Zjawisko w przyrodzie

Zażółciło się u moich przyjaciół na działce od nawłoci. Maciek się z tego jednak nie cieszy, bo to podobno „bardzo inwazyjna roślina”. Lata pandemii spowodowały wymieranie Polaków, ale smutek z depopulacji chyba nieco równoważy nam bujność w przyrodzie. O działkę nie wiadomo czy mają dbać z takim sercem jak do tej pory – domki dla jeżyków, łąka kwietna dla owadów, odratowane dwa szczęśliwe konie, które karmione są tylko dobrym sianem i nie muszą pracować. Być może ten raj i lata pracy przyjdzie i wyrówna specustawa, bo partia musi po sobie zostawić hub w pobliskim Baranowie, taką zaporę na Solinie ery postkapitalizmu.

Niestety w tejże przyrodzie występuje też inwazyjny Przemysław Czarnek. Takie „zjawisko” – jakby to ujął samorządowiec i profesor Jan Duda. Homoseksualiści to według prof. Dudy „zjawisko”. Gdybym była mało empatyczna, tobym stwierdziła, iż Jan Duda oraz Przemysław Czarnek to takie zjawiska, taki pozostawiony azbest na dachu u sąsiada. Mentalnie mieliby swój czas w latach 60., 70. i 80. I jakoś tak zostało, bo starych dachów lepiej nie ruszać.

Piszę „mentalnie”, bo znam wiele wyemancypowanych osób po 80. roku życia i otwartość nie zależy aż tak bardzo od metryki. Jako minister edukacji Czarnek serwuje nam kolejne bzdury, ale jego skandaliczne przekonania i propagandowe teksty wyuczone na kursach Ordo Iuris zdają się budzić rechot, rozbawiać nas i „rozmemiać”, zamiast prowadzić elity odpowiedzialne za „młodzieży chowanie” do natychmiastowej akcji ratunkowej.

Bierność często bierze się z niewiedzy. Nie histeryzujemy, nie krzyczymy na alarm, bo wydaje nam się, że Ordo Iuris to taka „sekta brazylijska”, a jak sekta, to niech się kisi, a nawet orgiastycznie doprowadza do samozagłady, a co tam. Teksty o „prawie naturalnym” czy „miliardach lat rodziny” to kodeks wojowników tej organizacji, która zarządza sądownictwem, a teraz edukacją dzieci.

Bierność bierze się też z biedy. W panicznej ucieczce przed Czarnkiem klasa średnia może pozwolić sobie na działanie i wrzuca dzieci do luksusowych szalup – szkoły społeczne i prywatne dziwnym trafem nie narzekają na brak nauczycieli… I tak oto łudzą się ci rodzice, że przynajmniej chwilowo uchronią dzieci przed hunwejbiniątkami Czarnka. Byle do matury, a potem wyśle się dzieci na studia do cywilizacji zachodniej, gdzie studenci mają dostęp do nowoczesnej nauki, a nie podręczników Ordo Iuris – może do Oxfordu, Edynburga, a może do Turynu, Kanady lub Lille. Stypendia czekają na polskich maturzystów.

Bierność samego Jarosława Kaczyńskiego bierze się z tego, że on sam dzieci nie ma, a dzieci bliskie mu, choćby te adwokata Dubienieckiego czy premiera Morawieckiego, na pewno mogą liczyć na prywatne mądrzejsze lekcje w dobrych szkołach, a nie te bzdury propagandowe serwowane przez Przemysława Czarnka. Wśród elit jest jeszcze Krzysztof Bosak i niedoszła pierwsza dama, jego małżonka Karina Walinowicz. Bingo. Ekspertka w Instytucie Ordo Iuris, walcząca z „chrystianofobią”. Wśród elit minister kultury wicepremier. Bingo! Razem z Czarnkiem oficjalnie otwierali zjawisko, jakim jest uczelnia wyższa Ordo Iuris – Collegium Intermarium na warszawskim Wyględowie. Jak coś po łacinie brzmi, to tak tradycyjnie się robi i po bożemu, nie? Bo ci wszyscy rzymscy filozofowie to taka konserwa katolicka była na pewno… Żadnych lesbijek, żadnych gejów, same matki Polki po katechezie w tym Rzymie.

Nie możemy kpić i szydzić z niewiedzy i agresji prof. Jana Dudy. To pokolenie uczyło się kilka dekad temu. Pamiętajmy, że penalizacji homoseksualizmu zaprzestano w USA dopiero w latach 80. XX wieku! Tak to już jest, że najwięcej książek, filmów, sztuk teatralnych, najwięcej klubów nocnych, wyjazdów integracyjnych, melanży i parad doświadczamy w czasach studenckich, a potem doktoranckich lub czasie młodości, gdy mamy czas wzbijać się ponad poziomy, zanim wpadniemy w koleiny potwornej mieszczańskiej rutyny. Czy prof. Duda miał okazję wpaść na jakiś tęczowy marsz? Czy słyszał o akcji „Hiacynt”? Czy bywa na festiwalach kina gejowskiego? Czy kumpelka zaprosiła go na jakiś cudowny wieczór z drag queen w Krakowie albo na queerowy happening, podczas którego otworzył się na konfrontację ze swoimi przekonaniami, może zastanowił nad przywilejami, jakimi przez dekady cieszył się jako biały mężczyzna, chrześcijanin w Krakowie?

Im jesteśmy starsi, tym trudniej wpadają nam nowe książki do ręki, bywa, że nasza biblioteczka budowana w czasie habilitacji już nie wzbogaca się o nowe wydawnictwa. Niedawno wyszła antologia pt. „Ludzie nie ideologia” pod redakcją Bartosza Żurawieckiego, kulturoznawcy i zdeklarowanego geja. Ja polecam ją sobie. Douczam się z niej pilnie. Polecam wszystkim osobom piszącym recenzje i nieradzącym sobie z pisaniem po polsku o osobach niebinarnych i oczywiście takim zjawiskom jak Czarnek i Duda polecam tę książkę, która pomoże nam nieco otworzyć się na bliźnich. Na ich cierpienie i człowieczeństwo. Choćby np. na to, jaką gehennę przeszła odznaczona orderem przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego działaczka Solidarności Ewa Hołuszko, zanim dokonano u niej korekty płci.

Ta barwna, miejscami smutna, a miejscami zabawna i wzruszająca książka jest antologią wywiadów z osobami ze wspólnoty LGBT+. W sumie to opowieść o rodzinie, jaką wszyscy w Niepodległej tworzymy. A stowarzyszenie Tęcza i Wiara? Może warto do nich zajrzeć, ministrze Czarnek, zanim zaczniemy nękać w szkole homoseksualnych chrześcijan? Dlaczego przez nowoczesne, zamożne i piękne miasto, jakim jest Bielsko-Biała, przeszedł dopiero pierwszy marsz równości? Prof. Duda twierdzi, że marsze są po to, by pokazać, „jak fajnie” jest być gejem… Naprawdę?