Przeciwieństwa na wakacjach
Przeciwieństwa przyciągają się i dlatego my o mało co nie rozwiedliśmy się niedługo po ślubie. Już żegnaliśmy się z gąską… Wakacje, podobnie jak remont, to dopiero prawdziwy czas prób dla par.
Na co dzień mężczyzna swej wybranki nie musi właściwie oglądać. Ja np. rano zaszywam się w łazience, potem włączam w mężu funkcję cappuccino, on serwuje mi kawę (śniadania unikam jak ognia, by mieć usprawiedliwienia dla służbowych lanczy na mieście, z których nic nie wynika prócz faktur dla księgowych tego świata), dostarczam dziatwę do świątyń wiedzy i sportu i wracam dopiero po pracy, treningu, zakupach, spotkaniach, gdy zmierzcha się, a ćmy łaszą się do lamp. Mężowi taktownie się nie narzucam. Wyjazdy wakacyjne to czas bycia razem.
Mąż: Pojedźmy w wysokie słowackie Tatry z dala od zatłoczonych plaż.
Ja: Ale góry są strome i trzeba wnosić dzieci, a z wizytą do Fico to tylko Kaczyński się kwapi. Ten Fico tylko katolików zaprasza, więc lepiej się nie pchajmy.
Wstępnie godzimy się na kempingowe pola Niemiec i Francji.
Mąż: Zwiedzimy katedrę Le Corbusiera. Rewelacja.
Ja: Czy mamy nowe opony? Bo bieżnik był wytarty jak moje sztruksy.
Mąż: Widziałaś te miasteczka wykute w skale?
Ja: Gaśnica chyba straciła ważność, wiesz, jaki jest za to mandat?
Mąż: Kanioning będzie niesamowity, przy naszym kempingu jest rzeka.
Ja: Czy odebrałeś już nasze Europejskie Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego? Na wypadek gdyby nam któreś dziecko wyleciało z kajaka, no wiesz, albo mi ząb mądrości wreszcie się wykluje.
Mąż: Na ten ząb to nie licz. Nie, bo była kolejka w NFZ. Przede mną 130 numerków.
Ja: 130 to standard. Szybko idzie. Mogłeś wziąć sobie nowy tomik Tkaczyszyna-Dyckiego do czytania w kolejce, o tu leży. Kartę przez internet mówiłam załatw, nie jesteśmy wykluczeni komputerowo. Szydło i Morawiecki delektują się deklinacją przymiotnika „innowacyjny” kilka razy dziennie. Bądź innowacyjny!
Mąż: Czytałem Tkaczyszyna, on zawsze o tym samym, Wołyń, schizofrenia, te sprawy. Pójdziemy razem do NFZ.
Ja: Ale ja zawsze załatwiam, to teraz twoja kolej, ja wyznaczę trasę dojazdu i noclegi.
Mąż: Ja wyznaczę, bo jak ty wyznaczysz, to na autogrillach będziemy spać.
Ja: No bo w tych średniowiecznych nieinnowacyjnych miasteczkach nie ma gdzie parkować. Wszędzie są turyści. A masz coś na komary, kleszcze, węże na kempingu?
Mąż: Czy ty masz, kobieto, sto lat? Może nigdzie nie jedźmy?
Ja: No właśnie. Warszawa latem jest cudowna. Można parkować w mieście w poprzek. Wyobraź sobie, że jedziesz, jedziesz, zachce ci się nagle stanąć pod Pocztą Główną i sobie stajesz po królewsku. A Biblioteka Narodowa do 20.30 otwarta z klimą, wifi, kompotem i ogrodami wokół.
Mąż: Wakacje na poczcie? A po co?
Ja: Nooo, żeby wszystko pozałatwiać bez kolejki i nie w nocy.
Komentarze
Nie dałoby się zejść z ilości wpisów na rzecz ich jakości?
Pani powinna pisać książki.
To taki mały realizm. Bardzo malutki. Maciupeńki.
No i dialogi, nieco rozmemłane.Ciągnące się bez dobrego zakończenia.
Na tych wakacjach w żadnym wypadku nie gasić pragnienia wodą – Cisowianką.
Może nawet jakaś akcja. Manifest.
Wy … Zziajani.Spoceni, Zadyszani. I zdecydowana deklaracja.
Ani kropli Cisowianki.
Czytelniczki ” Wysokich obcasów” oszaleją.
Pisanie książek w Polsce „sukcesu transformacji” to rzecz skomplikowania. Co prawda prawie nikt ich nie czyta (wydatki na zakup książek – w tym podręczników – w przeciętnym gospodarstwie domowym w naszym kraju ostatnimi czasy to około 20 zł rocznie) ale za to nagród literackich mamy w bród, na pewno więcej niż ludzi czytających książki. Tak więc każdy autor prędzej czy później dostanie swoje kilkadziesiąt tysięcy a może nawet i sto…
Szanowna Pani Redaktor, mam taki sam pogląd na temat wyjazdu na wakacje. Czy warto ruszyć z domu aby mieszkać w jakimś nędznym pensjonacie, jeść w jakiejś ponurej knajpie i zwiedzać różne okolice w tłumie turystów? Wolę pozostać we własnym domu.
Do Stefani Grodzieńskiej pani bardzo daleko. Nie pomogą dobre chęci …
Co tu mozna dodać??? No, są na świecie ludzie chorzy i nic na to nie poradzimy. Możemy tylko współczuć, bo ta choroba, jak widać, nieuleczalna (potrzebowała 2 wpisów, zeby się ujawnić, a będzie pewnie jeszcze trzeci?). Żal człowieka chorego, nawet jesli to z nienawisci… Wyrazy współczucia!
Pan Axiom ma problem. Kocha tak Prezesa, że mu wakacyjny felieton- dialog przeszkadza. Tak kocha prezesa, że wszystko mu się kojarzy z wrogami Prezesa, jeśli tylko śmią o NIM nie pisać, NIE WIELBIC i nie zlizywać z ust jego i z czego tam jeszcze…
Albo jestes rosyjskim trellem, albo nienawisc zalewa ci oczy.
Pani Agato, gratuluje talentu, humoru i obojga wspanialych rodzicow.
Co za bzdury piszesz? Kolejny frustrat zafascynowany naczelnikiem.
Agata jest świetna, bardzo lubię ją czytać, ma fajne poczucie humoru.
A ty człowieku masz pewnie swoje lata i już za późno na zmianę myślenia.
I odczep się od Donka.