Rocznica ślubu

Rocznica niepodległości. Przypominają o niej harcerze, dudy, groby, flagi. A rocznica ślubu? Gody papierowe, rubinowe, drewniane. Co to za gad wymyślił te nazwy?

Niektórzy obchodzą, chociaż nie jestem do tej rocznicy przekonana, bo czy nasze małżeństwo to maraton? Że długość ma się liczyć? A może małżeństwo to odsiadka? Kolejne lata znaczone dziarami, znakami wyszarpanymi łyżką w ścianie – Agata, byłam tu, 2018. Przed ślubem to ho ho ho, to mogłam w balecie tańczyć i z młodymi chłopcami na motocyklu konie kraść, a życie po ślubie to obowiązek, orka na ugorze. Odebrałeś dzieci, uszczelkę zmieniłeś, matce zakupy zaniosłeś, cukier mi skoczył, a dysk wyskoczył, do roboty dodatkowej się weź, bo córce korepetycje trzeba opłacić. Życie przed ślubem to salon, a po ślubie to komórka społeczna.

Mój mąż patriota – rocznice lubi obchodzić i zawsze o nich pamięta. Fakt, że ze mną wytrzymuje, zapewne chce świętować. Kolejny rok zrzędzenia żony zaliczony. Raduj się, kto może. Proponuje mi wyjazd romantyczny, bez dzieci, czas dla nas. Wiadomo. Dzieci nie są romantyczne. Byron czy Mickiewicz z nosidełkiem albo laktatorem – nie kadruje się. Weekend rocznicowy ma być dla nas. On wpatrzony we mnie, ja noszę go na rękach, polewamy się szampanem, już on kąpie się dla mnie w pieszczocie pian.

Już boję się tej rocznicy, bo mąż lubi aktywny wypoczynek. Kombinuję, jakby tu zostać w domu i czas bez dzieci spędzić w ciszy i z książką. Ewentualnie robiąc remont łazienki. Świetlówki łazienkowe zupełnie się rozregulowały, mrugają jakby kodem Morse’a, prosząc o ratunek dla tonącej łazienki.

Lecz mąż pisarz. A pisarze mają scenariusze. Wymyślił niespodziankę – hotel spa nieopodal strumyka płynącego nie z wolna. Ostatnio każdy hotel w Polsce to spa. Spa w Radzyminie, spa w Grójcu. Tymczasem w agroturystykach warsztaty. Jedziesz odpocząć, a tu do roboty. Pozycja kobry albo filcowanie z uważnością. Wszyscy coś wklepują albo masują, a ja mam rocznicę, to po co ma mnie klepać jakiś niemąż? Jestem ateistką – nie wierzę w masaże. Pomagają tylko masażyście, bo się rusza i ćwiczy swoje bicepsy.

No dobra, spa wezmę jakoś na klatę, ale strumyk oznacza spływ. Aktywny wypoczynek. Dwoje ludzików na łódce bez psa i dzieci. Co prawda może wymiksuję się z wiosłowania, by mąż czuł się jak młody Tarzan, ale przenoski, gałęzie, mokre szorty, muchy końskie – to mam w pakiecie. Małżeństwo to surwiwal. Już zarezerwowałam sobie trzy spotkania z rehabilitantem po tym weekendzie. Zakwasy plus pokajakowy ból kręgosłupa gwarantowane.

Panowie często kupują żonom takie prezenty, jakie sami chcieliby dostać. Jachty, głośniki, abonament na krosfit, rower elektryczny. Oczywiście, zamiast narzekać albo godzić się na wyjazd, z którego będziemy niezadowolone, należy docenić, że facetowi się chce. Bo są i takie kloce, że z kanapy i znad brzegu ekranu nie ruszą się nigdzie. Możemy same sprytnie zasugerować alternatywę. Kłopot jest tylko taki, że poza remontem łazienki moim marzeniem byłoby siedzenie z książką na ławce w dowolnym warszawskim parku. Takie reumatyczne gody mogłyby skończyć się rozwodem.