy się na to, że nie mamy już dokąd uciekać. Tak, oczywiście, można się wylogować, ale nawyk ekranu zostaje i stąd ten wąż… Lepiej pograć w Węża, niż patrzeć na wykrwawiające się martwe dzieci zamordowane przez fanatyków. Niebawem u nas sezon na komunie święte, niewinne białe dziewczynki sunąć będą dwójkami i czwórkami prosto do nieba…

Jestem świeżo po lekturze „Sodomy”, z której wynika, że Watykan to tajny klub gejowski, który nie chce podać adresu ani kodu dostępu. Widziałam „Kler”, czytałam „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”, jestem za świecką szkołą, bulwersują mnie dotacje publiczne na budowę gigantycznych świątyń i przywileje biskupów, podwójne życia duchownych, drogie zegarki biskupów.

Czy jestem uprzedzona do chrześcijan? Znam kilku katolików i niektórzy są nawet fajni… Z mojej strony to chyba była zawsze mieszanka fascynacji (naaaaprawdę uważacie, że tylko facet może być księdzem, naaaaprawdę nie sypiałeś z żoną aż do ślubu, naaaprawdę wystarczy raz nie jeść mięsa i to już jest „post”?) po tolerancję. Szczególnie Wielkanoc jest mi miła, bo więcej okazji do słuchania Bacha robi się na chwilę, święcony pasztet z katolickiego stołu mi czasem skapnie, wody święconej unikam, bo wolę gazowaną, a to wszystko jak bonus jakiś dla mnie, bo ta męka pańska to nie moje klimaty i nie upatruję sensu w cierpieniu. Cierpienie? Nie lubię, kciuk w dół, rodziłam ze znieczuleniem.

Jednak autentycznie cierpię, patrząc na tragedie, które dotknęły chrześcijan w Europie i Azji, a zbiega to się wszystko z tym, że biały chrześcijanin coraz mniej dominującym samcem się jawi, a coraz bardziej pogubionym, umęczonym facetem z nosem w Wężu. Samotnym katolikiem. Przybywa w Polsce samotnych matek. Dają sobie radę, bo są silne i wspierają je… inne kobiety. Co z ojcami dzieci? Bawią się z robotami czy w Tindera?

Wiara nie ratuje katolików przed samobójstwami, bo tych ostatnio coraz więcej. Wiara nie dodaje im płodności – bo według najnowszych badań co trzeci Polak (a zatem chrześcijanin, bo wszyscy prawie deklarują przynależność do Kościoła) ma liczbę plemników poniżej normy WHO. Wiara nie dodaje im rozumu, bo w minione święta wielkanocne zginęła rekordowa liczba Polaków. Nam zamachy niepotrzebne – sami się wyniszczamy. Wiara nie dodaje im trzeźwości, bo co trzecia „małpka” wódki sprzedawana jest u nas przed południem. W niedzielę rano, podczas porannych spacerów z psem Korkiem, a mijamy zawsze nasz osiedlowy kościół, widzę na ławkach śpiących nietrzeźwych mężczyzn – była zabawa, zaba… Wiadomix. Kobiety też piją. Częściej w domu, w łazience.

Moje 500 plus przekazuję na organizacje kobiece, bo wciąż to kobiety w Polsce są ofiarami przemocy i zarabiają mniej. Kto wie? Jeśli ten trend się utrzyma, jeśli mężczyźni po prostu nie dają już rady, bo są mniej odporni na ból i cierpienie, to niebawem jako matka Polka ateistka będę musiała wrzucać na tacę albo na jakieś Domy Samotnych Ojców i rodziny zastępcze dla dorosłych męskich sierot. Do adopcji mężczyzn jednak się nie palę. Jednego męża już mam, a cierpiętnictwo, jak wspomniałam, to nie dla mnie.