To nie jest bajka

Warczeć może tylko kot prezesa. I ewentualnie warczeć może limuzyna, w której premier z prezesem i ministrem spraw wewnętrznych naradzali się niedawno, parkując sobie (?) na pl. Piłsudskiego. „Samochody… restauracje… dyskretny chłód” – pamiętacie jeszcze Warszafski Deszcz? Zawsze przed zmianą warty, którą moje dzieci uwielbiają obserwować, zastanawiałam się, gdzie postawić auto, i w końcu decyduję się na dojazd autobusem, ale teraz już wiem. Nie przy placu, tylko na placu się parkuje.

Z fotografii narady wierchuszki wynika, iż wolny był tylko fotel kierowcy – wiadomo, że prezes jest to typ w stylu „back seat driver”. Upomina cię, że źle prowadzisz, ale sam za kółkiem jakoś nie daje rady. Premier Morawiecki siedział z tyłu, ale tatusiowie zapomnieli mu przypiąć fotelik. Jest to ogromne niedopatrzenie, które mogło skończyć się katastrofą, w której dzidzia premier mogła polec.

Czy to nie wydaje Wam się podejrzane? Minister Błaszczak urodził się w Legionowie, mieście słynącym m.in. ze znakomitej akademii policyjnej, więc tym bardziej powinien znać przepisy o ruchu drogowym i bezpieczeństwie naszych pociech. Ogólnie dobrze, że limuzyna stała, bo nikogo nie potrącili.

Prezes nie lubi warczenia, dlatego zapewne lubi nowoczesne, ciche silniki, najlepiej hybrydowe i takich też cichobieżnych poddanych szemrzących do wewnątrz swoich dusz kojące pieśni, np. o prząśniczkach jak anioł dzieweczkach. Przed wyborami samorządowymi zostaliśmy jasno, uprzejmie poinformowani o ultimatum prezesa Kaczyńskiego: albo buzia w ciup, albo pieniędzy na waszą gminę nie dam. Cytuję za prezesem jego słowa z konwencji: „Czy chcemy takich samorządów, które będą wojowały z rządem, które będą – można powiedzieć – warczały na rząd, jak to ostatnio słyszeliśmy, nawet podczas bardzo ważnych uroczystości państwowych, czy chcemy takich, które będą współpracować ku wspólnemu dobru, by podnosić jakość życia Polaków?”.

Szef sztabu PiS i inni członkowie jeszcze powtarzali tę propozycję – poszukiwani są gospodarze, którzy chcą realizować dobry plan dla Polski, a dobry to znaczy po linii partii wiodącej. Podobno niektórym kandydatom premier już obiecał, że wtedy „na blokach” będzie przepięknie, że na lewo most, na prawo most, a jak wybierzemy kogoś innego, to ani nowych mostów nie postawi, a nawet jakby się tak premier zezłościł, a wiadomo, że małe dzieci mają napady histerii, to i te stare mosty, te gronkiewiczowe mosty w szale wysadzi. W powietrze.

To nie jest groźba, to nie jest szantaż. To jest taka propozycja pomocy po prostu. Pomogliśmy już, proponując 500 zł. Możesz dostać więcej, wystarczy, że tutaj podpiszesz taką karteczkę. Wiemy, że masz chorego męża, możemy dać na uruchomienie powiatowego centrum onkologii, wiemy, że szwagierka straciła pracę w zakładzie, możemy jej otworzyć nowy, wiemy, że córka ma talent, kupiłabyś jej dla szkoły pianino, ile może grać na tym klawiszowcu elektrycznym… Zamiast warczeć, schowaj ząbki i pazurki, zanim ktoś ci je wyrwie. To nie jest fajka, obraz ten tylko przedstawia fajkę, a to nie jest szantaż, tylko co?