Luz blues
Trwa wielkie luzowanie. Minister zdrowia i premier, wyluzowani jak dzieci kwiaty po dawce marychy albo jak stepujący Fred i Ginger w „Swing Time” (dla młodszych czytelników: stepowanie to takie tańczenie w butach z blachą), ogłaszają koniec balu z maseczkami.
Jako drapieżniczka jedząca mięso lubię, gdy serwuje mi się poluzowaną kaczkę. Kaczka też sprawia wrażenie mniej spiętej na talerzu. Sama chętnie luzuję kaczki, bo kuper warto wykorzystać do gotowania bulionu. Tymczasem z wyluzowanych kaczek i poluzowania obostrzeń zadowoleni jesteśmy pojedynczo, a nie grupkami.
Minister poluzował wesela, ale zapomniał o pogrzebach. Pogrzeby długo nie zmartwychwstaną, a branża weselna już od dawna miała problemy. Mimo atrakcyjnych kościelnych kursów przedmałżeńskich i mimo zastąpienia swatki o wiele bardziej skutecznymi i „robiącymi zasięgi” apkami do spotkań jakoś nie możemy wrócić do weselnego boomu z epoki towarzysza Edwarda Gierka. Niestety, pogrzeby szły w ostatnich dekadach jak świeże bułeczki, sama zaliczam ostatnie kilka lat do najbardziej ponurych – tyle młodych i dojrzałych osób zmarło na nowotwory, że aż z bezsilności zaangażowałam się w kampanię profilaktyki dotyczącej leczenia raka jelita grubego.
Koronawirus miał być wielkim wymieraniem, ale płonne nadzieje – Polska zieloną wyspą Covidu. Jeśli to zasługa ministra zdrowia i służby zdrowia, naszych epidemiolożek, naukowczyń, pielęgniarek, lekarzy, ratowników medycznych – może właśnie tak jest – to tym bardziej powinniśmy stepować z radości i korzystać z poluzowania. Szumowski spuszcza obywatela z łańcucha, a obywatel nadal w budzie?
W kawiarniach pusto, w przedszkolach i szkołach pusto. W pandemii byłam złą matką, która nie zasłużyła na zasiłek. W postpandemii znów jestem złą matką, która nie kocha dziecka, tylko „oddaje je” do przedszkola? Na szczęście w naszym przedszkolu jest już ponad połowa wychowanków, ale podobno w niektórych miastach są puste. Chronimy dzieci przed edukacją, ratujemy maluchy przed wiedzą? Czy może każdy rodzic w Polsce jest już około siedemdziesiątki? Będąc w grupie ryzyka, boi się, że siedmioletnia córcia zakazi go wirusem? A może puste przedszkola to ciekawa analiza tego, jak Polacy mieszkają. Może młodzi rodzice mieszkają z teściową lub u dziadków? I kiedy zaległości w nauce przedszkolnej zostaną odrobione? Nie, nie. Wakacje to tylko dwa tygodnie. A mamy trzeci miesiąc w plecy z nauczaniem przedszkolnym.
Pojawiają się niedorzeczne teorie spiskowe na temat naszego koronasukcesu. Jedni – nie znając się na testowaniu czegokolwiek czymkolwiek, nawet czasu reakcji zawodnika czy zadań z różniczkowania wielu funkcji zmiennych – mądrzą się, że dane są nieprawdziwe, a radzimy sobie z koroną gorzej niż Białoruś. Biedna Białoruś. Inni zaś twierdzą, że Polacy są odporni na wirusy, bo odkażają się spirytusem od wieków, nie popełniając błędów takich jak Chińczycy, Włosi i Francuzi, którzy spirytusem się polewali od zewnątrz, zamiast płukać doustnie.
Skłaniałabym się ku tej alkoholowej tezie, gdyby nie to, że podczas ostatnich trzech miesięcy prawie w ogóle nie piję alkoholu, zatem powinnam już leżeć w lokalu jednoimiennym. Tak czy siak – czarne chmury zebrały się na branży pogrzebowej, bo nie tylko jest mniej zgonów, ale też mniej wystawnych styp.
Mówiąc poważnie, to przepisy o tym, że w pogrzebach mogło brać ostatnio udział tylko pięć osób, skłoniły mnie do myślenia, że ja w ogóle nie chciałabym mieć pogrzebu. Śmierć tak. To co innego. Akceptuję. Ale pogrzeb – nie, dziękuję. Problemy dyplomatyczne typu, kto wchodzi, kto nie wchodzi na cmentarz – odpadają, a żałobnicy mogą przecież zawsze w domu czy na zoomie wspólnie obejrzeć pokaz moich starych zdjęć z czasów, gdy nosiłam tureckie dżinsy marmurki. Dobrze się teraz w necie ogląda nowenny profesjonalnie realizowane przez wszelkie zakony, można w smarftonie sobie taki streaming równolegle na stypie oglądać i dyplomatycznych dramatów z losowaniem, która z naszych sióstr czy który były mąż mają prawo iść za trumną – skasowane. Już nie „łowcy skór”, ale zdalne pogrzeby będą na topie. Branża musi być elastyczna.
Najpierw politycy i dziennikarze codziennie zastraszali nas widmem wielkiego wymierania, a teraz ci sami ludzie dziwią się, że wielu z nas jakoś nie czuje luzu. Ale to już temat na mój następny felieton.
Komentarze
„… zadań z różniczkowania wielu funkcji zmiennych”
Chyba raczej z różniczkowania funkcji wielu zmiennych…
RPP już pół godziny spóźnia się z ogłoszeniem decyzji o stopach procentowych, wszyscy w tym lockdownie zwolniliśmy.
Lud siedzi w budzie mimo luzowania, bo lud tak lubi! Lubi być trzymanym na łańcuchu i to krótkim. Wystarczy mu kość rzucona z z resztek po nierozdanych rodzinie najwybitniejszego ministra medycznych grantach i i to, co zostało zaoszczędzonego na apaszkach. Jak mawiał Kisielewski, jesteśmy w du…e, urządziliśmy się tam i to bez słowa sprzeciwu. Taka jest prawda o naszej zbiorowości!
Nasza stopa obniżona dziś z 0,5% aż do 0,1% co zaskoczyło świat, oczekiwano 0,5% nadal
Taki ruch nazywa się „poluzowaniem”, co wpisuje się w tytuł felietonu, a ponieważ poluzowanie to spowodowane jest ciężką sytuacją gospodarczą, to i luz blues.
Gratuluję Autorce:)
Życzę wszystkim optymizmu. Jest dobrze,
5 osób na pogrzebie, to i tak o 4 za dużo.
PO kiedyś zmniejszył zasiłek pogrzebowy o połowę.
Lecz ludzie i tak umierają. Może PIS coś dorzuci?
Wtedy pójdę na wybory i wrzucę swój głos do urny.
W Birmingham UK dochodziło do szarpanin z grabarzami pilnującymi porządku w pandemii, limit 6 osób na pogrzebie nie każdą rodzinę satysfakcjonował.
W Stanach obawiają się drugiego szczytu pierwszej fali w aktualnym poluzowaniu.
W Niemczech zdiagnozowano 741 nowych przypadków koronawirusa. Wzrost liczby zakażeń w ciągu ostatniej doby jest największym od ośmiu dni.
Podobno każda partia ma teraz ulubiony termin wyborów prezydenckich, a w pewnej słynnej partii już nawet ścierają się frakcje różniące się nie czym innym tylko
„programem kalendarzowym”.
Sejm przyjął nowelizację ustawy o prowadzeniu polityki rozwoju, dokonującą zmian w planowaniu strategii rozwoju kraju. Za nowelizacją opowiedziało się 417 posłów, 1 był przeciwny, a 36 wstrzymało się od głosu. Zmiany te realizują zapisy Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020, z perspektywą do 2030 roku, w zakresie takiej konsolidacji systemu zarządzania rozwojem kraju i etapowego wprowadzania systemów zintegrowanych strategii krajowej, wojewódzkiej i lokalnej.
„Najpierw politycy i dziennikarze codziennie zastraszali nas widmem wielkiego wymierania, a teraz ci sami ludzie dziwią się, że wielu z nas jakoś nie czuje luzu.”
I słusznie się dziwią,bo wielkie wymieranie trwa. Tyle że ono było i jest bezobjawowowe.
Sprzedaż detaliczna w kwietniu najbardziej spadła w Hiszpanii 29%, najmniej w Szwecji 1%. Zwykle było to, tak jak u nas, kilkanaście procent.
Im klient bardziej przestraszony przez polityków i dziennikarzy, tym mniej kupuje.
Te akcje firm ze słynnego sektora Gaming które jako jedyne rozkwitły w lockdownie, nieco spadły teraz gdy znoszony jest lockdown, ale niedużo bo wiadomo że niedługo drugi:)
Nic dziwnego że Szwecja jest przeciwna europejskiemu Planowi Odbudowy, bo ona żadnej odbudowy nie potrzebuje
Rozluźniają się, pękają gumki w maseczkach
18 euro za sztukę zaśpiewał zarząd CF Barcelona za maseczkę w barwach klubowych, kibiców zatkało
Jakie tam poluzowanie, skoro „reżim” trwa nadal. 🙂 Zamieszanie czynione przez opozycję w czasie pandemii, by pozbawić obywatela resztek zaufania do własnego państwa – przypomnę, za ich rządów poziom kapitału społecznego był bliski zeru – przeszła wszelkie oczekiwania. Stąd wybory powinny się odbyć jak najszybciej.
17:49
Antywyborcza postawa opozycji pozbawiła Jerzego Pilcha możliwości uczestnictwa w wyborach. Ja zawsze myślałem o świętości daty wyborczej również w tym – wiecznym kontekście.
A co jeśli Duda wygra 1 głosem? Jest to przecież możliwe.
Miliard złotych na ochronę zdrowia psychicznego do 2025 roku. Apelujemy o stopniowe zwiększenie nakładów na zdrowie psychiczne z 3,4 proc. do 6 proc. ze środków przeznaczanych na ochronę zdrowia. (Kongres Zdrowia Psychicznego w przekonaniu o rujnującym wpływie pandemii na nie)
satrustequi
„A co jeśli Duda wygra 1 głosem? Jest to przecież możliwe’
Jeśli Duda wygra 1 głosem, to wygra właśnie 1 głosem/
Pytanie ciekawsze jest, co zrobić z Trzaskowskim, który przegra 1 głosem?
Taki prawie Prezydent, to także destabilizacja kraju.
Dlatego moim zdaniem powinien zostać zesłany na jakąś wyspę/
Coś jak Napoleon. Proponuje ” wyspę kóz”
Wiem o co chodzi, wyspa kóz znajduje się na Wiśle, znajduje się w Warszawie…
– Założenie miasta było takie – i to jest zapisane w umowie – że kozy sprowadzone były po to, aby utrzymać efekt ekologiczny – tłumaczyła Renata Kuryłowicz z Zarządu Zieleni Wwy. Jak dodała, pełna odpowiedzialność za bezpieczeństwo, zdrowie i ewentualny transport zwierząt spoczywała na właścicielu stada. – Jedyne co sprawdzaliśmy, to fakt czy liczba zwierząt jest odpowiednia w stosunku do zapisów w umowie – mówiła.
Wiele kóz padło na wyspie w czasie wykonywania misji, resztę weterynarz uznał za wygłodzone i chore.
– Jedyne co sprawdzaliśmy, to fakt czy liczba zwierząt jest odpowiednia w stosunku do zapisów w umowie.
Otóż wydaje się że zamówiono usługi zbyt wielu zwierząt i stąd głód na wyspie. Można było taniej i bez tego nieszczęścia w sercu…
„Ratusz wynajął stado 60 kóz od hodowcy z Dagestanu. Zwierzęta mieszkały na wyspie na wysokości dzielnicy Praga-Północ i miały wyjadać trawę, by ułatwić gniazdowanie nadwiślańskim ptakom. Padła połowa z 60 warszawskich kóz mieszkających na wyspie na Wiśle, a życie części ocalałych jest zagrożone. Jak się okazuje opiekował się nimi bezdomny, dokarmiając je m.in. śmieciami z pobliskich osiedli. Ciała padniętych kóz wrzucał do Wisły lub zakopywał. Obecność kóz na wyspie to część ekologicznego projektu warszawskiego ratusza.”
– Chcieliśmy odebrać osiemnaście kóz znajdujących się w stanie zagrożenia zdrowia i życia, mówi Animal Rescue Polska. Jednak Miasto Stołeczne Warszawa nie ma procedur postępowania w takich przypadkach. Musiały więc tam pozostać – zrelacjonował Fabijański. Jak podkreślił, każdy samorząd, według ustawy o ochronie zwierząt, musi podpisać porozumienie z gospodarstwem, do którego mogą trafiać zwierzęta z interwencji podobnych do tej.
– Warszawa takiej umowy nie ma, co nas mocno zaskoczyło.”
satrustequi
Widzę, że zgromadził pan sporą dokumentacje w sprawie kóz.
Brakuje mi jednak podstawowych liczb. Do bólu jestem konkretny.
Pozwolę sobie uzupełnić podstawowe dane:
Ów pasterz z Dagestanu, uchodzca, ma 3 żony i 11 dzieci.
Jak rozumiem, przebywają wszyscy oni teraz w Polsce..
Kóz na wyspie było 60. Ile przeżyło ów program ekologiczny Trzaskowskiego? Brak informacji…
Bezdomny, który się kozami opiekował, dostawał 50 złotych miesięcznie.
Plus parówki. Ile było tych parówek i jakie. Także brak informacji…
To tyle tytułem uzupełnienia.
Z innej beczki: dopiero dzisiaj dowiedziałem się o istnieniu miasta, które nazywa się Chmielnicki i ma 270tys. mieszkańców.
Rozmawiałem jakiś czas temu z panią fryzjerką z Kamieńca Podolskiego i poleciłem jej film Pan Wołodyjowski, o którym nie słyszała.
Mam zamiar czytać Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk, nie wiem co myślicie… Myślę że nie będę czytać jak powieści, lecz raczej smakując frazę, stare słownictwo, oraz co ciekawsze spostrzeżenia duchowe i historyczne.
@satrustequi 31 MAJA 2020 13:37
„Mam zamiar czytać Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk, nie wiem co myślicie…”
Jeszcze nie czytałem ale spodobała mi się poniższa krótka recenzja znaleziona w internecie:
„Odkładając książkę, doszedłem do podobnego wniosku, jak mój znajomy Grek, który sukces greckiej reprezentacji w ME w 2004 r. określił: „Super, że wygrali, szkoda, że tak ch..owo grali”. Niestety Nobel kolejny raz okazał się słabą rekomendacją. Czy to oznacza, że „Księgi…” to zła książka? Oczywiście nie. Dobra, ale z pewnością nie wybitna”.
14:41
Tak, czytałem tę recenzję i inne w lubimyczytac.pl. Czytałem dziś nawet potężną recenzję niemieckiego czytelnika w amazon.de. Myślę że będzie w porządku, kunsztowna fraza itd., a właśnie na powieściowy tryb nie nastawiam się, na przygody bohaterów. Zauważmy, że tylko my w świecie możemy oryginalną frazą Noblistki delektować się. To wielkich rozmiarów dzieło i czytane przez samego JK, znanego z pierwszorzędnego gustu literackiego.
Ta inicjatywa ekologiczna na wyspie koziej w sercu nowoczesnej Europy, zakończona ekologiczną masakrą, warta jest tęgiego pióra felietonowego, a nawet mogłaby stanowić inspirację dla powieści. Bezdomny opiekun wspomina, że w zimne noce kozy wchodziły mu do namiotu. Weterynarz twierdzi że te piękne zwierzęta w ogóle nie są przewidziane do życia pod chmurką, bez żadnego dachu nad głową…
To się pochwalę. Księgi przeczytałem ze 3 lata temu. Jak się człowiek wciągnie to już idzie (mają ok. 900 s.). Trochę przypominają (rozmachem) dzieło O.Fallaci Kapelusz w czereśniach lub coś podobnego. Świetna lektura – ponad 1000 s.
@satrustequi 31 MAJA 2020 13:37
@AOlsztynski 31 MAJA 2020 16:09
Jak juz zeszło na kulturę to gorąco zachęcam do wzięcia udziału w festiwalu online WIOSNA FILMÓW (trwa od 29 maja i zakończy się 7 czerwca).
Obejrzałem już trzy filmy z tegorocznego (irański ZŁO NIE ISTNIEJE – zwycięzca i niemiecki UNDINE) i zeszłorocznego (turecki OPOWIEŚĆ O TRZECH SIOSTRACH) festiwalu filmowego w Berlinie. Jutro oglądam izraelskie SYNONIMY – zwycięzcę zeszłorocznego Berlinale.
Z innych filmów szczególnie polecam rosyjskie dzieło WYSOKA DZIEWCZYNA Kantemira Bałagowa – absolutnie ścisła czołówka moich ulubionych filmów 2019 roku (obok takich produkcji jak hiszpański „Ból i blask”, amerykański „Joker”, brytyjski „The Souvenir”, turecka „Dzika grusza”).
Mocna kandydatka do scenariusza filmowego, wyspa kóz. Oczywiście na kanwie – trzeba koniecznie wprowadzić postać kobiecą. To może być młoda prawniczka idealistka działająca na rzecz organizacji non-for-profit. Z rodziny prawników czyścicieli kamienic. Stworzyć kontrast wyspa – miasto, w którym to kontraście najpierw wydaje się widzowi że wyspa odstaje, zacofaniem, a potem jednak góruje nad pozornie lśniącym miastem, które stopniowo okazuje się Babilonem, Sin City, w końcu odmawiającym nawet transportu kóz z wyspy. Ta dziewczyna przybywa na wyspę, zamieszkaną przez bezdomnego przystojniaka i na łonie natury dochodzi między nimi do zbliżenia. Najpierw dusz. W ważnej scenie niejako odkupienia ducha miasta on przewozi tratwą jedno uratowane zwierzę, ona je odbiera na drugim brzegu, i znów. W tle drapacze chmur.
Podoba mi się ten pomysł na scenariusz ” Wyspa kóz”
Tylko, że pan ” idzie” w kierunku komedii, a ja to widzę jako rodzaj dramatu ekologicznego. ( powiedzmy, że taki gatunek istnieje)
Proszę pamiętać, że w tym projekcie istnieje bóg. To ” wydział zieleni”
Tam powstaje pomysł na nowe życie. A nawet więcej, bo na rodzaj ewolucji.
Na ciąg życia…
Ponieważ w zamierzeniu kozy są dla ptaków. Lub też najpierw kozy, potem ptaki, a potem może jeszcze inna forma życia. Taki był plan w ” wydziale zieleni”
To wszystko jest przez czlowieka zaplanowane. To rodzaj ekologicznej utopii.
A nawet kaukaskiej bajki. Bo oto pojawia się pasterz z Dagestanu i jego 3 żony.
Ponieważ – tak to zrozumiałem – kozy mają wyjeść trawę, i w tej niższej i wyjedzonej trawie mają powstać gniazda lęgowe…
Jednakże plan się nie udał.
Może dlatego. Tylko dlatego, że jakiś bezdomny dostał za mało parówek.
Przyznaje. Koniec groteskowy. Ale inny być nie może…
Ekologiem dokonałym jest Bóg. To on ma plan. .
Człowiek może co najwyżej stworzyć ” dział zieleni” w Ratuszu miasta Warszawy.
Z konturu scenariusza Wyspy wyłoni się obraz taki lub inny. Irański reżyser byłby jakby najbardziej naturalnym wyborem dla mnie, bo widziałem 3-4 filmy irańskie i wiem o jaki efekt chodzi. Małgosia Szumowska – w lekko innej opcji – zapewniłaby film poruszający humanizmem, europejski, kandydata do Niedźwiedzia.
Ja bym widział Woody Allena. Już nie pamiętam tytułu. Nowela filmowa chyba, i tam facet zakochał się na zabój w owcy. Miłej, sympatycznej, owieczce.
Film o tolerancji i o tym jak różna może być miłość.
I wtedy, na tej ( naszej) „ Wyspie kóz” ów pasterz z Dagestanu, porzuca swoje trzy żony i 11 dzieci i, zakochuje się na zabój w kozie. Nie byłaby to miłość erotyczna, z momentami, ale może tylko lub aż platoniczna. Lecz całkowicie go pochłaniająca, wciągająca w jakieś odmęty relacji człowiek – zwierze.
I wtedy owa „ wyspa kóz” byłaby jakąś enklawą, wręcz rajem, wolnej nieskrępowanej miłości. Nowego Edenu.
Jednakże jestem pesymistą a także moralistą, i czuje, że owa miłość powinna być niespełniona. Tragiczna. Toksyczna – tak się teraz mówi. Może tak, że ta koza porzuca pasterza z Dagestanu i puszcza się z normalnym silnym kozłem. Po prostu.
Pasterz z Dagestanu chce się zabić. Utopić w Wiśle. Lecz jednak instynkt, życie zwycięża. Pasterz wraca do żony. Pierwszej, drugiej i trzeciej.
A Świat wraca do równowagi.
Podejrzewam, że jednak taki scenariusz nie spodoba się Trzaskowskiemu.
Ponieważ – przyznam – jest w nim jakiś element poprawnej obyczajowości,
owego powrotu do żony.
To wada nie wada. Głupieje, ale świat także głupieje.
Woody nawet wpadł na dobry pomysł kręcenia filmów w stolicach – Anglii, Katalonii, Francji (bodaj najbardziej kasowy film w jego karierze). W owieczce zakochuje się lekarz do którego przyprowadził owieczkę również zakochany w niej klient – ten film Allena składał się z kilku epizodów, nowelek.
Nie bardzo rozumiem ten pomysł z masowymi dopłatami do wyjazdu krajowego wypoczynkowego w konfrontacji z zasadą 2m dystansu na plażach i innych miejscach wypoczynku. Czy to ma być sezon rekordowej frekwencji na plażach?
@satrustequi 1 CZERWCA 2020 10:39
„Woody nawet wpadł na dobry pomysł kręcenia filmów w stolicach – Anglii, Katalonii, Francji…”
Był jeszcze Rzym. Niestety, te „pocztówki z europejskich miast” nie dorastają do pięt najlepszym filmom Allena. Oczywiście chodzi przede wszystkim o zaoferowaną pomoc finansową. Jak powiedział kiedyś reżyser w wywiadzie:
„Wstyd powiedzieć, ale moje szlaki wytyczane są przez pieniądze. Zawsze mam problem z dopięciem budżetu filmów, mimo że robię je względnie tanio. Dlatego gdy ktoś mnie zaprasza, zapewniając dofinansowanie, przyjmuję propozycję. Pod jednym warunkiem – musi to być miasto, w którym chciałoby mi się mieszkać trzy miesiące”.
15:04 grzerysz
Masz rację, że miasta dopłacały do produkcji tych filmów z funduszu promocji.
Allen kręci film co rok, jeden kończy od razu siada do pisania następnego, taki ma sposób na życie. Oczywiście że już dawno się wystrzelał z najlepszych pomysłów i dodanie miast uatrakcyjniło te coroczne produkcje. Stworzył wybitne filmy dialogowe i nie tylko komedie, ale przede wszystkim kilka wybitnych komedii.
Z badań zespołu prof. R. Markowskiego wynika, że Trzaskowski w starciu z Dudą otrzymałby 57 proc. (43 proc. dla urzędującego prezydenta).
R. Markowski to Radosław Markowski?
Ten z charakterystyczną mega czupryną. Bardziej ideolog niż socjolog.
Znając jego poglądy i tak sukces, żę Duda ma 43 proc.
Wyniki badań zespołów badawczych prof. R. Markowskiego mam okazję obserwować i rozumieć od lat. Mógłbym nawet pokusić się o podanie jaki będzie w/w wynik w ostatnim badaniu przed II turą czyli na kilka dni przed nią.
Potentat PKN Orlen przejmuje upadły Ruch i jego 2000 kiosków, tyle jeszcze zostało.
Ruch powstał 100 lat temu i początkowy pomysł obejmował punkty handlowe na dworcach kolejowych. Wszechobecne za. władzy ludowej kioski miały swój urok i funkcjonalność.
Tak, tak, pamiętam kioski ruchu. Och…
Obchodziłem jako dziecko taki kiosk z każdej strony. To znaczy z trzech stron./ i tam, za szybami były cudowności, a to pistolety na wodę czy kapiszony, rozmaite kolorowe książeczki, bajki. Burczymucha kojarzy mi się z właśnie takim kioskiem. To był INNY ŚWIAT. Rodzaj Ameryki na kilku m2.
Koniec lat 80/90. Kiosk Ruchu stał się także polem bitwy ideologicznej. Pamiętam taką opinie, że w małych miejscowościach, praca w kiosku to wielki cymes był. W kiosku pracowała albo żona milicjanta albo ormowca. To była prawdziwa fucha, w tych czasach bezrobocia…
Każda kobieta w takim kiosku, to jak księżniczka…
Lecz nie za darmo. Musiała na stosie innej prasy wykładać Trybunę Ludu. I inne takie tam … To była pierwsza linia frontu ideologicznego…
Takie to polskie życie toczyło się w zwyczajnym kiosku ruchu.
A dziś ma być reaktywacja.
Tylko czy to będzie ów KIOSK. Pożyjemy, zobaczymy.
@człowiek z komodo 2 CZERWCA 2020 14:05
„Musiała na stosie innej prasy wykładać Trybunę Ludu”.
Być może ale można było kupić takie tygodniki jak „Kultura”, „Literatura”, „Życie Literackie”, „Film”, „Magazyn Filmowy”, „Ekran”. Wychodzące do dziś tygodniki „Polityka”, „Forum” czy „Tygodnik Powszechny” miały o niebo wyższy poziom i sprzedawały się – często spod lady – w znacznie, ale to znacznie, większych ilościach niż dziś. A i poziom bardziej popularnych pism – np. „Przekroju”, szczególnie gdy kierował nim Marian Eile (w latach 1948–1969), był bardzo przyzwoity.
A gdy zmęczy cię szalenie
To dzielenie i mnożenie
Bo i tak może być
Idź bez butów do opery
Zacznij na luzie żyć
„Zaledwie 9 razy przyznano Literacką Nagrodę Nobla za jedno konkretne dzieło. Jednym z twórców wyróżnionych za pojedynczy utwór był Władysław Reymont (na zdj.), który w 1924 roku otrzymał Nobla za Chłopów .
Inni laureaci wyróżnieni za jedno dzieło to: Theodor Mommsen, Carl Spiiteler, Knut Hamsun (za Błogosławieństwo ziemi), Tomasz Mann (Budenbrookowie), John Galworthy (Saga rodu Forsyte’ów), Roger Martin Du Gard, Ernest Hemingway (Stary człowiek i morze) oraz Michaił Szołochow (Cichy Don).
Szołochow otrzymał Nagrodę Nobla w 1965 roku. Od tamtego czasu żaden pisarz nie otrzymał już tego wyróżnienia za jeden konkretny tytuł.”
(za książki.pl)
Tokarczuk nie dostała Nobla za „Księgi Jakubowe”, tylko za całokształt.
Ten całokształt w całej krasie stoi na mojej półce, łącznie z ostatnim zbiorem opowiadań „Opowiadania bizarne” (2019).
Przyjemnego czytania, a zacząć polecałabym od „Podróży ludzi księgi” 🙂
7:02
Tomasz Mann wydał powieść Buddenbrookowie na starcie 20 wieku, a Nobla za nią otrzymał prawie 30 lat później, przy tym żona twierdziła że gdyby nie Czarodziejska Góra, opublikowana parę lat przed Noblem, to by go nie dostał za Buddenbrooków…
Ciekawa sytuacja!
Ciekawa była odpowiedź Sprawiedliwego Trudu, premiera Kanady, na pytanie o rasizm w USA. Najpierw odmawiał odpowiedzi. Znów zapytany milczał przed kamerami 21 sekund, po czym przemógł się i opowiedział… o rasizmie w Kanadzie. To postawa biblijna (źdźbło w oku).
Właśnie odebrawszy Księgi Jakubowe, otworzyłem pięknie wydany tom – na rozdziale:
„O tym, jak okoliczności mogą stanąć na głowie. Katarzyna Kossakowska pisze do biskupa Kajetana Sołtyka”.
Bardzo ciekawe.
Z całym szacunkiem, Księgi Jakubowe są za opasłe.
Czytam tylko książki do 250 – 280 stron.
Boje się grubszych, ale może jestem za leniwy…
Potrzeba nam skrótu, syntezy, biorąc pod uwagę, że tyle już napisano
książek a ponadto ludzie wciąż piszą i piszą. Chyba powariowali.
Taki Bóg NAPISAŁ 10 zdań. Tylko 10 zdań, które wstrząsnęły światem.
A jeżeli to człowiek napisał, to tym bardziej nie mogę wyjść z podziwu.
Można powiedzieć boska synteza i prostota na kamieniu,
Reprezentuje pokolenie, które pamięta piękne dziewczyny w letnich sukienkach, które spacerowały po Krakowskim Przedmieściu z Ulissesem Joysa w ręku. Pewnie dla szpanu… Nawet chciałem poznać jedną z nich, ale zanim przeczytałem Ulissesa, aby mieć o czym z nią porozmawiać, odeszła z innym.
Pewnie dlatego nie lubię grubych książek
@człowiek z komodo 3 CZERWCA 2020 14:08
„Reprezentuje pokolenie, które pamięta piękne dziewczyny w letnich sukienkach, które spacerowały po Krakowskim Przedmieściu z Ulissesem Joyce’a w ręku. Pewnie dla szpanu… „
Niedawno zmarły Jerzy Pilch powiedział, że kiedyś piękne dziewczyny mówiły mu, że przeczytały jego książki a ostatnio – jedynie że przeczytały z nim wywiady…
Wniosek nasuwa się tylko jeden.
Piękne dziewczyny coraz mniej czytają.
Chyba jestem zbyt złośliwy.
Przepraszam.
Piękne dziewczyny mniej czytają niż kiedyś, ale czytają więcej smsów.
„Czas po kryzysie przyniesie przewartościowanie modelu rozwoju gospodarczego, jaki obowiązywał w ostatnich 30 latach. Jednym z elementów zmiany powinno być przenoszenie łańcuchów dostaw z rynków azjatyckich do Europy. Proces ten będzie wymagał jednak finansowania ze strony sektora bankowego, który już dziś zaczyna silnie odczuwać pogorszenie się warunków do prowadzenia biznesu. Cyfryzacja oraz silne przywództwo w firmach oparte na umiejętności współzarządzania i empatii będą odgrywały kluczową rolą w nowej rzeczywistości po pandemii, ocenili uczestnicy debaty Kongresu Impact „Jak będzie wyglądać gospodarka w świecie po pandemii?”.
Czyli kobiety będą rządzić, zresztą już rządzą w Unii i Niemczech
„przywództwo w firmach oparte na umiejętności współzarządzania i empatii będą odgrywały kluczową rolą w nowej rzeczywistości po pandemii”
Przewodzić. Już przewodzą.
U nas po ładnym empatycznym ciągu Kopacz-Szydło-Kidawa niestety same chłopy się naparzają
Wykonaliśmy w Kraju już milion testów na cov i tylko 25 tys. zarażeń wykryliśmy. Testujemy kilka razy więcej więcej niż potrzeba (potrzeba żeby osiągnąć poziom mniej niż 10% testów z wynikiem pozytywnym czyli niedobrym – wg WHO) a dyletanci cały czas wykrzykiwali – za mało testów. Przy pół milionie testów, miast miliona, mielibyśmy wskaźnik 5% i nadal bylibyśmy w światowej czołówce testowania.
A taki test to przecież kosztuje, już chyba ponad 50 mln zł poszło w powietrze, a można było np. wygodniejsze materace do szpitali kupić.
W związku z głoszeniem poglądów niezgodnych z oficjalną nauką kościoła katolickiego ks. Natanek został suspendowany w 2011 roku przez metropolitę krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza. Oznacza to, że nie może on sprawować funkcji kapłańskich. Mimo to robi to nadal. W 2012 r. Rada Stała Episkopatu Polski przestrzegła katolików przed gromadzeniem się wokół niego i popieraniem głoszonych przez niego nauk.
Ks. dr hab. Natanek postawił sanktuarium na Podhalu gdzie gromadzą się tłumy zwolenników. A więc mamy tu do czynienia z klimatami jak w Księgach Jakubowych.
Co ciekawe, zgodnie ze stanowiskiem Akwinaty, akceptowanym do dziś, sakrament komunii udzielany przez dr. Natanka zachowuje ważność – ex opere operato.
Ex opere operato (łac. „na podstawie dokonanej czynności”) – w teologii katolickiej formuła określająca obiektywną skuteczność działania sakramentów. Oznacza ona, iż sakrament jest skuteczny poprzez sam fakt jego udzielenia, niezależnie od pobożności udzielającego oraz przyjmującego sakrament.
A więc suspendowanie suspendowaniem a moc ex opere operato stoi ponad…
Tak więc, wracając do testowania na cov, dyletanci nie ustawali w zdumieniu/oburzeniu że tam 18tys. testów dziennie laboratoria krajowe mogą wykonać to dlaczego wykonują tylko 10tys. O ciemnoto ludzka…
Także werdykty Trybunału Konstytucyjnego jak się wydaje zachowują ważność ex opere operato choć wezwań suspendujących nie brakuje
Za 50mln wszystkie materace w szpitalach można by wymienić na ultra wygodne i to jeszcze z zapytaniem: a pan/pani preferuje twardy, średni, czy miękki? Podstawa!
Przy okazji. Mamy – wbrew pokutującym przesądom – dwa razy więcej łóżek szpitalnych dla miliona obywateli niż np. bardzo rozwinięte Szwecja i Anglia. To niedobrze.
Poziom „obłożenia”, a zatem wykorzystania łóżek nie jest wysoki i w 2017r. wynosił 66,5 proc. Czyli co trzecie łóżko puste. To oznacza, że posiadane zasoby wykorzystywane są poniżej poziomu racjonalności, za który uważa się obłożenie łóżek sięgające 80-85 proc. Utrzymywanie „pustych” zasobów oczywiście kosztuje.
Na przykład w 2015 r. koszt utrzymania pustego łóżka na oddziale internistycznym wynosił około 18 800 zł, na kardiologii 23 480 zł, a na oddziale chirurgicznym 17 911 zł. Co istotne, w końcu również Ministerstwo Zdrowia, w osobie wiceminister Józefy Szczurek-Żelazko, pod koniec 2018 r. stwierdziło, iż biorąc pod uwagę liczbę ludności i europejskie standardy opieki medycznej, w Polsce powinny funkcjonować 182 szpitale. A jest ich dużo więcej…
Marnujemy tony pieniędzy na puste łóżka szpitalne (i puste testy na cov), jesteśmy w czołówce światowej łóżek i testów, a płaczemy że służba zdrowia niedofinansowana.
No ludzie…
” Marnujemy tony pieniędzy na puste łóżka szpitalne (i puste testy na cov”
Z całym szacunkiem.
Można powiedzieć, że najtańsza jest śmierć.
Albo inaczej, owa ” odporność stada”
Młody silny bogaty żyje. Stary umiera.
Pewnie, że test na wirusa kosztuje. Tak jak kosztuje czyste powietrze.
Lub zadbany ogród. Jak kwiatki w wazonie..
Zresztą na koszt testu należy spojrzeć szeroko.
Nawet jak wynik jest ujemny. To ktoś z takim wynikiem idzie do pracy
I przynosi zysk. Płaci podatki, itd.
Społeczeństwo w czasach zarazy to także nowa kalkulacja.,
Całkiem nowa. Inny rachunek strat i zysków.
9:40
Nie za mało i nie za dużo – do tego sprowadza się rzecz z testowaniem i innymi sprawami, bo pula środków na ogół potrzeb społecznych jest z natury rzeczy ograniczona. Za dużo testowania to marnotrastwo środków. No nie można wydawać będąc odpowiedzialnym społecznie powiedzmy 100tys. euro na znalezienie jednego zarażonego. Tak się nie robi. WHO jak przystało na profesjonalistów uchwyciła istotę problemu.
26 czerwca rozpocznie Radio Nowy Świat, w doborowej jak patrzę obsadzie. W niedziele godz. 20-22 Andrzej Poniedzielski prowadzi Piosennik. Ciekawe.
Agata Duda cieszy się akceptacją 48% ankietowanych i dezaprobatą 25%, a w rankingu pierwszych dam wszechczasów jest druga za Jolą Kwaśniewską.
„Na przykład w 2015 r. koszt utrzymania pustego łóżka na oddziale internistycznym wynosił około 18 800 zł, na kardiologii 23 480 zł,”
O kurde! Pomyśleć że za każdym razem, kiedy wstaje z łóżka i ono robi się puste
zarabiam circa 20000 zetów, tylko z tego powodu, że ono nie jest na oddziale internistycznym ani na kardiologii. Gdybym wstawał ze swojego łóżka na tych oddziałach a nie na swojej chacie, to byłbym do tyłu te 20k PLN, a tak – kasa nienaruszona! Ciekawe ile tracą te oddziały za każdym razem, kiedy pacjent wstaje z krzesła i ono się robi puste, albo sobie w ogóle gdzieś idzie i opuszcza cały szpital!? Proponuje następujące rozwiązanie: zapłacić jakiemuś bezrobotnemu połowę tej sumy (10000PLN) za leżenie na wymienionych oddziałach na aktualnie pustych łóżkach. W ten sposób 10000 pozostanie nienaruszone na koncie szpitala? Czy to aby na pewno o internę chodzi i kardiologie, a nie o oddziały na literę psy…?
Szyderczy komentarz. Na swój sposób przewrotny.
Ale trafiający w sedno.
Idąc dalej … można obliczyć ile kosztuje utrzymanie samochodu strażackiego
gdy nic się nie pali. Pewnie dużo. To może dla zmniejszenia kosztów podpalmy cokolwiek?
Nie no, szpital leczący kosztuje znacznie więcej niż szpital pusty. Leczy i miałby więcej na leczenie gdyby liczba pustych była nie nadmierna. Tam nawet padają liczby nt. korzystnego społecznie odsetka wolnych łóżek = pustych szpitali.
Przez epidemię koronawirusa budżet Poznania stracił jak dotąd 111 mln zł, a według prognoz do końca roku wpływy do miejskiej kasy będą mniejsze o 380 mln zł. W związku ze stratami miasto rezygnuje z 5% zaplanowanych na ten rok wydatków.
człowiek z komodo
3 czerwca 2020
14:08
Toteż poleciłam – zacznijcie od „Podróży ludzi księgi” – debiut pisarki, ma tylko 215 stron 😉
Człowiek z komodo oraz satrustequi, gdyby zebrać ich wypowiedzi, napisali tutaj przynajmniej nowelkę 🙂
Dziękuje za literacką poradę.
Przeczytałem ( tylko) GRA NA WIELU BĘBENKACH
342 strony. Czyli ponad limit. Ale czasami nie wiem co robię.
– Błądziliśmy i ta pandemia jest est okazją, abyśmy nie poszli drogą, która była błędna – drogą nadmiernej konsumpcji, drogą finansjalizacji gospodarki. Drogą nierozumienia roli, którą odgrywa kultura – mówi w rozmowie z Gazeta.pl prof. dr hab. Jerzy Hausner, były wicepremier, dziś przede wszystkim nauczyciel akademicki, badacz ekonomii wartości i roli kultury w gospodarce.
Coś dla Grzerysza.
@satrustequi 5 CZERWCA 2020 14:15
„Coś dla Grzerysza”.
Nie tylko to.
Bernard Guetta pisze w najnowszej odsłonie swojego blogu: „Neoliberalizm, podobnie jak epoka Breżniewa w ZSRR, wykazywał oznaki wyczerpania na długo przed swym upadkiem, ale w ciągu ostatnich trzech miesięcy to się faktycznie wydarzyło”.
A jak pisał niedawno (choć nie na łamach POLITYKI, przez ostatnie trzydzieści lat zagorzałego akolity neoliberalizmu) Jacek Żakowski: „PO nie proponuje dobrych rozwiązań, bo wywierają na nią presję wpływowi neoliberałowie z Leszkiem Balcerowiczem, Andrzejem Rzońcą i Witoldem Gadomskim” (Andrzej Rzońca jest głównym ekonomistą Platformy Obywatelskiej).
Trzydzieści lat temu – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – POLITYKA – a przynajmniej znaczna część redakcji – zmieniła głoszone poglądy o 180 stopni. Czy niebawem będzie kolejny zwrot?
@satrustequi 5 CZERWCA 2020 14:15
Jeffrey Sachs, w 1989 guru naszego doktrynera, któremu zresztą napisał zarys planu znanego później powszechnie „planem Balcerowicza”, wydał trzy lata temu książkę „Building the New American Economy: Smart, Fair, and Sustainable”. O tym jaką drogę przeszedł w ciągu trzech dekad ekonomista z Harvardu i Columbii świadczy choćby fakt, że przedmowę do niej napisał mu… Bernie Sanders. Możemy w niej przeczytać m.in.:
„What I heard and what I continue to hear is that Americans have had enough of establishment politicians and establishment economists who have claimed for far too long that we must choose between economic growth, economic fairness, and environmental sustainability…. In this book, Columbia University Professor Jeffrey Sachs presents a clear explanation of how America can achieve all three critically important goals and create an economy that works for all of us”.
Sachs wyraźnie podkreśla w tekście, że „GDP growth itself is a deeply flawed measure of wellbeing. High growth does not guarantee shared economic improvement, and slow growth does not necessarily imply widespread economic hardship”. Ważny jest jego zdaniem natomiast Sustainable Development Goals Index. A tu na czele stawki znajdujemy – jakżeby inaczej – Szwecję, Danię, Norwegię, Szwajcarię, Finlandię, Niemcy…
Polska – w grupie krajów OECD pokazanych w tabelce Sachsa – znajdowała się pod koniec stawki. Za Czechami, Estonią, Węgrami, Słowacją…
Kulturalna gospodarka rynkowa…
@satrustequi 5 CZERWCA 2020 16:29
Przede wszystkim wrażliwa społecznie i środowiskowo gospodarka rynkowa, w której szeroko rozumiana kultura i jej upowszechnianie powinny odgrywać istotną rolę.
Szeroko rozumiana kultura obejmuje TO:)
Wywiezienie śmieci do lasu – na przykład – to zachowanie niekulturalne ekologicznie, społecznie i estetycznie
Emisji trujących śmierdzących gazów przez gospodarkę, samochody nie sposób rozpatrywać w oderwaniu od wzorca kultury. Przywódca kulturalny zawalczy o zmniejszenie emisji.