Zabierz małej dowód

Chwała na wysokości, ale ja bardziej liczę na pokój na Ziemi. Nie wiem, jak to zrobić, żeby nastał, bo blisko ziemi trzyma się coraz mniejsza gromadka. Cyklopi wykuli dla Zeusa pioruny, żeby sobie grzmiał, Artemidzie strzały, żeby sobie urządzała polowania, na kogo zechce, a my sami sobie wręczyliśmy broń – klikamy, przyciskamy, aż kciukom wycierają się od tej broni linie papilarne. Afera hejterska w Ministerstwie Sprawiedliwości, intensywne wymiany serii z automatów hejtu na temat #MeToo powodują, że coraz mniej czasu spędzam w sieci, a coraz więcej w realu.

Wydawało mi się, że kompleks wyższości bierze się z jakiegoś niedoboru. Może przytulania, biedy, niskiego wzrostu. Zapewne tak – i jak widać, kompleks ten dotyczy nie tylko Napoleona, ale nas wszystkich. Dlaczego prawie wszyscy ludzie tak impulsywnie i chętnie ferują wyroki, grzmiąc wszelkimi możliwymi kałasznikowami typu tłiter, fejsbuk czy instagram? Zła atmosfera z internetu wraca potem do nas w realu. Lincz dostępny 24 godziny na dobę. Matnia.

Przeczytałam obszerny, wielowątkowy i pogłębiony wywiad z Romanem Polańskim w „GW” autorstwa Jarosława Kurskiego i Adama Michnika; zaraz wybieram się na film „Oficer i szpieg”. To lektura wstrząsająca, mnie była bardzo potrzebna. Czy celem ruchu #MeToo ma być reforma pracy na planie i atmosfery poza planem czy zwykłe okopywanie się na z góry ustalonych pozycjach? Czy studenci, studentki, wykładowcy nie osiągnęliby dla siebie i szkoły więcej, spotykając się z Romanem Polańskim i robiąc warsztat na temat „Jak uniknąć przemocowych zachowań w relacji reżyser-aktorzy/aktorki”, niż zrywając spotkanie? Na przykładzie konkretnych sytuacji z dziesiątek planów genialnych dzieł, na których ten artysta był, setek spotkań z producentami czy przedstawicielami show biznesu? Takie zajęcia od dawna powinny być obowiązkowe na pierwszym roku Filmówki i nie tylko Filmówki. W każdej uczelni wyższej czy seminarium duchownym – dla profesorów i studentów obowiązkowo.

Osoba, która popełniła przestępstwo, dziś utyka w matni. Już nigdy za nie nie odpokutuje, bo nie wystarczy czas kary w więzieniu, resocjalizacja, a potem nowy początek. Internet nie zapomina, a zatem lincz będzie trwał. Nie tylko na reżyserze, ale i na jego ofierze. Ten wywiad to dobry pretekst, by konkretnie pogadać z nastolatkami, których wychowujemy. Nigdy nie kłam na temat swojego wieku. Nie flirtuj, udając starszego, starszą. To nie jest wstyd czy „psucie romantycznej atmosfery”, jeśli przed randką prosimy atrakcyjne dziewczę o pokazanie dowodu tożsamości. Licealistki sypiające ze studentami? Studentki sypiające z doktorantami? Zabierz nieletniemu, nieletniej dowód. By sprawdzić. Chroń siebie i ją. Tak jak nie jeździ się po pijaku, tak nie upija się czy nie balanguje z uczennicą, nawet jeśli rodzice ją stręczą. Często wszak rodzice wykorzystują dzieci do zarabiania forsy czy awansu społecznego.

Ostrzał trwa, co kilka sekund nowa pani sędzia, nowy sędzia feruje wyrok, zabawiając się smartfonem, szerując swą opinię, a powieść Heinricha Bolla „Utracona cześć Katarzyny Blum”, punktująca oszczerstwa kreowane dla chęci zysku i manipulacji przez niemieckie bulwarówki, to zaprawdę lajcik przy tym, co się wyprawia wokół Romana Polańskiego w czasach tłitera. Poczułam, że ten wywiad jest skierowany do mnie. Jestem dziennikarką i mam dostęp do sieci. Jak użyję tych narzędzi?

W złośliwościach kobiety nie ustępują w niczym walecznym panom. „O, wiezie ta baba dziecko autem do przedszkola. To nie mogła bachora gdzieś pod domem zapisać? O, odbiera ta kobieta dzieci z przedszkola. Biedne dzieci. Ile one tej matki widzą? O 17:00 odbiera? Ile im tego dnia w domu zostaje? O, a ta bezdzietna. Feminazistka pewnie. Ciężko miewają kobiety szefowe. Pracowniczki komentują każdą nieobecność szefowej w biurze. Na blogach pracowniczych hejt się leje. Który to już raz bierze zwolnienie na dziecko? Było nie pchać się do zarządu”. Sigielki mówią co prawda otwarcie, że „one same to ich rodzinne grono”, ale wielodzietni z tego szydzą. Mięsożerni natrząsają się z wegan siekających rzodkiewkę, by „udawała” tatara, a weganie patrzą z moralną wyższością na osobę szykującą gulasz z dzika.

Dzięki social mediom każdy stał się konkwistadorem w sprawie, każdy wojownikiem jakiejś misji. Milczenie przestało być złotem. Każdy fakt musi być skomentowany, a komentarz zwykle albo nie wnosi nic, albo jest czystym jadem. Liczę, że czas Chanuki, Bożego Narodzenia (lub, dla ateistów, po prostu kolejnych dni wolnych od pracy) upłynie mi w gronie osób, które nie mówią do mnie ciągle z wyższością, bez końca cenzurując moje życiowe wybory. Czego i Państwu życzę.