Praca nie wre
Dlaczego tysiące z nas pragną skorzystać z podarowanej nam przez prezydenta Andrzeja Dudę możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę? Mnie to nie dotyczy, bo najbardziej na świecie chciałabym umrzeć w pracy. Na pewno nie we śnie. Przespać swoją śmierć byłoby sytuacją już nie do odkręcenia. Tadeuszowi Łomnickiemu bardziej od pięciu żon zazdroszczę śmierci w pracy – zmarł podczas prób do kolejnego przedstawienia. Umierać niejako z marszu, z myślą, że nie jest się samemu, jest wokół zespół współpracowników, że nie jest się ciężarem dla dzieci, męża, że robi się coś ważnego – to prawie jak „polec”.
Oczywiście, znam argumenty. Artyści, pracownicy naukowi, dziennikarze rzekomo w ogóle nie wiedzą, co to znaczy ciężka praca. Nie wstają o świcie. A właśnie, że wstają. Nie mają apodyktycznych szefów. Mają. Nie są na śmieciówkach. Są, i to często. Nie stają do przetargów głównie przegranych. Stają. Nie wygryzają ich młodsi. Wygryzają. To nie jest praca fizyczna, więc nie mają zszarganego zdrowia. Mają. Co drugi autor leci na ketonalu, „lecząc” w ten sposób kręgosłup, tłumacze narzekają na nadgarstki (klawiatura) i wzrok. Dziennikarze w weekendy za własną forsę szkolą się z nowych technik montażu. Aktorzy leczą prochami bezsenność, powracając z teatru po setnym przedstawieniu – wciąż trzyma ich adrenalina i nie mogą usnąć. Zaprawdę licytowanie się, czy ciężej pracuje taksówkarz, czy tancerz w balecie, czy księgowa w Hucie Zawiercie, czy wokalista rockowy wyrabiający tysiące kilometrów w busie podczas objazdów na kolejne chałtury – nie ma sensu. Zawsze przybiera to formę prowadzącej donikąd arytmetyki cierpienia i opowieści o tym, jak „strasznie” jest się „urobionym”.
Emerytury państwo daje niskie, a ceny są coraz wyższe. O co biega zatem? Wszyscy emeryci marzą o zajmowaniu się wnukami? Każdy, kto jest rodzicem, wie, że nic tak nie męczy jak praca z niemowlakami. Po kilkunastu godzinach z bliźniętami każdy z nas chętnie odpocznie w pracy. Przynajmniej będzie tam przerwa na lancz i toaletę. Praca na cały etat przy wnuczkach w ramach darmowej pomocy – nie sądzę, by tylu było chętnych. Szczególnie wśród dziadków. Dziadek na pełnym etacie? Przychodzi do zięcia na 7.30, a wychodzi po powrocie rodziców z pracy, czyli około 18? Śmiem wątpić. Zresztą, zatrudniając nianię profesjonalną, łatwiej od niej wymagać i ją zwolnić, niż miałoby to miejsce w przypadku własnej mamusię czy teściowej.
Dla wielu z nas emerytura jest ciekawszą propozycją niż praca. Może po prostu aż tylu z nas nie lubi swojej pracy? Jeśli tak, to to jest problem, który powinniśmy rozwiązać. „Work hard. Play harder” – powtarzał mi mój trener w czasach juniorskich. Czemuż wielu rodaków uważa inaczej? Czy boimy się zmiany pracy na dającą więcej satysfakcji? Może mamy złych szefów, którzy nas nie szanują, nie mobilizują? Może w ogóle praca to coś okropnego, bo kojarzy się z brakiem wolności, niewolnictwem, stachanowcami? Albo to się zmieni, albo specjaliści od robotyzacji muszą przyspieszyć.
Komentarze
Z pewnością jedną z ważnych przyczyn jest brak satysfakcji, uznania. sukcesu. Myśl o emeryturze wiąże się z poczuciem swobody, mogę, ale nie muszę. A że to czas iluzorycznych wielu możliwości a nie odcinania kuponów dowiadujemy się nieco później. A zresztą jakoś to będzie!
Ludzie wybierają emerytury, bo tak jest im wygodniej. Zapłacą inni, czyli pracujący, a jak długo będzie można ich eksploatować, to nie jest problem emerytów. Potem będzie wielkie zdziwienie, że emerytury zostały obcięte i trzeba wrócić do roboty.
” najbardziej na świecie chciałabym umrzeć w pracy. Na pewno nie we śnie.”
a ja odwrotnie
Slawomirski
Ja też tego nie rozumiem – każdy z nas widzi, jaka prawdopodobnie będzie jego emerytura bo co roku dostajemy dokument z ZUS z szacowaną wartością. I widać, że każdy, naprawdę każdy bedzie miał emeryturę mniejszą niż to co zarabia. Różnica jest wprost proporcjonalna do wysokości zarobków – im wiecej zarabiamy pracując tym więcej stracimy idąc na emeryturę. Kasjer z supermaketu bedzie miał emeryturę niższą o około 20% niż pensja, dyrektor z dobrą pensją dostanie emeryturę nie będącą nawet dwudziestoma procentami tego co zarabia pracując. Wielu pracodawców oferuje dodatkowe korzyści, najczęściej w postaci grupowego ubezpieczenia medycznego. Wychodzi na to, że wbrew potocznej logice chcemy wypełnić etos emeryta – mieć bardzo mało pieniędzy i zapisywać się do lekarza z ubezpieczalni z półrocznym wyprzedzeniem, a potem płakać, że nie ma na leki.
Tu w znaczniej mierze chodzi o współuczestniczenie w procesie tworzenia, budowania firmy – jeśli pracodawca ma niezastąpionych pracowników, którzy są de facto filarami firmy, zgarnia ich owoce pracy nie nagradzając praktycznie to jaką ktoś może mieć radość z biegania do pracy żeby robić tzw. „dziadowi na czapkę”? W Polsce takich firm jest większość – cały ten bełkot o „rynku dla pracownika” można włożyć między bajki – mógłbym to Pani przytoczyć dziesiątki przykładów z mojego otoczenia i z zasłyszanych ale za długo by to trwało. Wszyscy rypią dla „właścicieli środków produkcji” ledwo koniec z końcem wiążą a taka jedna brodata głowa wychyla się zza węgła i mówi do nas z przekąsem – „A jednak miałem rację”.
Chodzi o opłacalność: teraz opłaca się bardziej, bo za kilka lat państwo i tak przywróci wiek emerytalny w okolicach 70lat albo zbankrutuje. Prawa nabyte sa trudniejsze do odebrania.
Chodzi o wysokość: obecnie odchodzi na wcześniejsze emerytujry pokolenie z korzystnym kapitałem początkowym. Dla nich lepszej okazji nie będzie.
Chodzi równiez o zaufanie do państwa: sprawa OFE pokazała, jak państwo traktuje własne zobowiązania. Dołączenie do grupy emerytów to znalezienie się w klubie ok 8,5mln ludzi, których państwo boi się bardziej niż małej grupy 320tys (w tym roku) przyszłych emerytów.
Nie ma więc potrzeby rozważać sprawy na płaszczyźnie etycznej. Ci, co lubia pracować, będą kontynuować pracę.
też tak mówiłem ,teraz z przyjemnością odetchnę od korpo za…dolu
Pani Agato ! Treść felietonu świadczy o tym, że nie ma Pani pojęcia o ciężkiej fizycznej pracy robotników w zawodach murarza, tynkarza, spawacza, zbrojarza, betoniarza, hutnika, górnika, etc., etc., których wykonywanie wymaga sporej siły fizycznej. Wykonujący ją mężczyźni rozpoczynali pracować z reguły przed dwudziestką. Do osiągnięcia emerytury w wieku 65 lat musieli przepracować 45 lub więcej lat. 45 lat codziennej, ciężkiej fizycznej, wyniszczającej organizm harówy.
Podarunek dosyć kontrowersyjny i puki bessa gospodarcza trwa można doić z gospodarki po zbudowanej przez poprzedników
Chyba nigdy Pani nie pracowała ciężko. A może nie obserwowała ciężko pracujących.
Proszę pani my fizyczni po czterdziestu latach i ( więcej ) harówy, mamy po prostu dość. Nie ten wzrok, słuch, nie to czucie. Często ręka trafia nie tam gdzie planowaliśmy !! I najnormalniejszy brak siły w tym wieku. Świat nam przyspieszył. Nie możemy za nim nadążyć !!! Chcemy się go nauczyć, skorzystać z jego dobrodziejstw !!?? Nie możemy, nie mamy czasu, jesteśmy normalnie przemęczeni. Już nas fachowców tak nie szanują, już nas nie cenią, już nas tak nie potrzebują ( jesteśmy za drodzy w kosztach firmy ). A tzw. Państwo przekonuje że jak przejdziemy na emeryturę to i tak będzie ona niewielka.
Jaki widzi Pani sens pracy do końca???? Ja mam wiele ( kilka ) zainteresowań i pasji.
I co z tego??? Skoro po pracy jestem zmęczony, sfrustrowany i nic mi się nie chce bo muszę odpocząć, bo zdrowie już nie te. Wierzę Pani że zejście z tego Świata w trakcie pracy aktora Pana Tadeusz Łomnickiego jest przepiękną sceną życia, ale wielu z nas fizycznych o tym nie marzy i nie śni. Proszę Pani ja nie wiem jak przygotowują ciało do pochówku W pracy nie chcę umrzeć ( bo mnie nie doszorują ) wolę, jeżeli tylko się da i będę miał to szczęści przygotować się sam. I później mogą zakopać, spalić, wyrzucić pod najbliższe drzewo. Jest mi to naprawdę obojętne !! Będąc emerytem mając wolny czas chcę troszkę skorzystać z tego życia, a nie patrzeć jak inni korzystają z mojej pracy ( składki ZUS ). I nie wszyscy musieli tak ciężko pracować, a mają wypasione świadczenia !!!
Pozdrawiam i życzę Pani szybkiej emerytury.
Jacek.
„Dlaczego tysiące z nas pragną skorzystać z podarowanej nam przez prezydenta Andrzeja Dudę możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę?”
Bo przeważająca większość pracowników w tym kraju to nie klasa średnio-wyższa, która może jechać na sławie swoich rodziców zgarniając duże hajsy za miałkie teksty.