Ciemna materia

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zmieniła oblicze mojej pracy. Nadgorliwe urzędniczki zamiast zająć się myśleniem, jak ratować rozgłośnie lokalne czy muzykę ludową w radiu, tropią „obiektywność” w telewizjach informacyjnych.

Jako niepoprawna pesymistka nie liczę przy tym, że sokoli wzrok Krajowej Rady monitoruje obiektywność i niezależność dziennikarską w TVP Info. Prawda jest taka, że obiektywność dziennikarska w mediach jest równie trudna do zaobserwowania jak ciemna materia w kosmosie. Teoretycznie wiemy, że istnieje, ale ciężko złapać ją za frak. Dlaczego Krajowa Rada oczekuje, że każdy kanał informacyjny będzie podawał takie samo danie dnia? Z takim samym garni? Rozumiem, że dziś standardy etyki, stylu, rzeczowości i niezależności wyznacza nieomylna telewizja narodowa, a TVN24 powinien pieczołowicie patrzeć i ją powielać. TVN24 to powinno być takie ksero TV prezesa Kurskiego. Tefałenowy newsroom powinien na klęczkach wpatrywać się w święte obrazki z redaktorem Ziemcem, czekać, aż skończą się „Wiadomości”, nauczyć się podanych materiałów na pamięć, zatrudnić tego samego paskowego do ich przepisywania, a następnie ładna ubrana Anita Werner powinna je wyrecytować w Faktach.

Jestem wdzięczna Krajowej Radzie za nałożoną na TVN24 karę, bo od lat prowadzę w tej telewizji program o książkach i taka reklama na pewno nam się przyda. Nius o karze obiegł wszystkie konkurencyjne media, trafił do radia i sieci, amerykańscy właściciele wreszcie docenili to, co kupili. Dobrym książkom, które w TVN24 prezentujemy, nigdy nie brak reklamy, wydawcy wciąż narzekają, że na reklamę czytelnictwa ich nie stać. Cenzura zawsze zachęcała Polaków do sięgania po to, co cenzurowane. W latach 80. pamiętam tłok na spotkaniach organizowanych przez poetów i autorów pisma „NaGłos”, które objął zakaz druku.

Jakoś w naszym millennium po wiersze Bronisława Maja nie ustawiają się już tłumy. O cenzurze nadgorliwych towarzyszy pracujących w Głównym Urzędzie Prasy przy ul. Mysiej słyszeliśmy absurdalne śmieszno-straszne historie od naszych rodziców i babć. Każde słuchowisko, piosenka i felieton kreślone było wielokrotnie, a twórcy pocili się ze strachu, czy przejdzie czy nie przejdzie. Niektórzy przymierali głodem lub stawali się pisarzami na emigracji. Kombatanckie opowieści ofiar cenzury mrożą krew w żyłach i stanowią piękne fragmenty ich dziennikarskich życiorysów.

Wreszcie i nas, dziennikarzy TVN24, zmuszą do samodzielnego kolportowania ulotek, jak ktoś nada coś nie po linii partyjnej, to może nawet go do Twierdzy Cytadela wtrącą – wszak remont idzie tam pełną parą. Myślę o tym, jak bardzo narażam swoich bliskich, pracując dla TVN24. Czy mąż i dziatwa zechcą towarzyszyć mi podczas tej zsyłki, a jeśli nie, to czy będą wiernie oczekiwali mojego powrotu na wolność? Gdy zabiorą nam koncesję i wyłączą internet, pozostanie nam już tylko grypsera. Tefałenowcy od zawsze lubili nowe zadania i formy dziennikarskie. Takie odświeżanie ramówki. Ciemną materię zaś widać w Krajowej Radzie bez pomocy teleskopu Hubble’a.