Drogie gumki

Niech przerażenie związane z pomysłami Oberprokuratora Ziobry nie przesłoni nam niewątpliwych sukcesów drużyny PIS. Dziesięć miliardów litrów to jest wynik! Nie chodzi o litry wypitych przez nas piw rzemieślniczych, choć i tu mamy czym się pochwalić. Rosnących polskich brzuchów i bioder już nawet najbujniejsze hipsterskie brody nie są w stanie zamaskować. Jeśli moda na piwa się utrzyma, to polskie firmy odzieżowe będą musiały pomyśleć o rozmiarze H – humongous.

Dziesięć miliardów litrów to rekordowa sprzedaż paliw, którą koncern PKN Orlen niedawno odnotował. Prezes Wojciech Jasiński wysoką sprzedaż tłumaczy skutecznym ograniczeniem szarej strefy przez rząd. Każdy sukces polskiej firmy bardzo mnie oczywiście cieszy, ale najbardziej cieszy mnie to, iż musi się to przełożyć na obniżenie cen prezerwatyw na stacjach Orlen.

Dlaczego paczka gumek kosztuje tam kilkanaście złotych, a wszak paczka, jak wszyscy wiemy, to raptem trzy, cztery gumki? Czyli góra dwie szybkie randki albo jedna noc. Jest to naprawdę duży wydatek, szczególnie dla młodych ludzi. Studenci mają czas tylko dorabiać, a licealiści wiszą na kieszonkowym od rodziców. Jeśli ratownicy medyczni zarabiają tylko 3 tys. zł, to co dopiero młodzież. O starszych martwię się nieco mniej, bo częściej miewają stałych partnerów. Po najbardziej szalonej randce z żoną trudniej jednak o aids, kiłę czy rzeżączkę. Tymczasem maturzysta na randce jakiś browarek musi postawić, przynajmniej samemu sobie, wifi i opłata za komórkę — musowo. Na randce trzeba sobie jakieś nowości z YouTube wspólnie poodpalać. Nowe vansy z wyprzedaży —trudno sobie odmówić. Nocą człowiekowi w brzuchu z głodu burczy i jak ma się wybór, czy kupić gumki czy kebaba, to cóż, często głód wygrywa z bezpiecznym seksem. Dziewczyna liczy, że chłopak będzie miał, a chłopak liczy, że dziewczynę stać na wydanie kilkudziesięciu złotych miesięcznie na pigułkę oraz gumki.

Piszę o tym, bo zaraz wrócą na ulice protesty związane z tym, że minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poprawia sytuację w służbie zdrowia, wprowadzając recepty na pigułkę dzień po. Nie podoba mu się, że ludzie młodzi mają dostęp do antykoncepcji bez recepty. To może warto też wprowadzić recepty na prezerwatywy? I zakaz masturbacji — szkoda marnować nasienie i nabawiać się odcisków na dłoniach. Panie ministrze: pół litra i dopalacze można kupić w każdym zakątku Polski. W niedzielę i rano w dnie i nocy bądź mi flaszko ku pomocy.

Ale to antykoncepcja według ministra szkodzi młodym. Polki żują pigułki dzień po jak żelki haribo – masowo. Modlitwa przed i po stosunku – czy to najfajniejszy pomysł ministra na bezpieczny seks? Ja rozumiem, że minister marzy, by dzietność w Polsce była na poziomie tej, która jest w Nigerii czy Afganistanie. Podejrzewam, że młodzi Polacy i Polki mają inne pomysły na swoje życie seksualne i innej opieki zdrowotnej potrzebują.