Wakaty u Brudzińskiego

Od kilku lat obserwuję bankrutujące biznesy w moim mieście i niespokojna wyobraźnia zawsze podpowiada mi scenariusze tych upadków. Czy urzędnicy z Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami wolą ustalić zaporowe ceny i zza biurek robić smutne oczy oraz wzdychać, „no cóż, nie ma chętnych, niech stoi puste”? Czy może chore stawki za prąd, śmieci, wodę przenoszą część biznesów do internetów? A może to pandemia, a może home office zabija miasta?

Jednak ostatnio przykuła moją uwagę informacja w mediach o wakatach w policji. Już w 2020 r. Klub Jagielloński pisał o tym, że w kilku województwach brakuje chętnych do pracy w służbach mundurowych, a dziś, po kilku latach, wakatów już jest 13 tys.! Czyli być może prowadzenie sklepu typu jubiler, zieleniak albo części samochodowe czy zegarmistrz jest zbyt ryzykowne, bo w czasie inflacji bardzo wszyscy zbiednieliśmy, kradzieży jest więcej. Wszystko jest drogie – płyn chłodniczy, woda brzozowa, złoty sygnet, czekolada i papryka. Tanie są tylko papierosy i alkohol, bo wiadomo, że minister zdrowia woli wersję po taniości: my się zapijemy, płuca wykończymy, a to tańsze niż długie wypłacanie „stypendiów z ZUS-u”, odwyki, terapie, kampanie edukacyjne czy narażanie się wolnościowcom i neolibkom, którzy na wszelkie obostrzenia w dostępności wódki wszędzie i całą dobę gotowi są wyjść i protestować, rzucając koktajlami mołotowa. Może ludzie boją się prowadzić biznesy w realu, bo przy braku policji tych kradzieży, rozbojów, przerażających napadów – takich jak ten z Żabki w Kobyłce – już jest w Najjaśniejszej wiele? 13 tys. wakatów? Przy takich brakach nie kraść to grzech. Okazje same pchają się w ręce.

Patrzę na mojego starszego syna, maturzystę tegorocznego, chłop jak dąb, 186 cm wzrostu, pompki robi z palcem w uchu, indeks BMI jak u Navratilovej, średnia w szkole idealna do pracy w policji, auto parkuje jak mój ukochany komendant Lassard – a to latarnię przesunie, a to rusztowanie zburzy. To nic, to nic, mają zaraz być pojazdy autonomiczne, spokojniutko, nie pali się. Pokazuję mu ministra Joachima Brudzińskiego. Popatrz, chciałbyś mieć takiego pracodawcę, synku? Entuzjazm poniżej platfusa. Rzeczywiście, perspektywa takiego szefa i mnie by nie rajcowała. A Patryk Vega? Taki ciepły misio, reżyser, zerknij na sociale, jest filmik z nim—on promuje pracę w policji. Mamooo… ten gość to total cringe, zdobył 20 nominacji do nagród Węży oraz na filmiku widać grupę gości w tych białych hełmach, jak się ustawiają w szyku do rozbijania naszych manif i demo. Chcesz żebym pałował ciebie i kolegów ze strajku klimatycznego? Chodzę z kolegami na siłkę i tam mam kickboxing, mamo.

Ach, ta młodzież dzisiejsza, spodnie rurki nosi i nie w smak jej przysmażanie na śmierć paralizatorem uzależnionych od substancji wyskokowych młodych ludzi. Nawet zabawy granatnikiem nie przyciągną do policji młodych kobiet czy mężczyzn, bo poseł Pięta i kowboj z gnatem Ziobro pobudowali strzelnice w każdym powiecie i nie potrzebujemy tu na polskiej ziemi ukraińskich gadżetów. W dodatku służba w policji oznacza często wczesne wstawanie. Każdy zna te sceny z filmów. Podkomisarz odsypia kaca, żona chrapie, słodkie dzieciątko buja w kołysce, aż tu o piątej rano dzwoni komendant, że trzeba jechać do Oławy na akcję usuwania śniętych ryb z rzeki. Ojtamojtam. Skoro śpią one i my śpimy, to po co ruszać, natura sama się oczyści. Wiadomo, że policjanci kochają męskie wyjazdy na ryby, no ale tam się moczy kija, ma się rozumieć.

Passent, Passent, nie ma się z czego śmiać. Będzie coraz bardziej niebezpiecznie. Z pustego i burmistrz Rudolph Giuliani nie naleje. Obywateli jest w Polsce coraz mniej – depopulacja szaleje. To i policji mniej. Z trudem odbudowany etos policji udało się zniszczyć. Tak też tłumaczę sobie fakt, dla którego nawet minister sprawiedliwości w tym kraju nie czuje się bezpiecznie. Uwielbiamy kopiować wzorce z USA. Coraz więcej Polek i Polaków, wzorem Ziobry, będzie kupowała sobie broń i zrobi się jeszcze bardziej niebezpiecznie.