Ustawowo objęci

Bardzo nie lubię, gdy obejmuje mnie ktoś poza mężem. Szczególnie nie lubię, gdy obejmuje mnie ktoś opieką, o którą wcale nie prosiłam. Taki np. Król Leopold II objął opieką ludność Konga i wiemy, jak to się skończyło dla zaopiekowanych. Opieka niezamówiona, a dostarczona jest bardziej niezręczna niż kurier z przesyłką, której wcale nie oczekiwałaś, i głupio ci ją odesłać.

Odsyłając, przynajmniej nakręcasz biznes przesyłkowy. Dlatego przeraziła mnie informacja przeczytana w „Gazecie Prawnej”. Informacja o tym, że Krajowa Administracja Skarbowa zatrudnia kapelanów, by ci z mocy ustawy mogli otoczyć swą opieką urzędników. Pensje księży są bardzo wysokie, ale to nie problem – z podatków zasilą wszak urzędników, którymi się opiekują, prawda?

Sprawa jest tragiczna, nie ma tu dobrego dla księży i podatników wyjścia, mimo że przynajmniej w moim urzędzie „Exit” jest wyraźnie oznaczony.

W Polsce z urzędu opieką duszpasterską objęci są wojskowi, policjanci i straż graniczna. No ale to ludzie nieustraszeni, kul się nie boją, gangi przemytnicze im niestraszne, to i niezapowiedziana wizyta pogotowia duszpasterskiego na komendzie, w amfibii czy podczas capstrzyku im niestraszna. Natomiast niezamężna ciężarna urzędniczka skarbowa może doznać niepotrzebnego szoku, gdy idąc po ciemku do biura, zaskoczy ją w wąskiej uliczce podążający w tym samym kierunku kapelan z wielkim kadzidłem i teczką pełną zagubionych duchowo i moralnie pitów. Nie chcę myśleć nawet, jak niezręcznie może czuć się młody stażysta skarbówki, spotykając księdza przy jednym biurowym pisuarze.

Lecz nie o moje prywatne lęki idzie, ale o niepodległą Polskę i stan fiskusa. Czy sytuacja moralna i duchowa urzędników skarbówki jest już w fazie agonalnej, że wzywa się za pieniądze podatników ostatnie namaszczenie? Ewidentnie tak, ale czy zamiast łagodzić skutki z pomocą kapelanów, nie powinniśmy użyć profilaktyki i uprościć systemu podatkowego?

Może nie chodzi o ostatnie namaszczenie, tylko ogólnie taka ciężka jakaś atmosfera w tej skarbówce? Klienci mało uśmiechnięci, koleżanki zza biurka ciągle uszczelniają coś w terenie, internety teraz weszły, klienci do wydziałów nie zaglądają, to puściej może się zrobiło w korytarzu i w duszy. Rozumiem, ale to chyba sprawa dla kadrowych i działu HR, a nie księży. Ponadto czy rozmodlony fiskus jest w interesie podatnika? Przychodzisz, klękasz pod okienkiem, a tu obsługi nie ma – część wyszła na papierosa, inne po komunię, naczelnik wydziału krzyżem leży gdzieś w kaplicy firmowej.

Boję się, że tak naprawdę opieką otaczani są tu duchowni. Jest ich w Polsce bardzo wielu i nie bardzo wiadomo już, gdzie ich wstawiać. Wybrzeże Kości Słoniowej nie dla nas. Tam się ich z misją nie pokieruje. Szkoły mają podwójne roczniki, ale to nie znaczy, że da się po dwóch księży do jednej sali do religii wstawić. Narodowa sieć szpitali po reformie kurczy się, dzięki czemu prywatna medycyna zyskuje, ale prywatne usługi, np. stomatologia, nie idą jeszcze w pakiecie z opieką duszpasterską.

No i kto z nas będzie następny objęty ustawowo? Ja mam działalność jednoosobową i po prostu w mojej siedzibie jest tak ciasno, że no naprawdę, niech ksiądz zobaczy, lepiej już ja do księdza do biura zajrzę, jeśli ma ksiądz jakieś stresy i chciałby, żeby go ktoś opieką otoczył albo bizneslancz wspólny na fakturę odhaczył.