Jezu, nie ufam Tobie
Jadę gdzieś przez teren zabudowany, który od dekad nie podjął decyzji, czy miasteczkiem jest czy wsią. Na lewo siding, na prawo garaże z brezentu. Ostry zakręt, przy nim kościół brzydszy od opuszczonej hurtowni skarpet. Ustawione cegły pustaki w bryłę przypominającą, za przeproszeniem, „kamieni kupę”, z wbitym na czubku łysiny – bo trudno nazwać ten dach […]