Wazelina

Punkty za światopogląd i pochodzenie wróciły. Niektórzy, widzę, już podkreślają słuszny światopogląd. Na zderzaku przyda się nakleić kilka kotwic, oczywiście lepiej powstańczych, ale morskie z wycieczki na Rugię też ujdą. Na aucie naklejamy ryby (błagam, walenie i inne ośmiorniczki to nie ryby). Rybą zaklejamy naklejkę ze znaczkiem UE. Na drzwiach do mieszkania wołami kredą warto napisać coś – i tak mało kto czyta, więc się nie wczyta. Ja sobie walnęłam K plus A plus W plus A i do tego serduszko, buźka, gwiazdka sześcioramienna. Między piersiami a brzegiem botoksu warto nosić medaliony. Niekoniecznie Nałkowskiej czy medalion z indyka, ale łańcuszek z jakąś postacią kobiecą o wyrazie twarzy cierpiącym, ale cierpienie to wyrażać ma humanizm i akceptację, a nie frustrację.

W razie rewizji, ups, wizyty znajomych lub szefa warto przetasować bibliotekę domową. Dzieła Thomasa Bernharda, Jacka Dehnela, Olgi Tokarczuk czy Ingi Iwasiów warto obłożyć papierem. I to nie takim przezroczystym, tylko brązowym do pieczenia, bo twórcy tego sortu powinni się piec. Przynajmniej ze wstydu. Niektórzy powinni się również leczyć, bo coś się im genetycznie poprzestawiało, Sodomia i Gomoria, fuj, fuj, fuj. Spieszcie się kupować dzieła Ignacego Kraszewskiego – napisał on chyba trzysta powieści, więc biblioteka będzie wyglądała bogato, konsekwentnie, polsko i słusznie.

Samokrytyka mile widziana podczas kolegiów. Moja znajoma Polka mieszkająca w Japonii opowiadała mi kilka dni temu, że u niej w pracy długo debatowano nad tym, czy artykuł napisany przez studentkę o tym, jak to Japończycy zbierali na WOŚP, warto opublikować w pewnej gazetce. Z ciężkim sercem wydrukowano, ale ustalono na przyszłość, że dziennikarze nie powinni zbierać forsy na nic, chyba że ewentualnie na fundację ojca dyrektora. Czytać i ekranizować należy tylko te kryminały, w których zbrodni dokonują obcy – najchętniej Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy.

Nie należy uczestniczyć w żadnych protestach, a jeśli już, to zakrywać twarz maską antysmogową. W mediach społecznościowych nie komentować jakiejś toksycznej polityki, tylko pokazywać zdjęcia dzieci. Co najmniej niech będzie ich piątka. Byle nie z in vitro — takowe można zawsze jeszcze podrzucić do okna życia. Jeśli nie mamy dzieci, to jest to duży problem. Może być ciężko o awans. Lepiej pożyczyć jakieś dla przykrywki. Jeżeli jesteśmy dyrektorem stacji radiowej lub telewizyjnej, to do programów zapraszajmy samego siebie, bo pluralizm nie oznacza wpuszczania marginesu na salony. A jeśli nie możemy sami przyjść, bo akurat jesteśmy na marszu patriotycznym lub na wycieczce do Nowogródka, gdzie kupiliśmy drewnianą chatę do remontu, to zaprośmy bliskich kolegów. Oni potrafią swoimi słowami powiedzieć lepiej to, co my uważamy, czyli to, co uważa się teraz za słuszne. Jeśli koledzy nie mają czasu – to można byłą żonę kolegi zgarnąć do studia. Na bale charytatywne warto zakładać sygnet. Jak nie mamy swojego, to coś się kupi na pchlim targu w Szkocji.

Warto też w torbie na laptopa nosić ze sobą duże opakowania wazeliny. Podlizuchom często usta pierzchną.